W Dzienniczku św. Siostry Faustyny czytamy piękne słowa modlitwy św.
Faustyny: „Dopomóż mi, Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne
dobrych uczynków…” /Dz. 163/.
Ludzkie ręce mają wielkie możliwości w rozdawaniu dobra. To one
pomagają w konkretnych pracach, przytulają potrzebujących, są
składane do modlitwy i wyciągane jako gest pokoju. Karol Wojtyła w
jednym ze swoich utworów napisał: „Dłonie są krajobrazem serca.
Dłonie pękają nieraz jak wąwozy… Te same dłonie, które człowiek
wówczas dopiero otwiera, gdy nasycone są trudem”.
Często ocenia się ludzi właśnie po wyglądzie dłoni. I łatwo przypiąć
etykietkę, że zniszczone, zadrapane, poorane bruzdami należą do
kogoś, kto nie dba o czystość i estetykę. A może… to dłonie
człowieka, który przed chwilą mył chorego, pomagał w pracy na roli
albo lepił pierogi dla bezdomnych? Nie oceniajmy nigdy po pozorach,
starajmy się raczej częściej myśleć, do czyich dłoni powinniśmy się
pochylić i z szacunkiem je ucałować.
A jakie są dłonie Chrystusa, ukazane na obrazie „Jezu, ufam Tobie”?
Faustyna tak przekazała malarzowi wizję,
której doświadczyła: „Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a
druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach
wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady”.
Chrystus sam uczy, na czym polega miłosierdzie. Błogosławić znaczy
czynić kogoś szczęśliwym. Jezus unosi prawą rękę wysoko. Nie wstydzi
się miłości do człowieka. Chce obdarzać swoimi darami w każdy
możliwy sposób - błogosławi, udziela rozgrzeszenia, wskazuje drogę i
prowadzi. Nie cofa się przed cichym pukaniem do serca, ale zarazem
„krzyczy” rękoma przybitymi do krzyża. Tak działa Bóg, któremu
„łatwiej jest powstrzymać gniew niż miłosierdzie”.
A druga dłoń? Na niej wyraźnie widać ranę… To właśnie ona,
naznaczona gwoździem dłoń Zbawiciela odchyla szatę
i ukazuje tajemnicę Bożego Serca, tajemnicę Promieni Miłosierdzia...
Jezus nie ukrywa swoich ran. Przychodząc do apostołów po
Zmartwychwstaniu, objawia im przebite ręce. Jakby chciał pokazać, że
wszystkie ludzkie… nasze bóle
i zranienia przyjął na siebie. I jakby chciał powiedzieć, że
lekarstwem na wszelkie rany, które nosimy w sobie
jest odwaga powierzenia ich Jego uzdrawiającej miłości.
Jezu, naucz mnie nie oceniać ludzkich dłoni po pozorach. Spraw, abym
dostrzegał i naśladował tych, którzy swoje ręce oddali Tobie, stając
się przedłużeniem kochających ramion Ojca.
ms