UŚMIECH BOGA

Co można zrobić w miesiąc? Wypocząć na urlopie? Uczestniczyć w turnusie sanatoryjnym? Przygotować ciekawy projekt?
W miesiąc, a dokładnie w trzydzieści trzy dni, można także rozpocząć i skończyć pontyfikat.

Tak właśnie się stało w przypadku papieża Jana Pawła I, wyniesionego na ołtarze w ubiegłą niedzielę, 4 września 2022 r.

Podwójne imię „Jan Paweł” kojarzy nam się od razu z następcą nowego błogosławionego, świętym Papieżem Polakiem. Mało kto zna sylwetkę tego, który sprawował Urząd Piotrowy nieco wcześniej, przez zaledwie kilka tygodni. Z racji beatyfikacji przybliżmy dziś sobie postać „Papieża uśmiechu”, jak nazywano bł. Jana Pawła I.

Albino Luciani urodził się 17 października 1912 roku w Forno di Canale we Włoszech. W latach 1958–1969 był biskupem Vittorio Veneto, a w latach 1969–1978 sprawował urząd patriarchy Wenecji. 26 sierpnia 1978 roku został wybrany na papieża. Zmarł nagle, po trzydziestu trzech dniach pontyfikatu, 28 września 1978 roku.

Daty są ważne, jednak w nich nie zamyka się człowieczeństwo. Jaki więc był ksiądz – biskup – papież Luciani?

Pochodził z rodziny o korzeniach robotniczych, co z pewnością miało wpływ na jego postawę. Potrafił dostrzec ubogich
i najsłabszych. Jako duszpasterz otaczał też troską rodziny. Był oddanym wychowawcą i katechetą, seminaryjnym wykładowcą teologii dogmatycznej i moralnej, prawa kanonicznego i sztuki sakralnej. Kiedy posługiwał w Wenecji, rozważał wyjazd jako misjonarz do Afryki, zaraz po osiągnięciu wieku pozwalającego na rezygnację z urzędu patriarchy.

Biskup Albino Luciani uczestniczył w obradach Soboru Watykańskiego II, nie będąc jednak jego aktywnym uczestnikiem,
a raczej obserwatorem. Po wyborze na Stolicę Piotrową przybrał (po raz pierwszy podwójne) imię Jan Paweł, nawiązując tym samym do pontyfikatów dwóch poprzednich papieży – św. Jan XXIII i św. Pawła VI. Jako uzasadnienie swojej decyzji powiedział: „Nie mam ani sapientia cordis [mądrość serca] papieża Jana, ani przygotowania i kultury papieża Pawła, jednak jestem na ich miejscu i muszę próbować służyć Kościołowi. Ufam, że będziecie mnie wspierać swoimi modlitwami”. Ileż pokory zawiera się w tych słowach… Możemy odnaleźć w nich dziedzictwo świętego Franciszka Salezego, którego bardzo lubił bł. Jan Paweł I. Tenże święty powiedział kiedyś: „Po mierze pokory poznajemy nasz postęp duchowy”. Ostatni (jak do tej pory) papież nie-Włoch, czyli nasz nowy błogosławiony, taki właśnie był… Postrzegany jako pobożny, świątobliwy, pokorny, ubogi, człowiek o pozytywnym nastawieniu do świata. Jego wielką pasją już od dziecka stało się czytanie książek. „Pochłaniał” zwłaszcza powieści Charlesa Dickensa. Był poliglotą – mówił po niemiecku, francusku, portugalsku
i angielsku. Lubił podróżować. Miał także piękny uśmiech. Mówiono o nim: „uśmiech Boga”. Tak właśnie go zapamiętano…

Czego dokonał jako papież? Nie mianował żadnego kardynała, nie przeprowadził żadnej beatyfikacji i kanonizacji, nie odbył ani jednej podróży apostolskiej. Wygłosił zaledwie parę homilii i katechez… A jednak w ciągu tak krótkiego pontyfikatu podjął także kilka bardzo ważnych decyzji. Zrezygnował z koronacji tiarą (papieska korona), zastępując ją Mszą świętą inaugurującą pontyfikat. Miał też wielkie pragnienie (choć nie do końca zrealizowane), aby nie noszono go w lektyce,
co wcześniej było normą w przypadku papieży.

Pokorny, skromny, z łagodnym uśmiechem i otwartym dla potrzebujących sercem. Papież, ale przede wszystkim po prostu chrześcijanin, który modlił się codziennie: „Panie, weź mnie takim, jakim jestem i uczyń mnie takim, jakim chcesz, abym był”.

Błogosławiony Janie Pawle I, módl się za nami!

 

Małgorzata Sar

do góry