I MAŁŻEŃSKA DOMBRA /1/

To już ponad 20 lat, jak szykowałam się do najważniejszej przysięgi mojego życia. Jak podróż w nieznane… Zaczęliśmy wtedy naszą wspólną podróż, wspólną przygodę, która trwa...

I gdybym wiedziała to, co wiem dziś, przez ile trudów przyjdzie nam przejść, przez ile dramatycznych momentów, łez, gdybym znała każdą naszą kłótnię to... nie oddałabym ani jednej chwili…

Wiem jedno na pewno, że małżeństwo to prawdziwa orka na ugorze. Ale ten ugór daje się okiełznać i owoce są
PIĘKNE. Choć czasem ma się ochotę po prostu wyjść, zostawić wszystko. Ale po chwili już wiesz, że bez niego jest ciężej niż z nim.

Przegadane godziny, śmiech do łez, wieczory we dwoje, randkowanie, wspólne narodziny dzieci, nieprzespane noce,
w zdrowiu i w chorobie, dziesiątki tysięcy wspólnie przejechanych kilometrów, przespanych Wschodów i - wyrwanych
z codziennego biegu - Zachodów Słońca. To złość i nieustanne wybaczanie, to rujnowanie i na nowo budowanie, sinusoida emocji…

Małżeństwo to nie sielanka, szczególnie ludzi o różnych temperamentach, różnych spojrzeniach na wiele spraw – jak struny w jednym instrumencie, jedna grubsza, druga cieńsza i potrzeba ciągłego dostrajania, by brzmiały harmonijnie… To wzajemne ustępstwa, nieco od własnych poglądów, wyciszanie chęci dominacji, dostrajanie się w miłości, wzajemnym szacunku, współczuciu, łagodności i pokoju. To po większych kłótniach kierowanie się Bożymi słowami: „Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce” (Ef 4, 26b).

Każda kolejna rocznica pokazuje, ile już za nami. Każde spojrzenie na nasze dzieci, to osobna historia naszej miłości. Miłości, którą trzeba pielęgnować, jak najpiękniejszy ogród. Trzeba wyrywać chwasty nieprzebaczenia, nieporozumień. Trzeba podlewać dobrym słowem, gestem, całusem. Trzeba podrzucać nawozu, by rozkwitał jeszcze bujniej, umieć mile zaskoczyć, odkrywać się na nowo, umieć się modlić ze sobą i za siebie. Wzajemnie napełniać się łaskami.

I trzeba pamiętać, że nic nie jest dane na zawsze, a nieprzyjaciel krąży, by uderzać właśnie w rodzinę. Trzeba pamiętać, że relacje małżeńskie to ciągła nauka siebie, ciągła walka z rutyną, brakiem czasu dla siebie, dla NAS. Trzeba pamiętać
o właściwej hierarchii.

Małżeństwo, to fundament, który trzeba budować na Bogu. Małżeństwo, to mąż, który jest dla żony najważniejszy;
to żona, która jest dla męża najważniejsza; i to dzieci, które musimy odpowiedzialnie wychować i pozwolić wylecieć
z gniazda - oddać je Bogu i światu. To nie jest proste…

Ale oddawajmy swoje rodziny i swoje małżeństwa wstawiennictwu najpiękniejszego Małżeństwa świata – Maryi
i św. Józefowi. Niechaj będą nam wzorem najpiękniejszej Miłości.

Weronika

 

* dombra - narodowy instrument kazachski, najczęściej z dwiema strunami

do góry