Dziś, w Święto Miłosierdzia Bożego, rozważmy temat: „Bądź
miłosierny, to znaczy jaki?”
Święty Tomasz z Akwinu odróżnia miłosierdzie od dobroci. Zadaniem
miłosierdzia jest usuwać niedolę. Jest to również miłość, ale wobec
słabych, nieszczęśliwych i zagrożonych; miłość, która usuwa braki,
naprawia, leczy i wyzwala.
Czy w ogóle można miłosierdzie określić słowami? Ludzkie słowa chyba
nie są w stanie go opisać.
Miłosierdzie, a ludzka obojętność…
Przez lata wędrówki przez życie doświadczyłam wielu sytuacji
wymagającej natychmiastowej interwencji Boga.
A Bóg działa przez ludzi.
Świadectwo:
Dawno dawno temu - a wtedy jeszcze nie było telefonów komórkowych -
zdarzyło się: Było już ciemno, wracałam
z koleżankami z kościoła. Już z daleka widziałyśmy, że upadł
człowiek do tyłu na wznak. Pomimo ciemności dostrzegłyśmy, że krew
wypłynęła mu z ucha. Zagrożenie życia widoczne gołym okiem. Moje
pobożne koleżanki… tylko jedna zatrzymała się ze mną. Na chwilę.
Przeżegnała się i poszła do domu. Zostałam z nieszczęśnikiem sama.
Musiałam wezwać pogotowie…
Kilka metrów dalej była restauracja. Dla vipów. Co tłumaczy, że
zanim pozwolono mi zadzwonić po pogotowie, NAJPIERW spisano moje
dane personalne. Biznes to biznes.
Po dłuższej chwili wróciłam do Nieszczęśnika. Leżał bez ruchu.
Zostałam z nim do przyjazdu pogotowia. Wtedy zaczęłam się modlić.
Prosiłam Boga o miłosierdzie dla nieprzytomnego człowieka.
Opatrzność była ze mną w ten późny jesienny wieczór.
Wniosek?
Módl się, ale sprawdź, czy leżący (nawet pijany) nie potrzebuje
przysłowiowej „szklanki wody”.
Opisałam to zdarzenie nie po to, aby się „pokazać”, lecz po to, aby
ukazać, podkreślić problem – ludzką obojętność…
Możemy przejść przez życie nie zwracając uwagi na ludzi, którzy idą
obok. Żyjemy po swojemu. Chcemy za dużo, dajemy za mało, a wszyscy -
bez względu na status społeczny - potrzebujemy Bożego miłosierdzia.
ON nieustannie podaje nam „szklankę wody” – ratunek dla mojego
zbawienia.
Jadwiga Kulik