Bak to jest z naszym zaufaniem Jezusowi? Warto zadać sobie
to pytanie w Święto Miłosierdzia Bożego; w dzień, w którym najgłośniej
biegnie z ziemi do nieba ta chyba najkrótsza modlitwa świata: „Jezu ufam
Tobie”.
W każdej trudnej sytuacji prosimy Jezusa, żeby działał. Ale… żeby działał
tak, jak my pragniemy, według naszego scenariusza. Zwracamy się do Niego,
ale często chcemy, aby Jezus dostosował się do naszej wyobraźni o życiu i do
naszych oczekiwań.
Mówimy „bądź wola Twoja”, ale tak naprawdę wszystko robimy po swojemu.
Dobrze, że czasem przychodzą chwile, gdy dramat życia zaczyna nas tak
przygniatać, że nie widzimy już „swojego” rozwiązania; gdy zaczynamy się
bać, że „nasz” scenariusz jest niemożliwy do zrealizowania… Wówczas
zaczynamy prawdziwie przypominać sobie o Bogu. Znamy starą maksymę: „Jak
trwoga, to do Boga”.
Gdy szczerze mówisz: „Jezu, Ty się tym zajmij”, „Jezu ufam Tobie”, to
pamiętaj, że Chrystus nie zacznie realizować Twoich zachcianek i Twojego
widzimisię.
Stawaj przed Bogiem zdecydowanie, z pełną świadomością, bez żadnego „ALE”.
Powiedz: „Ojcze oddaję siebie i całe swoje życie w Twoje dłonie. Zgadzam
się, Panie, na to, abyś robił w moim życiu to, co się Tobie podoba, bez
względu na to, czy będzie to dla mnie łatwe czy trudne. Chcę Ci, Boże, ufać
bezgranicznie. Kiedy nie będę rozumieć tego, co się dokonuje, co mam czynić
– będę ufać Tobie. W każdej sytuacji zaufam Tobie. Z Twoją pomocą przejdę
przez całe ziemskie życie, a kiedy już je zakończę, ufam, że zajmiesz się
całą resztą”.
Jadwiga Kulik