GORZKA PIGUŁKA - POJEDNANIE

Z autopsji wiemy, że niekiedy przed przystąpieniem do spowiedzi świętej, nie myślimy wcześniej, by pojednać się
z bratem swoim, z żoną, mężem.

Niepostrzeżenie nasze „pogniewanie” staje sposobem na życie. Zawiść staje się silniejsza od miłości. Przyzwyczailiśmy się (?) do grzechu i dla głupiej zasady „chłop żywemu nie przepuści” - z uporem w nim trwamy. Wypaczone pojęcie honoru.

Czy zdajemy sobie sprawę, że POJEDNANIE jest niezbędne, aby spowiedź była WAŻNA? Aby Komunia święta nie była świętokradzka? Czy ZDAJEMY SOBIE SPRAWĘ?

Ewangelia (Mt 5, 22-26) mówi: „Pojednaj się najpierw z bratem swoim”. Jakże często słyszymy te słowa i niby wiemy co one znaczą.

No właśnie „niby”. Fragmenty tej Ewangelii czytałam kilkakrotnie, powoli. Chciałam zrozumieć co jest trudnego
w akceptacji tych prostych słów Jezusa. Dlaczego są dla wielu „nie do przeskoczenia”, jak gdyby istota tych słów ograniczała nasze wybory.

POJEDNANIE to dla wielu gorzka pigułka, nie do przełknięcia.

„Najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i ofiaruj dar swój” - czyli złożenie ofiary za grzechy jest bezcelowe, zanim nie pojedna się z pokrzywdzonym bratem.

Czy jest ktoś, kto może czuć się przez Ciebie zraniony: słowem, gestem albo po prostu przez Twoje fałszywe oskarżenie?

Z łatwością potrafimy wymienić kto nas zranił, ale jak trudno przyznać się, że i my ranimy.

Jeżeli wiesz, że zraniłeś drugiego człowieka, a nie pojednałeś się, to czy rzeczywiście bierzesz udział w Eucharystii - Uczcie Miłości? Czy jesteś świadom tego, wybierając się na Mszę świętą?
 

Jadwiga Kulik

do góry