W tym roku maj przyszedł zaraz po Świętach Wielkanocnych i Niedzieli
Miłosierdzia.
U progu miesiąca przywitał nas dostojny Gospodarz, św. Józef.
Zaprasza, kierując ku Gospodyni – Najświętszej Maryi Pannie.
Ona jest wszędzie. Jej wizerunki w naszych: domach, kościołach,
kaplicach, kapliczkach i – rozsianych po całej Ojczyźnie, jak na
łąkach stokrotki, przy strumykach kaczeńce, obok dróg maki –
sanktuariach. Wita się ze wszystkimi, dla każdego ma stale czas, by:
wysłuchać, pocieszyć, wziąć w opiekę.
Oddani Jej w pełni, czy to św. Jan Paweł II, czy Prymas Tysiąclecia
Sługa Boży Stefan Kardynał Wyszyński, są najlepszymi
przykładami godnych Jej wielbicieli.
My też, w maju szczególnie, stajemy się dziećmi Matki Matek.
Kierując się szczególnymi miejscami kultu NMP, można z Nią nieść
krzyż – od Królowej Polskiego Morza w Swarzewie, Matki Bożej
Piaseczyńskiej (koło Tczewa), Jasnogórskiej, Pajęczańskiej z
Pajęczna, Ludźmierskiej Królowej Podhala,
aż po Jaworzyńską Królową Tatr (pionowa belka krzyża) i od
Cierpliwie Słuchajściewej z Rokitna, Licheńskiej Bolesnej Królowej
Polski, Matki Bożej Hodyszewskiej, po Królową Rodzin z Juchnowca
(pozioma belka krzyża); przeżywać swe zwycięstwa – literę V tworzą
np. sanktuaria Matki Bożej Fatimskiej w: Szczecinie, Ełku i
Zakopanem; wędrować górskimi szlakami – od Królowej Bieszczad z
Ustrzyk Dolnych, Płaczącą w Dębowcu, aż po Przyczynę Naszej Radości
„Marię Śnieżną” z Iglicznej i Wambierzycką.
Wśród niezliczonych wizerunków NMP, wielu z nas ma „najbardziej
swój”, najbliższy. Taki, co pełen jest tajemnic naszych wzlotów i
upadków.
Mój, NMP Matki Wrzosowa, gdy tylko go przywołam, za każdym razem
przypomina mi Jej skuteczną pomoc i, niestety, moje niezbyt
„perfekcyjne” podziękowanie.
Michał Jakaczyński