Z okazji 100-lecia odzyskania Niepodległości przez Polskę,
w kościele San Salvatore in Onda w Rzymie ołtarz, w którym spoczywa
św. Wincenty Pallotti został przyozdobiony przez zakrystiana, który jest
Polakiem, w biało-czerwony bukiet kwiatów. Zapytajmy zatem, czy Pallotti
wiedział coś o Polsce i o Polakach?
Zaznaczymy najsampierw, że przyjście na świat Wincentego (21 kwietnia 1795
roku) zbiegło się z wymazaniem z mapy Europy imienia Rzeczpospolitej. Na
Zachodzie raczej niewiele wiedziano o Polsce. Imieniem jej posługiwano się
tylko jako katalizatorem, wyzwalającym drzemiące siły wolności. Wincenty
mógł natomiast słyszeć o Legionach Dąbrowskiego. Powstały one przecież w
roku 1797, a już w roku następnym, u boku Francuzów, wkroczyły do Rzymu z
mazurkiem „Jeszcze Polska nie zginęła” na ustach!
Jednak pierwszym spotkaniem Pallottiego z Polską i Polakami był niewątpliwie
kult św. Stanisława Kostki. Kult ten Wincenty zastał
w stowarzyszeniach i związkach młodzieżowych, do których należał i którymi
później kierował. Pielęgnował go też w stworzonych przez siebie
instytucjach. Mianował np. św. Stanisława Kostkę – obok św. Franciszka z
Asyżu – współpatronem Pia Casa di Carita (Pobożnego Domu Miłosierdzia dla
osieroconych dziewcząt). Obraz Kostki wisi do dziś w Domu Generalnym Księży
Pallotynów w pokoju, w którym zmarł św. Wincenty Pallotti. Pallotti ułożył
nawet modlitwy ku jego czci, z których wynika, iż bardzo trafnie uchwycił
istotne rysy jego duchowości.
W końcu, będąc przez 13 lat spowiednikiem w Seminarium Rzymskim (1827-1840),
Wincenty Pallotti pozostawał w ścisłym kontakcie
z polskimi kandydatami do kapłaństwa, którzy odbywali tam formację. Jednym z
nich był ks. Wiktor Ożarowski (1798-1864). Jako ojciec duchowny, ks.
Wincenty towarzyszył mu przez cztery lata (1827-1831). Zachowały się listy,
które Ożarowski pisał do Pallottiego. Dowiadujemy się na ich podstawie, że
ks. Wiktor wysyłał do Pallottiego innych Polaków, prosząc dla nich o dobrą
radę, modlitwę
i błogosławieństwo. Tak też, w 1843 roku Wincenty spotkał się z braćmi
Zalewskimi, Józefem i Bohdanem, dla których ułożył zwięzłą,
ale jakże piękną modlitwę za Polskę. Spotkanie miało miejsce w kościele
Sant’Andrea delle Frate, przy ołtarzu Matki Bożej od Cudownego Medalika.
Bracia Zalewscy byli w drodze do Ziemi Świętej, a droga ta wiodła przez
Rzym. Jeden z nich, Józef, tak opisuje
to spotkanie w liście z 6 listopada 1863 roku: „Mszę świętą odprawiał nam
słynący podówczas świętością życia i uczynków Ojciec Palotta z intencją
uproszenia dla nas pokory i pobożności w naszej pielgrzymce, oraz ubłagania
łask Zbawiciela dla biednej naszej Ojczyzny
i cierpiącego naszego Kościoła pod rządami odszczepieńców. Przy Mszy jego
przystępowaliśmy do Komunii świętej i ze schodzącym od Ołtarza kapłanem
udaliśmy się za nim do zakrystii; tam uklęknęliśmy jeszcze raz u stóp
świętego, aby nas obu na drogę pobłogosławił. Wstając od tego
błogosławieństwa ująłem Ojca Palottę za rękę i uścisnąwszy z uszanowaniem
prosiłem, aby nam dał jaką modlitewkę, którą byśmy u Grobu Pańskiego
odmawiać mogli. Święty obrócił się do lady, na której stał kałamarz z piórem
i leżała książka do zapisywania odprawianych Mszy, wziął kawałek luźnego
papieru i napisał na nim po łacinie modlitewkę powyżej przepisaną”.
Słowa tejże modlitwy brzmią następująco: „Obsecro Te, Domina mea, Sancta
Maria, suscipe Poloniam in manus Tuas” – „Matko moja, Najświętsza Maryjo,
błagam Cię, weź Polskę w swoje ręce”. Słowa proste i zwięzłe, jakby akt
strzelisty, ale posiadające bardzo trafną wymowę przesłania do Polaków.
Pallotti rozumiał bowiem, że maryjność polskiego narodu nie jest uczuciowym
li tylko nalotem, lecz opoką jego trwania. Modlitwa Pallottiego została
wypowiedziana przez Zaleskich przy Bożym Grobie w Jerozolimie, a następnie
miała być odmawiana przez nich codziennie przez 20 lat, rano i wieczór.
Pallotti nigdy nie powiedział jak św. Alojzy Orione: „Gdybym nie był
Włochem, chciałbym być Polakiem”, jednak spotykanym często na drodze swojego
życia Polakom składał dowody niekłamanej życzliwości. Świadczą o tym, między
innymi, pierwsi Zmartwychwstańcy
z Hieronimem Kajsiewiczem na czele. W ich listach Pallotti ukazuje się jako:
„człowiek święty w całym znaczeniu tego wyrazu”; jako ktoś z zasadami:
„prawdę wszystkim gada”; i jako charyzmatyczny prorok: „Rzymowi niewesołe
przepowiada rzeczy” (Z listu Kajsiewicza do Mickiewicza, 30 X 1837). A ks.
Marcin Chwaliszewski, który był duszpasterzem Polaków przy kościele św.
Piotra w Londynie (pierwsza placówka pallotyńska poza Italią otwarta jeszcze
za życia Pallottiego przez jego włoskich towarzyszy Rafała Melię i Józefa
Faa di Bruno), tak pisał: „Ksiądz Wincenty Pallotti był wielkim przyjacielem
Polaków. Tylko święci są naszymi prawdziwymi przyjaciółmi”.
Z pozdrowieniami dla radomskiej „Mojej Parafii”
ks. Stanisław Stawicki SAC
Rzym do góry