TYLKO DLA MOICH SZKRABÓW

To już trzeci tydzień, kiedy z moimi Szkrabami jesteśmy w sanatorium. To wspaniały czas, by w kilku metrach kwadratowych móc albo się wzajemnie powybijać albo ułożyć przyjacielskie relacje.

,,Mamo, bo on na mnie spojrzał!” ,,Mamo, bo ona ciągle śpiewa tę głupią piosenkę, a mnie to denerwuje!” Hmm… Żebym ja nie wybuchła w końcu z tym, co mnie denerwuje, bo skończy się ta miła atmosfera…

„Mamo! Ona wypiła moją wodę!”. Od tłumaczenia, czy to cię zabolało, czy coś ci ubyło, czy coś się stało, że on, czy ona zrobiła to, czy tamto, głowa pęka mi w szwach. A wszyscy mówili: ,,Odpoczniesz sobie! Zazdroszczę, trzy tygodnie wolnego! Też bym tak chciała!”.

Nabrałam książek, wypisałam listę rzeczy, które z dala od domu, mogę jednak nadrobić… „Przecież będę miała czas!!!!”.
Po półmetku wnioski wysuwam następujące:

1. Nawet jedna strona książki nieprzeczytana. Za to dziecięce książeczki wszystkie! Leżąc jak śledzie wieczorami w łóżku, jedno z jednej, drugie z drugiej strony, połykamy kolejne bajeczki.

2. Przez pierwszy tydzień nawet 3 kawy nie dawały rady na zmęczenia. Może aklimatyzacja, może bieganie na zabiegi, stołówkę oddaloną kilkaset metrów od sanatorium (bo akurat jest w przebudowie). W zamian za to, jak policzyliśmy,
6 godzin spacerów na świeżym powietrzu CODZIENNIE. Co - w porównaniu z ,,normalnością” naznaczoną jedynie kilkoma krokami z samochodu i do samochodu - jest po prostu gigantyczną dawką tlenu.

3. Nawet raz się nie umalowałam (czasem Kuracjuszki 80+ wyglądają lepiej, niż ja), nie założyłam jedynej sukienki, którą
wzięłam (sama nie wiem na jaką okazję). Za to cały czas spędzony w dresach, grając z dziećmi w gry, tarzając się po wątpliwej czystości podłodze i skacząc z nimi jak dziecko po i tak wystających już z łóżka sprężynach.

4. No i po kolejnej potyczce słownej moich najukochańszych Dzieci, nasunęła mi się myśl, że w tych wszystkich kłótniach, my chcemy mieć rację, a gdzie w tym wszystkim wzajemne relacje? Tak jak w świecie dorosłych, tak i u dzieci konflikty rodzą się z braku komunikacji. Najczęściej mamy dobre intencje, ale nie potrafimy wyjść z całej plątaniny oskarżeń, urażonej ambicji. A przecież każdy z nas inaczej widzi świat. I z tymi różnymi wizjami próbujemy się dogadać, ale jakoś nam nie wychodzi. Nie udaje nam się to, kiedy zamykamy się na komunikaty innych, stawiamy bariery i po prostu nie chcemy poznać czyjegoś innego spojrzenia na sprawę. Wtedy rodzą się konflikty i coraz trudniej się porozumieć. Cóż więc robić, by pomimo różnicy poglądów i doświadczeń umieć się dogadać? Zacznijmy od unikania sformułowań: Ty zawsze, Ty nigdy… Zamiast ,,jesteś bałaganiarzem” powiedz: ,,kiedy widzę Twoje ubrania w różnych miejscach odczuwam frustracje i chce mi się wyć, bo moja potrzeba ładu i harmonii nie jest zaspokojona. Proszę odkładaj te rzeczy do kosza
w łazience”.

5. Reasumując. Kiedy już praktycznie kończy się mój turnus, widzę, że jest to błogosławiony czas, kiedy oprócz zbawiennego - ufam - morskiego jodu i zabiegów, jestem TYLKO DLA moich Szkrabów. Mam cierpliwość, by po raz kolejny odpowiadać na absurdalne pytania, by tłumaczyć, by po prostu bez pośpiechu być razem z nimi 24 godziny na dobę, tak na 100%, bez domowych obowiązków, by ich obserwować i cieszyć się nimi. Dochodzą tu, co prawda, inne obowiązki, ale wszystkie wykonywane wspólnie.

6. Polecam wszystkim Mamusiom, by śmiało pisać się - w miarę możliwości - na taki cudownie owocny czas.

eg

 

do góry