Już od 14 lat, pieszo, z naszego miasta do Błotnicy, majową nocą,
pielgrzymują mężczyźni.
W tym roku – z racji epidemii – Pielgrzymka wyruszyła z miesięcznym
opóźnieniem – w czerwcu. Dobrze, że w ogóle udało się pójść, bo
oprócz koronawirusa, na przeszkodzie stawały też prognozy pogody
mówiące o groźnych burzach.
Mężczyźni dopisali (w tym roku było ich prawie dwustu), bo to
pielgrzymka dla twardzieli, jak kiedyś nazwał to
pielgrzymowanie śp. Ksiądz Arcybiskup Zygmunt Zimowski.
Organizatorami nocnej pielgrzymki mężczyzn są Rycerze Kolumba.
Pielgrzymka wyrusza z kościoła Matki Bożej Częstochowskiej na
radomskim Kapturze.
Jest ona wyjątkową manifestacją męskiej pobożności. Ona nie jest
zimna, a swe ciepło pokazuje w jakiejś dyskrecji.
W tym roku ta dyskrecja była jeszcze większa, bo oprócz nocy, doszły
maseczki. I to pozwoliło mężczyznom jeszcze bardziej się otworzyć.
To się działo na przykład podczas wspólnego różańca, gdy mężczyźni
proszą o modlitwę,
zdradzając często bardzo osobiste intencje i okoliczności
pielgrzymowania.
Wszystko było przygotowane według zaleceń sanepidu, by każdy mógł
wędrować bezpiecznie. Było kilka momentów obowiązkowej dezynfekcji
rąk, posiłek był wydawany w reżimie sanitarnym, a każdy uczestnik
złożył osobiste oświadczenie, w którym zadeklarował, że jest zdrowy
i także jego najbliżsi nie mają oznak choroby.
Pielgrzymi zanieśli Matce Bożej Pocieszenia w Błotnicy bieżące
sprawy Kościoła, miasta Radomia i Ojczyzny. Maryi oddali
to, co chcą przemieniać, ratować i naprawiać.
Pielgrzymka przeciwstawiła się jakby okolicznościom, jakie przyniósł
koronawirus, przeciwstawiła się wielu społecznym
podziałom. Była ukazaniem jedności budowanej na wspólnej wierze. W
ostatniej chwili okazało się też, że pielgrzymi
przeciwstawili się prognozom pogody.
Mężczyźni Matce Bożej zawierzyli swoje rodziny. Prosili, by
wszystkie rodziny w Polsce respektowały chrześcijański system
wartości i by były Bogiem silne i by sami nie stracili z oczu Bożej
prawdy i miłości.
opr.