Miłość na śmierć nie umiera Bez znaku zapytania
powiedział tak kiedyś Jan Twardowski,
ksiądz ksiądz poeta. Ale dramatyczne wydarzenia sprzed niemal dwóch
tysięcy lat, które dotknęły Miłości, zdają się obalać intuicję
księdza Jana.
Spróbujmy przyjrzeć się temu, co przydarzyło się Miłości w czasie
Drogi Krzyżowej. Jeśli przy końcu tekstów dojdziesz do przekonania,
że „miłość na śmierć nie umiera”, masz po co żyć. Bo rzeczywiście
kochasz. I nie umrzesz. Nie umrą także ci, których naprawdę kochasz.
Stacja 1. Wyrok śmierci
Miłość godzi się na niesłuszne wyroki. Poddaje się
skazaniem. Przyjmuje wyroki cicho. Bez protestów, choć z rozerwanym
sercem. Bolą nas wszystkich niesłuszne wyroki, ale czy miłość
istnieć może bez bólu ?
Ale z drugiej strony w słowniku miłości nie ma zdania:
„Skazuję cię …”.
Ona zawsze mówi: „ Daruję ci”. Najtrudniej jest chyba usłyszeć:
„ Umrzesz. Dziś umrzesz. To jest dzień twojej śmierci”.
Najtrudniej usłyszeć te słowa, gdy się kocha.
I przyjąć – w pełnym osłupieniu – z ust tych, których się kocha.
Miłość, na śmierć skazana uczy nas, że miłość na śmierć nie umiera.
Miłość nie cieszy się z niesprawiedliwości.
Stacja 2. Krzyż na plecach
Tu nie ma innego wyjścia. Rozwój miłości, jej wypełnienie
się, zawsze domaga się krzyża.
Póki krzyż nie osiądzie na ramionach, nie ma miłości. Są
tylko płoche marzenia i złuda harlequinów i niespełniony filmowy
dramat.Krzyż jest jednak wiosną miłości. A jak krzyż się nie
starzeje, tak i miłości obca jest starość. Miłość z krzyżem na
plecach nie zna zadyszki z powodu szóstego piętra i nie zasypia. Bo
jest zawsze na czas. Zawsze we właściwym miejscu i zawsze na czas,
bo z krzyżem. Miłość z krzyżem na plecach uczy nas, że miłość na
śmierć nie umiera. Miłość nie szuka swego.
Stacja 3. Upadek nr 1
Już się zmęczyła, na twarz padła, leży w błocie, czasem na asfalcie.
Nie uniosła. Za ciężko było. Ale unieść chciała. Za szybko leciała,
bo miała być na czas. A tu trach i leży! A jak ktoś się wywraca, to
radocha tym co naokoło. Jak dobrze, że miłość na pysk się wali – ze
zmęczenia, szybkości, nieuwagi, z powodu śliskiej podłogi. Co za
różnica z jakiego powodu, grunt, że z miłości. Jak to dobrze, że się
upada z miłości! Miłości, leżałeś w uliczce przed Golgotą, więc
wiesz! Jak to dobrze, że się upada z miłości i jak to źle, gdy
miłość upada! Miłości upadająca ucz nas, że miłość na śmierć nie
umiera. Miłość nie unosi się pychą.
Stacja 4. Matka
Jak tu ciepło od miłości, przy tej stacji! Miłość wybiega do Syna na
drogę, bo miłość zawsze biegnie do dzieci. Ręce się jej trzęsą, łez
powstrzymać nie może, gotowa jest siebie dać w zamian. Ale gotowa
jest – gdy trzeba – syna oddać, córkę oddać. Ileż tych stacji
czwartych mamy w życiu. Może z tamtej stacji jerozolimskiej rodzą
się stacje czwarte w naszych domach i pewnie razem z Maryją,
odprawiają co dzień tę stację nasze matki. Miłości, przez Matkę
przyjęta, uczy nas, że miłość na śmierć nie umiera. Miłość nie unosi
się gniewem.
Stacja 5. Szymon Cyrenejczyk
Miłość pomaga. Zwłaszcza w obliczu śmierci jest chętna. Jakby
bardziej wrażliwa i więcej ma czasu. Już może zostawić robotę na
polu wzorem Szymona z Cyreny, zgodzi się także
na przymus. I Szymon się pewnie zbawił pod przymusem miłości. Miłość
lubi, gdy się jej pomaga. Przestaje czuć się sama, lżej jej i trochę
weselej. Na chwilę nie czuje ciężaru.
Potem idzie się jej już pewniej. Miłości, wsparta mięśniami Cyrenejczyka,
ucz nas, że miłość na śmierć nie umiera. Miłość nie szuka poklasku.
Stacja 6. Weronika
Taka niebywale czuła i odważna ta miłość Weroniki. Łokciami pcha się
przez tłumy, chustę rozkłada, wyciera twarz i mimo, że kobieca,
wcale się nie boi. Miłość bez odwagi jest bezsilna. A gdy ją ma,
pokonuje zwykła nieśmiałość, wychodzi przed tłum i nie chowa się za
plecami,
gapiąc się z bezpiecznego miejsca. Tu przed tłum wyskoczyła z
chustą, a w wojnę rzucała Żydom chleb za druty. Więc się tuliła
Twoja twarz, do tej chusty pełnej miłości, tuliła tak, aż została na
niej na zawsze. Miłości, otarta z potu, kurzu i krwi, ucz nas, ze
miłość na śmierć
nie umiera. Miłość weseli się z prawdą.
Stacja 7. Upadek środkowy
Już leży po raz drugi. Jeszcze się nie zdążyła na wstydzić za
pierwszy upadek, a i ten drugi wiadomo, że nie jest ostatnim. Ale
wtedy wygrała to i teraz się podniesie. Ile razy się podnosi, tyle
razy zwycięża. Nie pozwala się dobić, nie wije sobie gniazdka na
dnie, nie rezygnuje z wysiłku powstania. Z ciała na ziemi dźwiga się
na kolana, potem w bólu prostuje.
Ona wie, że nie wolno leżeć i tkwić w upadku. Miłości, świadku
drugich upadków, ucz nas, że miłość na śmierć nie umiera. Miłość we
wszystkim pokłada nadzieję.
Stacja 8. Płacz kobiet
Powinna się obyć bez łez. Bez szlochu, histerii, scen
publicznych. Przecież się nie płacze z powodu miłości. Nigdzie tak
Pismo nie radzi.Nie płacze się z miłości, bo się jej nie wypłacze.
Miłość ma suche oczy i bardzo spłakane serce. Nie płaczcie nad
miłością, z miłości nie płaczcie. Płaczcie nad sobą. Miłość nie
rodzi się z łez, łez nie wyciska. I na łzach nie polega. Bez łez,
bez głosu, bez skargi idzie dalej. Miłości, opłakiwana przez kobiety
z Jerozolimy, ucz nas, że miłość na śmierć nie umiera. Miłość
łaskawa jest.
Stacja 9. Upadek ostatni
Czy pozostaje coś jeszcze z miłości przy trzecim upadku?
Czy tu jest może koniec miłości? Może tu jest miejsce na Miłość
przez duże „M”, bo ta przez „m” małe, już nie ma siły. Tu też się
uczymy miłości. Przy trzecich, najgorszych, najbardziej bolesnych
upadkach. Nie ma dla miłości upadków ostatecznych. Miłości, trzeci
raz upadająca, ucz nas, że miłość na śmierć nie umiera. Miłość
cierpliwa jest.
Stacja 10. Bez szat
Od tamtej stacji aż do dziś, miłości wydaje się, że musi być coraz
bardziej naga i rozebrana. Wycina coraz głębsze dekolty, coraz
bardziej skraca spódnice, wymyśliła topless i pozwoliła się powielać
bez niczego na kartach kolorowych gazet. I coraz taniej pozwala się
sprzedawać. Już jej wstyd się wstydzić, rumienić, czerwienić,
spuszczać oczy. Taka prawda z tej stacji – że Miłość może prowadzić
do nagości. Tak było na Golgocie. A my tę prawdę przekręcamy,
bezsilnie dowodząc, że nagość wiedzie do miłości. Tyle stacji tych
dziesiątych w każdym kiosku. Schodzi po parę złotych, na przekór
Pieśni nad Pieśniami, gdzie deklarowała, że jeśliby kto sprzedał ją
za górę złota, to pogardzą nim tylko. Miłości, z której szaty
zdarto, ucz nas, że miłość na śmierć nie umiera. Miłość nie
dopuszcza się bezwstydu.
Stacja 11. Gwoździe
A co gwoździe mają do miłości? Co twarde żelazo do jej subtelnej
tkanki? Ręce poddaje pod gwoździe, nogi poddaje. Oto jest miłość
przebita. Już bardzo boli. Bardzo krwawi. Już jest przybita do
krzyża. Jest pewne, że od niego już się nie oderwie. Na zawsze
umocowana do krzyża. I pieczęć z krwi żywej to potwierdza. Ćwiczy
się teraz w atakach bólu, przechodzi przez konwulsje i
drgawki. Poznaje rany, skrzepy, krwotoki i mękę od nóg po głowę. Z
krzyża nie złorzeczy, ale przebacza. Co gwoździe mają do miłości? A
co? Myślisz, że jak cię boli, swędzi nieznośnie, kłuje z lewej
strony, wierci w mózgu, że jak cię prawa szóstka ćmi do świtu, to
już kochać nie można? Miłości, z gwoździami w stopach i dłoniach,
ucz nas, że miłość na śmierć nie umiera. Miłość nie pamięta złego.
Stacja 12. Śmierć
A to dopiero tragedia! Umarła! Miała na śmierć nie umierać , ale i
ją śmierć dopadła. Smaży się teraz martwa na rozpalonej słońcem
Golgocie. A jak słońce zajdzie to będzie zimna jak trup.
Zaraz będzie pachnieć nieładnie i posmakują jej robaki. Już nie
oddycha, serce nie skurczą i nie rozkurcza, nawet powieką nie
drgnie. Już po niej! Ma swój koniec, jak wszystko. A tak, tak! Musi
się śmierci poddać. Musi ją przyjąć. Miłość musi się ze śmiercią
spotkać. Każda miłość ma swoją śmierć. Skoro ta największa spotkała
swoją śmierć na Golgocie, to i każda inna też ma swoją śmierć. Ale
przecież jest mocna jak śmierć. Mocniejsza, bo zetrze jej oścień w
śmierci dobie. Miłości, która miłością śmierć swoją i moją
zwyciężyłaś, ucz nas, że miłość na śmierć nie umiera. Miłość
wszystko przetrzyma.
Stacja 13. Pogrzeb
Już całkiem bezwładna, zdjęta z krzyża. Tylko najbliżsi jeszcze
czekają. Jeszcze chcą dotykać, spełniać ostatnie posługi, namaścić i
w całun owinąć. Miłość chce jeszcze oczy domknąć, ręce złożyć w
modlitwie. Może pamięta jeszcze swoje przyrzeczenie: nie opuszczę
Cię aż do śmierci! Już bez oklasków, bez zainteresowania
tłumów. Choć na szczęście jeszcze komuś bliska i droga. Matka
ją trzyma jak kiedyś drobne ciało Dzieciątka. Nie tak łatwo rozstaje
się z ciałem. Miłość sama kiedyś ciałem się stała. Teraz jeszcze
ciała martwego dotyka, bo wierzy, że jest mostem nad śmiercią.
Miłości,Ciało najświętsze – z krzyża zdjęte, ucz nas, że miłość na
śmierć nie umiera. Miłość wszystkiemu wierzy.
Stacja 14. Grób
Miłość nie opuszcza żadnego miejsca, w którym mógłby znaleźć się
człowiek. Dlatego idzie do grobu. I do tego wykupionego przez Józefa
z Arymatei, do tego z alei zasłużonych, do frontowego, do grobowców
rodzinnych, do współczesnych mogił i miejsc nikomu nie znanych.
Idzie do grobu. Do ziemi. Pozwala zatoczyć wielki kamień, czujne
straże poustawiać. Tak, jakby wszystko było skończone raz na zawsze.
O Miłości!Żeby tak i czyjaś miłość poszła ze mną do grobu. Żeby
kwiaty przyniosła, w Zaduszki posprzątała tę płytę co nade mną, na
wypominki i na msze w rocznicę ofiarę dała. Żeby potem jeszcze
zechciała w starych listach i zdjęciach pogrzebać. Żeby zamieniła „
ostatnie pożegnanie” na „ Do zobaczenia już wkrótce”! Miłości,
złożona do grobu, ucz nas, że miłość nigdy nie umiera. Miłość nigdy
nie ustaje.