Jest piękny dzień. Słońce świeci i ogrzewa nas swoimi promieniami.
Świat otula delikatna zieleń. Jest wiosna - czas radosnego budzenia
się przyrody do życia i wstępującej nadziei.
Wchodzę do kościoła. Promienie słoneczne przebijają się przez
kolorowe witraże. Rozświetlają wszystko wokoło swoim blaskiem.
Spoglądam w stronę ołtarza i widzę Go. Najwspanialszego i
najlepszego. Mojego jedynego i najważniejszego. Miłość mojego życia.
On wszystko robi tylko dla mnie. Chce ofiarować mi wszystko co
dobre. Jestem dla Niego najważniejsza i nigdy mnie nie opuści…
Kiedy zaczęła się nasza miłość? Dawno temu... On wybrał mnie spośród
wielu. Podarował mi nowe życie. Wszystko we mnie odmienił. Sprawił,
że stałam się lepszym człowiekiem. We wszystkich trudnościach
zwracam się do Niego, a On mi pomaga. Nigdy nie odmawia, gdy Go o
coś proszę.
Spotykamy się bardzo często. Lubimy spędzać ze sobą czas. Ostatnio
codzienne widujemy się na Eucharystii. Kilka lat temu zaprosił mnie
i pokazał jak zrozumieć, przeżyć i zachwycić się Mszą świętą.
Najpierw niedzielną, a potem tą codzienną.
Dużo rozmawiamy. Są dni, że ja mówię. Innym razem to On mówi, a ja
zasłuchana wpatruję się w Niego. Dzięki temu,
że to Jego pokochałam, uwierzyłam, że jestem piękna i
niepowtarzalna. Zrozumiałam, że moje życie jest wartościowe
i piękne. On zna moje najskrytsze tajemnice, myśli i postępowanie.
Zna słabości i mimo to mnie kocha.
Dziękuję, Jezusie Chrystusie, Najwyższy Kapłanie. Chcę zawsze być z
Tobą i z Tobą iść przez życie. Bo Ty jesteś NAJWIĘKSZĄ I
NAJPRAWDZIWSZĄ MIŁOŚCIĄ.
Ela