O ŻYCIE SZARE I MONOTONNE

„O życie szare i monotonne, ile w tobie skarbów!

Żadna godzina nie jest podobna do siebie, a więc szarzyzna i monotonia znikają, kiedy patrzę na wszystko okiem wiary. Łaska, która jest dla mnie w tej godzinie, nie powtórzy się w godzinie drugiej. Będzie mi dana w godzinie drugiej, ale już nie ta sama. Czas przechodzi, a nigdy nie wraca. Co w sobie zawiera, nie zmieni się nigdy, pieczętuje pieczęcią na wieki”

(Dz. 62).

To jeden z moich ulubionych cytatów św. Faustyny. Dlaczego? Bo pokazuje nam, iż w największej szarzyźnie życia możemy dostrzec ogrom łask Bożych, ogrom skarbów, które mamy od Pana. Musimy tylko patrzeć na wszystko oczami wiary. Czasem po ludzku wszystko się wali, pali, co rusz wyrastają spod ziemi trudności, nie widać końca problemów.
Z każdej strony atak Złego, włączysz telewizor, radio, internet, samo zło, same złe wiadomości, jakby dobro w ogóle nie istniało. Zewsząd bombardują nas zasiewając lęk, rozpacz, niepewność jutra. Zło jest krzykliwe. Ale dobro istnieje i kiedy dzieje się źle albo kiedy już nie widzisz otaczających cię barw, ono nadal jest. Jest i czeka aż po nie sięgniesz, aż wyciągniesz dłoń, aż odwrócisz twarz od złego, aż zawołasz: „Panie ratuj!” Kiedy tak mi doskwiera już nadmiar kłopotów przypominam sobie też słowa Wisławy Szymborskiej:

„Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne”
.

Mnie też jest czasem bardzo źle, nawet ostatnio bardziej niż czasem, i daję sobie prawo do tego smutku, nostalgii, łez, samotności, ale bardzo pilnuję, żeby ten stan nie trwał długo, by nie przeszedł na niebezpieczną stronę mocy ciągłego użalania, wpadania w rozpacz, czarnowidztwa. Oprócz wtulenia się w tym czasie, bardziej niż normalnie, w ramionach Jezusa, na przekór własnym myślom staram się dostrzegać całą resztę dobra, piękna, które mnie otacza. Całą gamę kolorów jesieni, wspaniałych pomocnych ludzi, pełnej lodówki, szafy ubrań, przytulasków moich dzieci, kawy, książek… Mam wszystko, choćby nie wiem co. Mam wszystko, co jest mi potrzebne, a i na pewno w nadmiarze. I jestem wdzięczna. Jestem wdzięczna za każdą łaskę, która trwa w tej godzinie, i za następną, która będzie w godzinie następnej.

Kiedy dzieci były malutkie, nieustannie powtarzałam, ach, żeby czas się zatrzymał… Ale kiedy przychodzą życiowe trudności, krzyczę, niech już to minie! A mija każda chwila, i ta piękna, i ta trudna… I dobrze… Jak mawiała moja ukochana Ania z Zielonego Wzgórza, jutro jest zawsze czyste, nieskalane żadnym błędem…

Ufam, że każda chwila jest potrzebna dla naszego zbawienia, jeśli tylko przyjmiemy ją w tym właśnie celu. Nie odrzucajmy i nie wypierajmy się naszych boleści, przykrości, bo one są po coś, dla nas, a może na uświęcenie naszych bliskich…

Zróbmy z każdej minuty cząstkę świętości, która przybliży nas do nieba. Nie jest to łatwe zadanie, ale Pan widzi nasze starania i dodaje sił. Widzi w ukryciu i odda Tobie...

Ewa Gawor

do góry