Kolejny Adwent w moim życiu. Co się
zmieniło od minionego? Nic lub niewiele?
Jak w zeszłym roku i latach minionych śpiewać będę z wielkim uniesieniem i
nostalgii łzą: „Czekam na Ciebie, Jezu mój mały, sercem gorącym przyzywam
Cię…”.
Nie wątpię, że będzie to szczera łza, taka jak w zeszłym roku i latach
minionych.
Dobrze wiem, co znaczy Adwent. Jest czasem wielkiego oczekiwania na
przyjście. Czasem wielkiego oczekiwania na Chrystusa, na Boże Narodzenie, na
Jego wejście do mojej codzienności.
Ulice - jak w zeszłym roku i latach minionych - zapełniają się kolorowymi
lampkami, pojawiają się choinki. W centrach handlowych, przy melodii kolęd i
ogłaszanej coraz to nowej promocji, pojawią się Mikołaje wciskając gawiedzi
kolejną błyskotkę, że niby to wielka okazja.
A ja w tym roku - inaczej niż w minionym i latach ostatnich - zapalę lampkę
oliwną i wreszcie pójdę na Roraty. Dawno nie byłam. Zatrzymam się, aby
wsłuchać się w Boży głos i złapać adwentowe tchnienie dla duszy, bo dopóki
ciągnę mój bagaż co się życiem zwie, nie jest za późno, aby napełnić życie
miłością. Miłością Pana. Niech stanie się wreszcie (życie moje) jednym
wielkim oczekiwaniem na Jego przyjście. Na Jego powtórne przyjście na ten
„padół łez”.
Panie Jezu, przyjdź! Nie zwlekaj. Otrzyj łzy nostalgii. Zamień beznadzieję
na radosne oczekiwanie. Świat Twego przyjścia czeka. Na Miłość czeka. Czeka
na BOGA - CZŁOWIEKA.
Jadwiga Kulik do góry