Wydarzenia z życia uczniów Jezusa są powodem moich częstych
rozmyślań. Jezus doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego
działalność nie spotka się z przychylnością panujących. Nie inaczej
jest dzisiaj.
Prześladują Go tak samo, jak prześladowali ponad 2000 lat temu… Że w
świecie - no cóż… Ale że w naszej katolickiej Ojczyźnie? Jak TO
pojąć?
Co czuli Apostołowie, gdy zobaczyli Chrystusa zmartwychwstałego? Jak
TO pojąć?
Kiedy rozważam Dobrą Nowinę [analizuję Pismo Święte] zadaję sobie
pytanie: co czuli Apostołowie, gdy Jezus wziął chleb i wino i
zwrócił się do Nich ze słowami: „bierzcie jedzcie i pijcie, to jest
moje Ciało, to jest Krew moja”? Tak trudno nam
i dzisiaj pojąc sens tych słów i tylko wiara prawdziwa nakazuje nam
paść na kolana przed Najświętszym Sakramentem…
A ich oszołomienie, gdy zstąpił na nich Duch Święty i zaczęli mówić
nowymi językami?
Dziś w Liturgii Słowa czytamy: „I stał się z prędka z nieba szum,
jakoby przypadającego wiatru gwałtownego, i napełnił wszystek dom,
gdzie siedzieli. I ukazały się im rozdzielone języki jakoby ognia, i
usiadł na każdym z nich z osobna:
i napełnieni są wszyscy Duchem Świętym i poczęli mówić rozmaitymi
językami, jako im Duch Święty wymawiać dawał”. Ludzie zgromadzeni
przed Wieczernikiem uważali początkowo, że apostołowie upoili się
winem!
Uczniowie szli za Chrystusem i przyjmowali z wiarą Jego naukę, ale
nie zawsze byli w stanie zgłębić do końca jej sens.
Aby TO wszystko pojąć konieczne było przyjście Ducha Prawdy, który
sprawił, że wszystko zrozumieli…
Tak bardzo potrzebujemy Ducha Świętego… Jak TO pojąć?
Jadwiga Kulik