KORZYŚCI ZE SPOTKANIA Z JEZUSEM

Największym darem dla świata jest Eucharystia. W każdą niedzielę nasze świątynie wypełniają się wiernymi, którzy chcą czerpać ze Stołu Pańskiego. Przychodzą całe rodziny, aby karmić się Słowem, Ciałem i Krwią Chrystusa. Bo niedziela to Dzień Pański. To wielkie święto. Dzień Zmartwychwstania Jezusa.

Niedzielna Eucharystia zawsze była dla mnie wydarzeniem ważnym. Dając przykład i próbując dobrze wychować moje dziecko uczyłam je niedzielnego świętowania z Bogiem.

Półtora roku temu, w wyniku różnych okoliczności, zaczęłam uczestniczyć w Eucharystii codziennie. Szczególnie rano. Po jakimś czasie moja Pociecha zapytała: „Mamo, co daje Ci to, że codziennie chodzisz na Mszę świętą?”

Zaczęłam się zastanawiać, tak po ludzku, jakie „korzyści” daje mi to, że rozpoczynam dzień od spotkania z Jezusem?

Msza święta o 7.00 rano pomogła mi ustawić priorytety. Jako pierwsze jest spotkanie z Jezusem. Gdy o świcie spotkam się na Eucharystii, to wszystkie sprawy układają się w odpowiedniej kolejności. Spoglądam na dzień z zupełnie innej perspektywy. Bożej perspektywy. A wysłuchana Ewangelia pomaga w rozwiązywaniu trudnych spraw. Każdy dzień zaczynam też z nadzieją, a przyjęta Komunia święta daje mi siłę i moc. Czasem obawiam się jakiś spraw, rozmów, mam coś bardzo trudnego do załatwienia, a spotkanie z Jezusem na Mszy świętej napełnia mnie optymizmem, nadzieją i pozwala na spokojne rozwiązanie. Bo z Nim pokonuję wszystkie trudności.

Na codziennych Mszach świętych spotyka się niewielka liczba osób. Bardzo szybko zaczęłam znać osoby, które razem ze mną uczestniczą w Uczcie Pańskiej i ogarnęło mnie poczucie Wspólnoty.

Na Eucharystii doświadczam też wielkiej miłości. Bóg tak mocno nas umiłował. Cudowny jest dzień, gdy rano spotykam się z kimś, kto mnie kocha i tak mocno się o mnie troszczy. Zupełnie inne mam wtedy podejście do obowiązków, trudności i napotkanych ludzi.

Należę do „sów”, osób, które lubią siedzieć w nocy, a rano mają problem ze wstaniem z łóżka. Jednak odkąd codziennie chodzę na poranną Eucharystię łatwiej jest mi wstać i już nie zdarza mi się zasypiać lub chodzić do pracy na późniejszą godzinę. Budzik nie dzwoni już bezowocnie…

Wiele jeszcze „ludzkich korzyści” mam z uczestnictwa w porannej Mszy świętej. Ale przecież nie o nie chodzi. A o bliską relację z Bogiem. O Jego miłość, która pomaga mi zmieniać postępowanie i całe moje życie.

zz 

do góry