Ślub jest pięknym wydarzeniem w życiu zakochanych młodych ludzi.
Wielkim świętem dla ich rodzin. Składają sobie wzajemnie przysięgę w
obliczu Boga i wierzą, że nic ich nie rozdzieli, że ich miłość trwać
będzie do końca życia...
Nikt nie wie, co będzie z nami w przyszłości, ale w sakramencie
małżeństwa postanawiamy, że chcemy RAZEM przeżywać i szczęście i
trudy.
Niekiedy życie zakochanej pary małżeńskiej zmienia się bardzo
szybko. Po miesiącu, roku, dziesięciu latach... po okresie
fascynacji... przychodzi szara codzienność, problemy i choroby.
Czasem nie wiadomo skąd pojawia się w życiu „drugiej połówki”
nadużywanie alkoholu... Czasem nie wiadomo dlaczego przestajemy się
rozumieć i rozmawiać ze sobą... Czasem pojawia się inna kobieta,
mężczyzna i zdrada...
Czy w młodości i narzeczeństwie zdajemy sobie sprawę, że piękne
małżeństwo wiele kosztuje? I nie chodzi o pieniądze.
Małżeństwo, miłość w nim, kosztuje. Potrzeba wiele pracy, naszego
osobistego wysiłku, ofiarowanego czasu... Trzeba pokonać egoizm,
własną dumę i jeszcze wiele więcej...
A w dzisiejszym świecie nie chcemy ponosić dużych kosztów... Chcemy,
żeby wszystko przychodziło łatwo i było odwracalne. Chcemy miłości
pięknej, wielkiej, ale bez wyrzeczeń i krzyża. Św. Jan Paweł II
mówił „Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie
uniesiecie”. Jak mało osób chce ten krzyż dźwigać...
Przysięga jest tym, co scala, łączy w jedno, małżonków do końca ich
dni. Jeśli nawet miłość osłabnie lub całkiem się
w czyimś sercu wypali... oni zawsze będą wobec Boga JEDNO, zawsze
wobec Boga będą małżeństwem.
Dlatego, gdy napotykają mur nie do przebicia... powinni zamiast
walczyć ze sobą, zacząć walczyć o siebie...
Ktoś kiedyś powiedział do zranionej mamy, której małżeństwo było w
rozpadzie, aby walczyła, bo „jaki by to facet nie był, to ojciec
Twego Szczęścia...”.
zz