W tym roku doświadczyłam piękna rekolekcji oazowych. Mimo różnych
przeszkód pojechałam do tego wspaniałego miejsca – do Kałkowa.
Dzień mijał nam bardzo szybko. Ja byłam w grupie u Ani. Rano
mieliśmy modlitwy o 7:30 w przytulnej kaplicy. Codziennie był Namiot
Spotkania, czyli osobista modlitwa, i spotkania w grupach. Wolnego
czasu nie było za dużo.
Podczas modlitw wieczornych, codziennie inna grupa przedstawiała
swojego Patrona, którego otrzymaliśmy na samym początku oazy. Każdy
Patron był przedstawiany inaczej. Jedna grupa miała filmy, druga
tylko życiorys Patrona, a my mieliśmy taniec.
Gdy nadeszła już środa, to ten dzień był inny niż wszystkie do tej
pory. Posiłki spożywaliśmy w ciszy i nie było pogodnego
wieczoru, kiedy to zawsze tańczyliśmy i bawiliśmy się. Za to był
poważny wieczór, gdzie oglądaliśmy jakiś religijny film albo
animatorzy opowiadali nam o Założycielu oazy.
W czwartek byliśmy na wycieczce w Wąchocku. I ten dzień był też jak
środa.
Piątek był dla mnie wyjątkowym dniem, który zapamiętam na długo.
Mieliśmy wtedy spowiedź i Adorację, a Adoracja to moja ulubiona
modlitwa. Przez te trzy dni, od środy do piątku, codziennie mieliśmy
Drogę krzyżową.
W sobotę wieczorem była Droga Światła, gdzie co parę metrów ksiądz
czytał nam fragment Pisma Świętego o Zmartwychwstaniu Jezusa.
Poniedziałek był najcięższym dniem. Bo wtedy każdy z nas jechał już
do domu. Prawie wszyscy płakali i nie chcieli odjeżdżać. Tak samo
jak ja. Bardzo się przyzwyczaiłam do tej pięknej kaplicy, do tych
osób, którym mogłam powiedzieć tak wiele ważnych rzeczy. Oaza to
wspaniałe doświadczenie.
Zapraszam! Dołączcie do naszej Wspólnoty oazowej i w wakacje
pojedźcie na rekolekcje! Na samym początku nikogo nie znałam i się
obawiałam, jak to będzie. A teraz mam tylu znajomych z oazy, że
wkrótce ciężko będzie ich zliczyć.
Zuzia