Jesień, październik… Srebrzony poranną lodowatą rosą i koronkami
pajęczyn babiego lata…
Ma też październik jeszcze jeden urok. Październik to szczególny
miesiąc – miesiąc, w którym wielu Polaków sięga po różaniec. Może
właśnie ten miesiąc jest szansą dla mnie, dla Ciebie, do ponownego
odkrycia tej modlitwy.
Nie odrzucaj różańca mówiąc, że to „nudna modlitwa, dla starszych”,
a z pewnością nie dla mnie…
Weź do ręki różaniec i przekładając paciorki kontempluj Osobę Jezusa
Chrystusa i Matki Bożej i pomyśl nad swoim życiem. Może właśnie w
tym miesiącu, dzięki odmawianiu różańca, odnajdziesz sens swego
życia, a Twoja modlitwa stanie się okazją do codziennego bliższego
poznawania Boga.
Źródeł tej modlitwy upatruje się w historii św. Dominika. Została mu
ona objawiona przez Maryję, gdy wszystkie ludzkie sposoby działania
zawiodły. Święty ten próbował walczyć z heretykami wszystkimi
dostępnymi sposobami – pościł i modlił się w ich intencji i…
bezskutecznie. Wtedy Matka Boża jako ratunek w jego bezradności
przykazała mu odmawianie Psałterza Maryi (dzisiejszego różańca).
Czyli od początku ta modlitwa była ostatnią i niezawodną deską
ratunku.
Do rozpropagowania różańca przyczyniła się też sama Maryja. W swoich
objawienia w Lourdes, Fatimie i w polskim Gietrzwałdzie wzywała do
modlitwy różańcowej.
Coraz częściej modlitwa różańcowa propagowana jest przez Internet.
„Różaniec” to jedno z najczęściej wpisywanych słów w wyszukiwarki. W
USA informatycy rejestrują miesięcznie około półtora miliona pytań
zawierających to hasło. Najczęstsze dotyczą sposobu odmawiania
modlitwy różańcowej.
W Watykanie w Kaplicy Sykstyńskiej na zachodniej ścianie jest
ogromny obraz namalowany przez Michała Anioła (powstał w latach
1536-1541). Mnóstwo tam postaci: Chrystus, Maryja, aniołowie,
Apostołowie i rzesze ludzi, podnoszące się z tej ziemi ku niebu. Ale
jeden fragment szczególnie zastanawia - oto potężny Duch Boży dźwiga
z Otchłani człowieka uczepionego na różańcu!
W jakich czasach żyjemy? Odpowiedzieć można banalnie… Ale pamiętajmy
– „wszelkie łaski, które daje nam Bóg spływają przez błogosławioną
Maryję” /św. Ojciec Pio/.
By żył w nas Chrystus – uczepmy się różańca jak liny, która jest w
ręku Maryi i nieustannie wznosi nas do góry, ku niebu!
Modlitwa różańcowa przypomina tajemnice życia Jezusa i Maryi; Ich
radości, cierpienia, zwycięstwa...
„Proszę odmówić dziesiątkę różańca”. Te słowa, jakże często słyszymy
przy spowiedzi świętej, jako pokutę do wykonania za popełnione
grzechy. A tak na marginesie, czy modlitwa może być pokutą za
grzechy i czy w ogóle można kogoś „karać” modlitwą…? Pewien
proboszcz, któremu często kradli jabłka z sadu, za pokutę zadawał
zasadzenie jabłonki. Dziś miasto słynie z sadów i święta kwitnącej
jabłoni. Owoc pokuty!
Odszukaj i obejrzyj dokładnie różaniec, który może leży gdzieś w
kącie szuflady.
Modlitwę różańcową rozpoczynamy znakiem krzyża. Warto wcześniej
postarać się o głęboką ciszę i chwilę skupienia. Potem odmawiamy
krótkie wyznanie wiary, Skład Apostolski „Wierzę w Boga, Ojca
wszechmogącego”. Przypominamy sobie wtedy, do Kogo tak naprawdę
zanosimy modlitwę.
„Ojcze nasz”, to następna modlitwa. 7 najważniejszych próśb dla
naszego życia, o które prosił, byśmy je zanosili, sam Pan, Jezus
Chrystus. Co ciekawe, nie ma tam prośby o zdrowie. Czyli są
ważniejsze sprawy. Brak zdrowia może stać się wielką łaską,
początkiem prawdziwego życia, wejścia na drogę zbawienia…
Na początku sznura różańcowego znajdują się trzy paciorki –
odmawiamy wtedy trzy „Zdrowaś Maryjo” – na których modlimy się o
wiarę, nadzieję i miłość. Po takim wstępie, zakończonym „Chwała
Ojcu” możemy przejść do rozważania tajemnic z życia Jezusa i Jego
Matki.
Różaniec jest modlitwą o prostej budowie. Składa się z czterech
części: radosnej, światła (tę część wprowadził w 2002 roku św. Jan
Paweł II) bolesnej i chwalebnej. Każda część przypisana jest także
poszczególnym dniom. Tajemnice radosne odmawiamy w poniedziałki i
soboty, tajemnice światła w czwartki, tajemnice bolesne we wtorki i
piątki, a tajemnice chwalebne w środy i niedziele. Każda z części
składa się z pięciu tajemnic.
Po każdej tajemnicy, czyli po każdej dziesiątce, dodajemy modlitwę
„O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia
piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba i dopomóż
szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego
miłosierdzia”. O tę modlitwę prosiła osobiście Matka Boża w Fatimie
w roku 1917.
Na koniec, po odmówieniu pięciu dziesiątek i rozważeniu pięciu
tajemnic, pozostaje nam jedynie powierzyć Maryi w modlitwie „Pod
Twoją Obronę” sprawy, za które modli się Ojciec Święty Franciszek.
Jeśli masz smartfona, po prostu uruchom aplikację do Nowenny
pompejańskiej i różańca! Jest możliwość odsłuchiwania wszystkiego –
nagrań z lektorem.
„O ile zdołam będę rozszerzać nabożeństwo do różańca świętego.
Wszystkim głosić będę, jak dobrotliwie obeszłaś się ze mną, aby i
niegodni, tak jak i ja, grzesznicy, z zaufaniem do Ciebie się
udawali” – tak brzmi końcowy fragment Nowenny Pompejańskiej.
Wiadomo – „jak trwoga, to do Boga”. W owym czasie czekała mnie
skomplikowana operacja chirurgiczna. Wiele słyszałam o Nowennie
Pompejańskiej. Mówi się, że jest ona modlitwą „nie do odparcia”,
ponieważ Matka Boża dała obietnicę, że każdy, kto będzie modlić
się na różańcu przez 54 dni, ten otrzyma łaskę, o którą prosi. Tak
tak, przez 54 dni!
Nowenna pompejańska, to nie koncert życzeń – „nie wygrałem w
totolotka, to się na Boga obrażę”. Takie myślenie to
nieporozumienie,
to dziecinada, to nie pod ten adres…
Wspomniałam wyżej, że byłam w wielkiej potrzebie. Czekała mnie
bardzo poważna operacja. Mimo lekkiej niechęci do tej formy
modlitwy, bo monotonna, żmudna i długa, to rozpoczęłam ten swoisty
dialog z Maryją. Czy otrzymałam o co prosiłam?
Otrzymałam więcej.
Przy okazji zaprzyjaźniłam się z pokorą. Postaram się nie zmarnować
tej łaski.
Nieco historii. Pompeje – miasto kojarzone przede wszystkim z
tragicznym wybuchem Wezuwiusza w I wieku, w 79 roku naszej ery.
Odwiedzają je tłumy turystów. Dziś coraz częściej jest punktem
pielgrzymek do Włoch.
Początki Nowenny Pompejańskiej wiążą się z dwiema postaciami: bł.
Bartolomeo Longo, „apostołem różańca”, działającym w Pompejach
od 1872 roku, oraz Fortunatiną Agrelli z Neapolu, której Maryja
objawiła się jako Królowa Różańca Świętego. Nieuleczalnie chora
Fortunatina została uzdrowiona w 1884 roku po tym, jak wypełniła
prośbę Maryi i odprawiła 6 nowenn, odmawiając każdego dnia cały
różaniec. Bł. Bartolomeo Longo rozpropagował wówczas tę formę
Nowenny w Kościele, a Papież Leon XIII uznał objawienia, które dały
jej początek.
Wspomniałam już wyżej, że Nowenna pompejańska polega na codziennym
odmawianiu całego różańca przez 54 dni. Nowenna dzieli się na
dwie części po 27 dni. Nazywamy je częścią błagalną i dziękczynną.
Aby się nie pogubić, warto zaznaczyć sobie w kalendarzu dni
trwania nowenny – datę rozpoczęcia i zakończenia modlitwy. Nie
przerywamy jej! Nie wymieniamy listy intencji, ale jedną, najlepiej
precyzyjną i konkretną prośbę o łaskę. Możemy modlić się w tle
innych czynności, jak jazda do pracy autobusem czy spacer z
dzieckiem.
Nowenna jest wyzwaniem. To prawda. Ale działa zawsze! Czasem może
inaczej, niż zakładamy. Pan Bóg wie, co robi – to do Ciebie,
lekko zawiedziony Przyjacielu.
Aby odprawić Nowennę Pompejańską wystarczy umieć modlić się na
różańcu.
Dziś o tym, jak odmawia się Nowennę Pompejańską. Do tego numeru
Gazetki dołączamy też specjalny obrazek o Nowennie.
Przez 54 dni każdego dnia odmawiamy trzy części różańca świętego
(radosną, bolesną i chwalebną). Jeśli ktoś chce, może odmawiać
czwartą część z tajemnicami światła, jednak obietnica Matki Bożej
dotyczyła 15 tajemnic. Różaniec jest centrum Nowenny.
1. Na początku różańca, po znaku krzyża, wymieniamy intencję (tylko
jedną w całej Nowennie), a następnie mówimy: „Ten różaniec odmawiam
na Twoją cześć, Królowo Różańca Świętego”.
2. Przez pierwsze 27 dni odmawiamy część błagalną Nowenny
pompejańskiej i codziennie, po ukończeniu 15 tajemnic różańca,
odmawiamy następującą modlitwę: „Pomnij o miłosierna Panno Różańcowa
z Pompejów, jako nigdy jeszcze nie słyszano, aby ktokolwiek z
czcicieli Twoich, z różańcem Twoim, pomocy Twojej wzywający, miał
być przez Ciebie opuszczony. Ach, nie gardź prośbą moją, o Matko
Słowa Przedwiecznego, ale przez święty Twój różaniec i przez
upodobanie, jakie okazujesz dla Twojej świątyni w Pompejach
wysłuchaj mnie dobrotliwie. Amen”.
3. Przez pozostałe 27 dni odmawiamy część dziękczynną Nowenny
pompejańskiej i codziennie, po ukończeniu 15 tajemnic różańca,
odmawiamy następującą modlitwę: „Cóż Ci dać mogę, o Królowo pełna
miłości? Moje całe życie poświęcam Tobie. Ile mi sił starczy, będę
rozszerzać cześć Twoją, o Dziewico Różańca Świętego z Pompejów, bo
gdy Twojej pomocy wezwałem, nawiedziła mnie łaska Boża. Wszędzie
będę opowiadać o miłosierdziu, które mi wyświadczyłaś. O ile zdołam
będę rozszerzać nabożeństwo do różańca świętego, wszystkim głosić
będę, jak dobrotliwie obeszłaś się ze mną, aby i niegodni, tak jak i
ja, grzesznicy, z zaufaniem do Ciebie się udawali. O, gdyby cały
świat wiedział jak jesteś dobra, jaką masz litość nad cierpiącymi,
wszystkie stworzenia uciekałyby się do Ciebie. Amen”. Potem
następuje trzykrotne wezwanie: „Królowo Różańca Świętego, módl się
za nami”.
Można także pobrać bezpłatną aplikację na smartfona, która
przypilnuje Twoich dni Nowenny i dodatkowo będzie Cię
do niej motywować.
Było to w roku 1571. Olbrzymia flota turecka wyruszyła na podbój
Europy. Żadne państwo chrześcijańskie nie miało tyle okrętów, żeby
stawić czoła nieprzyjaciołom. Siły tureckie były zaś tak wielkie, ze
zdawało się, ze to nie okręty, ale całe olbrzymie miasta wypłynęły
na otwarte morze w pobliżu Lepanto, w zatoce korynckiej. Sułtan był
pewien zwycięstwa. Mówił, że z Bazyliki Świętego Piotra zrobi
stajnie dla swoich koni.
Co było robić w obliczu tak strasznego niebezpieczeństwa, zagrożenia
całej chrześcijańskiej Europy? Papież Pius V postanowił zarządzić
wielką błagalną modlitwę różańcową. Żołnierze przystępowali do
sakramentów i przygotowywali się do bitwy przez trzydniowy post i
modlitwę różańcową. Hasłem do walki były słowa: „Królowa Różańca
Świętego”.
Na sztandarze zawieszono ogromny różaniec. W całej Europie
zorganizowano procesje różańcowe.
Szczególnie uroczyście odbywała się ona w Rzymie. Śpiewając różaniec
niesiono po ulicach obraz Matki Bożej Śnieżnej.
I wtedy wbrew przewidywaniom wojskowych, 7 października, niewielka
flota hiszpańska i wenecka odniosły druzgocące zwycięstwo nad
wrogiem. Dla wszystkich stało się jasne, że to była interwencja
Królowej Nieba. Papież Pius V zadecydował wtedy, ze ten fakt nie
powinien być zapomniany i dlatego ustanowił 7 października świętem
Matki Bożej Zwycięskiej, które nazwano potem świętem Matki Bożej
Różańcowej. Od tego czasu październik jest miesiącem różańca
świętego.
Sierpień 1945 roku zapisał się w dziejach świata jako dzień
zrzucenia przez Amerykanów bomby atomowej na Hiroszimę,
a w trzy dni później na Nagasaki. Oba miasta w ciągu kilku chwil od
eksplozji praktycznie przestały istnieć. Domy rozpadły się, jak
gdyby były zbudowane z kart, a ludzie dosłownie wyparowali. W chwili
wybuchu bomby, blisko epicentrum,
w domu zakonnym przy kościele Wniebowzięcia NMP w Hiroszimie
przebywało czterech jezuitów. Właśnie jedli śniadanie...
Po eksplozji w Hiroszimie dom, w którym mieszkali katoliccy
duchowni, stał na swoim miejscu. Przed domem na ganku leniwie
wygrzewał się kot, a poza domem w ogródku rosły na krzaczku dojrzałe
pomidory. Nawet jeśli kapłani dziwnym trafem przeżyliby moment
wybuchu, powinni byli zginąć w ciągu kilku minut w wyniku
napromieniowania. Oni jednak
nie tylko zdołali opuścić teren zniszczeń nietknięci, ale żyli też w
zdrowiu przez kolejne lata, nie cierpiąc z powodu choroby
popromiennej. Nie jest tajemnicą, że wspólnota jezuitów z Hiroszimy
była szczególnie oddana Matce Bożej Fatimskiej. Codziennie odmawiali
różaniec i czynili pokutę. Sami nie mieli wątpliwości, że przeżyli,
ponieważ żyli przesłaniem fatimskim.
W Alei Objawienia się Świętych trwało potężne Nabożeństwo różańcowe
z udziałem przeszło dwóch milionów Filipińczyków. Zebrani
nieustannie odmawiali różaniec, błagali Najświętszą Matkę o pomoc.
Kapłani odprawiali wiele
Mszy świętych, a wszystkiemu towarzyszyły pieśni maryjne. Trwali tak
przez cztery dni i cztery noce, wspomagani ustawiczną modlitwą
leżących krzyżem sióstr zakonnych z kontemplacyjnych klasztorów.
Filipiny. Lata osiemdziesiąte XX wieku. Dyktator Ferdinand Marcos
rozwiązał parlament i rozpoczął aresztowania. Na to bezbronni
mieszkańcy zwrócili się o pomoc do kardynała Filipin – Jaime Sina.
Wezwał on przez radio wiernych do wyjścia na ulice z różańcem w
ręku. Całe rodziny publicznie odmawiały tę modlitwę w celu obalenia
dyktatury. W Alei Objawienia zebrało się około 2 mln ludzi. Po
czterech dniach na ulice wyjechały czołgi, aby rozgromić tłum,
jednak ku zdziwieniu wszystkich, żołnierze zamiast atakować ludzi
przyłączyli się do modlitwy różańcowej. Gdy następnie próbowano
zgromadzone osoby rozgromić gazem, wiatr zaczął wiać z przeciwnej
strony, tak że nikomu z zebranych nie wyrządził
on szkody.
W archidiecezji warmińskiej leży Gietrzwałd, jedyne miejsce w
Polsce, które Kościół zatwierdził jako miejsce autentycznych
objawień Maryi. Objawienia te trwały od 27 czerwca do 16 września
1877 roku. Dwie nastoletnie dziewczynki, Justyna Szafryńska i
Barbara Samulowska, stały się narzędziem w ręku Maryi, która
objawiła się na starym klonie, aby przekazać następujące słowa:
„Jestem Najświętsza Panna Maryja – Niepokalane Poczęcie! Życzę
sobie, abyście codziennie odmawiali różaniec!” Wieść o objawieniach
rozniosła się szerokim echem w okolicy, będącej pod zaborem pruskim,
i budziła ciekawość. Tłumy wiernych zaczęły odwiedzać Gietrzwałd, a
nawet prosić widzące o zadawanie pytań Matce Bożej. Wśród licznych
pytań kierowanych do Maryi, pojawiły się również i te, które były
niezwykle istotne dla zniewolonych Polaków: „Czy Kościół w
Królestwie Polskim będzie oswobodzony? Czy osierocone parafie na
południowej Warmii wkrótce otrzymają kapłanów?”. Maryja
odpowiedziała: „Tak, jeśli ludzie gorliwie będą się modlić, wówczas
Kościół nie będzie prześladowany, a osierocone parafie otrzymają
kapłanów”. Podczas ostatniego objawienia Matka Boża rzekła: „Nie
smućcie się, bo ja zawsze będę przy was”.
Objawienia na Warmii przyniosły duchową i moralną odnowę narodu.
Wielkie zmiany dokonały się w życiu społeczno-politycznym.
Objawienia Matki Bożej uznano jako przebudzenie świadomości
narodowej miejscowych ludzi i odrodzenie się ich poczucia jedności z
Polakami z innych regionów. „Skoro Przenajświętsza Panienka
przemówiła do dzieci warmińskich
po polsku, to grzechem jest jeśli ktokolwiek języka ojczystego jako
daru Bożego się wyrzeka!” Argumentem tym posługiwali się działacze
narodowi z południowej Warmii, kiedy w 1885 roku podejmowano akcję
petycyjną i organizowali wiece w sprawie przywrócenia języka
polskiego w szkołach.
Dziś kilka myśli o różańcu ks. Jana Twardowskiego.
ZAWSZE I WSZĘDZIE. Michał Anioł na swym słynnym fresku Sąd
Ostateczny namalował anioła, który wyciąga człowieka
z przepaści na różańcu. Naprawdę różaniec wyciąga z wielu dziur, w
jakie możemy wpaść. Ocala od potępienia. Niezwykłość tej modlitwy
polega między innymi na tym, że możemy ją odmawiać wszędzie i
zawsze. Gdy przychodzą trudności, natrętne złe myśli, człowiek chowa
się w różaniec jak w małą kapliczkę. Oddziela się od wszystkiego,
co go drażni. Oto świętość i niezwykłość różańca.
NIEDOKOŃCZONY. Jaka jest przyszłość niedokończonych różańców?
Różańca odmawianego przez chorego, który zasnął; zmęczonego, który
stale zaczyna, bo wciąż się myli; umarłego, który zmarł w czasie
modlitwy? Różańca zagubionego
z kieszeni w trakcie odmawiania, różańca pękniętego, kiedy w palcach
rozsypały się paciorki? Niedokończone różańce są święte, bo łączą
się z cierpieniem. Kiedy skończymy różaniec, odczuwamy zadowolenie.
Tymczasem ten niedokończony też ma swoją tajemnicę. Nieważne, że
odmawiający nie dokończył go. Ważne, że zaczął.
INNE OD INNYCH. Bywają różańce nietypowe, nie zawsze odmawiane na
ziarnach różańca. Jeżeli zgubimy brewiarz - nie możemy go odmawiać.
Jeżeli zgubimy książeczkę do nabożeństwa - nie odmówimy mało znanej
litanii. A jeżeli zgubimy różaniec? Możemy go odmawiać na palcach.
Ks. Jan Twardowski znał chorą dziewczynkę z bezwładnymi rękoma,
która
w szpitalu mówiła różaniec na kroplach deszczu, jakie spływały po
szybie. Słyszał o dyskretnym różańcu, jaki pewna pani po śmierci
męża - ku swojemu wielkiemu zdziwieniu - znalazła w kieszeni jego
palta. Mąż całe życie odmawiał różaniec
po cichu. Różaniec odkryty dopiero po śmierci…
Dziś kontynuujemy myśli o różańcu ks. Jana Twardowskiego.
RÓŻAŃCE INNE OD INNYCH. Byłem przy swoim proboszczu w czasie jego
choroby. Spał i mówił różaniec przez sen, a mówił tak dokładnie, że
gdy w pewnym miejscu pomylił się, zaraz się poprawił. Różaniec
lunatyk, chodzący po niebie.
Odyniec pisze w swoich pamiętnikach, że na Wileńszczyźnie jesienią
był zwyczaj układania na grobach pięćdziesięciu kasztanów. Wierzono,
że umarli po śmierci odmawiają na nich różaniec.
Byłem kiedyś świadkiem, jak odmawiano różaniec przy kimś, kto umarł
w czasie odmawiania różańca. Wszyscy potracili głowy, ale znalazł
się ktoś, kto podjął przerwaną modlitwę i odmawiał dalej.
Są różańce wzruszające, nietypowe, nie równiutko odmierzane w
kościele, ale wynikające z rozmaitych ludzkich przeżyć, czasem
bojaźliwe, czasem dyskretne, nieśmiałe, „kaczki dziwaczki”, bo mają
więcej niż dziesięć „zdrowasiek”, więcej niż pięć tajemnic.
Wielkość każdego różańca, nawet tego innego od innych, polega na
tym, że odrywa on od złych myśli, wiadomości, gorączki życia, chowa
głowę pod święty dach modlitwy.
PO SWOJEMU. Różaniec znaczy początek naszego zbawienia. Kryje w
sobie i nasze najprostsze pacierze i całą Ewangelię.
Pamiętam, kiedyś pewien chory, którego odwiedzałem, na koralach
różańca zamiast „Zdrowaś Maryjo” mówił: „Jezus, Jezus, Jezus...”.
Inny w bardzo trudnych momentach życia na każdym kamieniu różańcowym
powtarzał: „Jesteś, jesteś, jesteś...”. Budził świadomość istnienia
Boga w swoim życiu. Jeszcze inny wołał tylko: „Zmiłuj się nade mną,
Boże”.
Tyle ks. Twardowski. Dziękujemy Bogu za jego życie i wyjątkowe
słowa. Poezji i prozy.
Nieraz powtarzamy: „Jezu, pragnę, gdziekolwiek będę, wnieść spokój,
radość, ducha modlitwy”. O ile będziemy wznosić duszę do Boga, Matka
Boża na pewno pożyczy nam swoich drogich kamieni, nie pogniewa się i
nie obrazi, jeżeli będziemy modlić się wprost z serca, po swojemu, i
zamiast pogrążać się w rozważaniach, przypomnimy sobie Święta: Boże
Narodzenie z choinką, Wielkanoc z barankiem, Zielone Świątki z
tatarakiem.
W Liście Apostolskim „Rosarium Virginis Mariae” („Różaniec Maryi
Panny”) św. Jan Paweł II 16 października 2002 roku napisał:
„Aby różaniec w pełniejszy sposób można było nazwać „streszczeniem
Ewangelii”, jest zatem stosowne, żeby po przypomnieniu Wcielenia i
ukrytego życia Chrystusa (tajemnice radosne), a przed zatrzymaniem
się nad cierpieniami męki (tajemnice bolesne) i nad triumfem
zmartwychwstania (tajemnice chwalebne) rozważać również pewne
momenty życia publicznego o szczególnej wadze (tajemnice światła).
To uzupełnienie o nowe tajemnice, w niczym nie szkodząc żadnemu z
istotnych aspektów tradycyjnego układu tej modlitwy, ma sprawić, że
będzie ona przeżywana w duchowości chrześcijańskiej z nowym
zainteresowaniem jako rzeczywiste wprowadzenie w głębię Serca Jezusa
Chrystusa, oceanu radości i światła, boleści i chwały”.
„Patrzę na Was wszystkich, Bracia i Siostry wszelkiego stanu, na
Was, rodziny chrześcijańskie, na Was, osoby chore i w podeszłym
wieku, na Was młodzi: weźcie znów ufnie do rąk koronkę różańca,
odkrywając ją na nowo w świetle Pisma Świętego, w harmonii z
liturgią, w kontekście codziennego życia”.
„Oby ten mój apel nie popadł w zapomnienie niewysłuchany! Na
początku dwudziestego piątego roku mojego Pontyfikatu powierzam ten
List apostolski czułym dłoniom Maryi Panny, korząc się w duchu przed
Jej obrazem we wspaniałym sanktuarium wzniesionym dla Niej przez bł.
Bartłomieja Longo, apostoła różańca. Chętnie wypowiadam jego
wzruszające słowa, jakimi kończy on słynną „Suplikę do Królowej
Różańca Świętego”: „O, błogosławiony różańcu Maryi, słodki łańcuchu,
który łączysz nas z Bogiem; więzi miłości, która nas jednoczysz z
aniołami; wieżo ocalenia od napaści piekła; bezpieczny porcie w
morskiej katastrofie! Nigdy cię już nie porzucimy. Będziesz nam
pociechą w godzinie konania. Tobie ostatni pocałunek gasnącego
życia. A ostatnim akcentem naszych warg będzie Twoje słodkie imię, o
Królowo Różańca z Pompei, o Matko nasza droga, o Ucieczko
grzeszników, o Władczyni, Pocieszycielko strapionych. Bądź wszędzie
błogosławiona, dziś i zawsze, na ziemi i w niebie””.
To już ostatni – przynajmniej na razie – artykuł o przyjaźni z
różańcem. Dziękuję wszystkim Czytelnikom za wytrwałość i…
odmawiajmy różaniec jak najczęściej!
opr. Jadwiga Kulik