NIE CHCEMY USŁYSZEĆ

Wczoraj zakończyliśmy Tydzień Biblijny. Czas, który miał nam przypomnieć, że Pismo Święte powinno być najważniejszą księgą naszego życia. Żywe Słowo samego Boga do mnie i do Ciebie. Bo jak mówi św. Hieronim: „NIEZNAJOMOŚĆ
PISMA ŚWIĘTEGO JEST NIEZNAJOMOŚCIĄ CHRYSTUSA”.

Jak często sięgamy po Biblię? Często słyszę odpowiedź, że nie mamy czasu, a tak w ogóle to nie rozumiemy, co tam jest napisane…

W Słowie Bożym przecież mamy odpowiedzi naprawdę na wszystko…

Jak zaczęła się moja przygoda z Biblią?

Kiedyś, dawno temu, ktoś tak pięknie opowiadał o słowie Bożym i - podając przykłady - pokazywał jak bardzo wszystko jest aktualne. Zapragnęłam to sprawdzić.

Początki były trudne. Zniechęcenie przyszło szybko. Brak było mi też systematyczności. Jednak to był pierwszy krok. Byłam jak zaszczepka rośliny, która ma się zakorzenić i rozkrzewić. Wszystko toczyło się wolno. Co jakiś czas wracałam do czytania. Najczęściej w trudnych momentach mojego życia i najczęściej sięgałam do Ewangelii.

Najłatwiej czytało mi się właśnie księgi Nowego Testamentu. Odnajdywałam różnice w przedstawianiu kolejnych wydarzeń z życia Jezusa przez poszczególnych Ewangelistów. Szczególnie widziałam to w rozważaniu Męki Pańskiej,
którą chętnie czytałam.

Zdarzało się, że wracałam do fragmentów, które usłyszałam w niedzielę w kościele, żeby lepiej zrozumieć, utrwalić
i przemyśleć.

Ciągle modlę się do Ducha Świętego i proszę o rozjaśnienie mi Słowa. Często się zdarza, ze gdy za kilka dni wrócę do jakiegoś fragmentu, to widzę i rozumiem więcej.

Nadal brak mi systematyczności, chociaż miałam takie tygodnie, że codziennie czytam i rozważam Pismo Święte. Wiele pięknych i głębokich fragmentów odkryłam czytając Listy św. Pawła. Tam najwięcej znalazłam odpowiedzi na pytania
i wątpliwości życia codziennego. Bardzo wtedy cieszę się, że Pan do mnie mówi i żałuję, że nie słyszałam tego wcześniej… Tak często jest, że Pan do nas mówi, ale my nie chcemy usłyszeć Jego głosu…

mz

do góry