GDZIE MUSZLA WSKAZUJE DROGĘ

/ŚWIADECTWO 1/

W naszym „Cyklu z muszlą” przyszedł czas na świadectwa. Dziś pierwsze z nich.

Kilka tygodni temu, już po raz drugi (choć innym szlakiem), wyruszyłam pieszo do hiszpańskiego Santiago. Tym razem Drogę Świętego Jakuba rozpoczęłam z portugalskiego Porto. Początki wędrówki są często bardzo trudne. W mojej pielgrzymce niełatwo było jeszcze przed wejściem na szlak, ponieważ mieszkam w małej miejscowości na Śląsku,
skąd do Porto jest daleko, a samoloty na tej trasie oczywiście nie latają. Ba! Nawet pociągi nie jeżdżą... Sporo trudu kosztowało mnie samo dotarcie na „start”, a jednak udało się. Camino, tak jak planowałam, rozpoczęłam w Porto.

Moja piesza wędrówka przez pewien czas wiodła drogą o nazwie „Litoral”, co znaczy: przybrzeżny, nadmorski. Nie szukałam na trasie znaków, bo tę część Camino znaczyły mi muszle, wyrzucone przez fale, a strzałką (drogowskazem) stał się ocean, wzdłuż którego brzegu szłam prawie cały czas.

Wkrótce „Litoral” zaczął powoli zmieniać się w „Costa” – połączyłam w swojej pielgrzymce dwa szlaki. Odchodząc dalej
od oceanu, cieszyłam oczy pięknymi widokami. Doliny i góry, a na ich zboczach niewielkie miasteczka. Tunele utworzone
z drzew, niosące ochłodę dla strudzonego pielgrzyma. To Galicja, która zauroczyła mnie cudownymi krajobrazami
i wspaniałymi ludźmi. Poczułam zaciśnięte gardło. Popłynęły łzy. Moje Camino. Moje myśli. Moje kochanie.

Jednak Camino to nie tylko widoki. Camino to dzień powszedni, w którym trzeba umyć się, pielęgnować nogi – najważniejsze chyba w tym „przedsięwzięciu” – czasem coś zreperować, wyprać. Trzeba zrobić zakupy i przygotować posiłek. Nie zawsze jada się w barach i restauracjach. I trzeba znaleźć czas na kontakt z innymi peregrinos, który mimo że dość krótki, bardzo jest potrzebny w tej wędrówce. Na Szlaku Świętego Jakuba przemyślenia przeplatają się
z pragnieniami, marzeniami, tęsknotą i zmęczeniem. To wszystko towarzyszy Drodze i nadaje sens Pielgrzymce. Nadaje sens, wraz z niesioną intencją, z kamieniem zabranym z podwórka i z miłością w sercu... Słupki z oznaczeniami kierunku szlaku pokazują jednocześnie odległość od Santiago. Niekiedy dziwny lęk zaczynał zakradać się do moich myśli, że zaraz zakończy się ta „przygoda” i trzeba będzie wrócić do codzienności. Lecz jeszcze nie dziś... Jeszcze nie jutro...

Podczas Camino wszystkie dni rozpoczynają się podobnie. Trzeba wstać, wykonać toaletę, zjeść i spakować do plecaka wszystko, co wcześniej się z niego wyjęło. Oczywiście jakiś tam makijaż, czasem rozmowa „na kamerce” (warto wykorzystać wi-fi). Rozmowa jest bardzo ważna, bo człowiek tęskni...

Niekiedy wędruje się w deszczu. I choć zdarzało się, że moja bluza była całkiem mokra, ani przez moment nie pomyślałam, że taki dzień to kiepski dzień. Ani przez chwilę nie chciałam schować się w jakimś suchym miejscu, uciec
od niedogodności i trudu. Camino trzeba poczuć. Trud trzeba poczuć. Tęsknotę trzeba poczuć.

W końcu dotarłam do Santiago. W katedrze kończy się zasadnicze pielgrzymowanie. Święty Jakub oczekujący na peregrinos słuchał intencji, które przyniosłam. Dane mi też było zobaczyć w ruchu wyjątkowy trybularz Botafumeiro. Piękne widowisko. Ogromne, półtorametrowe kadzidło, poruszane na linie przez ośmiu mężczyzn, uniosło się i ruchem wahadłowym okadzało rozmodlonych wiernych. Srebrna, ażurowa konstrukcja tańczyła pod kopułami bocznych naw
i rozsiewała w całej świątyni przepiękny zapach.

Po przybyciu do grobu Apostoła Jakuba i złożeniu hołdu jego świętości, po modlitwach i powierzeniu intencji, na wzór pierwszych peregrinos ruszyłam dalej, aby zakończyć wędrowanie w miejscu, które kiedyś uważano za koniec świata – dotarłam do Fisterry i Muxii. A potem… Potem przyszedł czas na powrót do domu, aby wędrować dalej na szlakach życiowego Camino.

 

Ela Skolimowska
[całość relacji i zdjęcia: Facebook, fanpage „Ela Skolimowska – Z wiatrem i pod wiatr”]



/ŚWIADECTWO 2/

Buen Camino! Chciałbym podzielić się z Wami moim doświadczeniem z przeżycia Drogi Świętego Jakuba.

Zawsze fascynowało mnie przysłowie pielgrzymie: „Jeżeli chcesz spotkać Chrystusa, udaj się do Ziemi Świętej. Jeżeli chcesz pokochać Kościół, udaj się do Rzymu. Jeżeli chcesz poznać i zrozumieć siebie, udaj się do Santiago de Compostela”.

Jakże trudno jest odkryć siebie… Jednak warto spróbować!

Trzy lata temu pierwszy raz wybrałem się na Szlak. Podróż zacząłem pociągiem, którym dotarłem do Krakowa, skąd
w zorganizowanej grupie (busem) pojechałem do Lizbony. Tam rowerem pokonywałem kilometry, aby po dziewięciu dniach dotrzeć do Santiago de Compostela. Były piękne widoki, wspaniałe sytuacje i niezapomniane przeżycia. Wielokrotnie też doświadczyłem wtedy wielkości Boga i pomocy św. Jakuba.

Niedawno, 11 sierpnia 2022 roku, zakończyłem swoje rowerowe Camino na jednej z polskich Dróg – „Camino Polaco”. Cały ten szlak prowadzi z Ogrodnik (granica polsko-litewska) do Trzemieszna (Wielkopolska). Ja wyruszyłem z domu do Kętrzyna. Tam rozpocząłem moją tegoroczną pielgrzymkę Drogą Świętego Jakuba, którą zakończyłem w Poznaniu. Certyfikat, tzw. „Compostelka”, którą otrzymałem na koniec, potwierdza przebycie pielgrzymki.

To, co przeżyłem podczas trasy było cudowne i fascynujące. Wróciłem do domu… nawet bardziej odmieniony przez Camino niż po wydarzeniach sprzed trzech lat. I wiem jedno – wcale nie trzeba wybierać się aż do Portugalii, Francji czy Hiszpanii, aby przeżyć coś niezwykłego. Każdy ma swoje Camino. Droga jest dla wszystkich, a obfite łaski, choć czasem trudne, mogą zacząć się już od wyjścia z domu i wędrowania szlakiem „z muszlą” w naszym pięknym kraju. Zachęcam wszystkich:
Wstań z kanapy! Idź przed siebie – od muszelki, do muszelki, doznając miłości Boga i ludzi! Rusz na Camino! Tam dzieją się cuda.

 

Andrzej Arodź
[całość relacji i zdjęcia: Facebook, Camino de Santiago – Polska grupa]

do góry

 



/ŚWIADECTWO 3/

„Twoje słowo jest światłem na mojej ścieżce” (Ps 119, 105). W „Cyklu z muszlą” dziś świadectwo Anity – Zwyciężczyni XXIII Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej:

Myśl o Camino pojawiła się w moim życiu w momencie, w którym rozpoczęłam przygotowywania do Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej. To wtedy przyszło pierwsze pragnienie dotyczące pielgrzymowania. W 2019 roku Pan Bóg spełnił moje marzenie związane z duchowymi wędrówkami. Wygrana w Konkursie zapewniła mi podróż do Ziemi Świętej. Tam pojawiły się kolejne pielgrzymkowe marzenia. Wierzę, że Pan Bóg również i te spełni.

Co sprawiło, że pojawiło się w moim sercu pragnienie przejścia Drogi? Katalizatorem moich pragnień często jest drugi człowiek, który swoim świadectwem utwierdza mnie, że Camino to wyjątkowa „myśl” i nie można o niej zapomnieć.

Podczas ostatnich wakacji na jednej z Mszy świętych w ławce obok zobaczyłam koleżankę z czasów gimnazjum. Widziałam, że ma przy sobie ogromny plecak. Jak się okazało, uczestniczyła wtedy w Eucharystii poprzedzającej jej wędrówkę na Camino... Niezwykły był uśmiech i wszechogarniający entuzjazm, które dostrzegłam. Po ludzku – miała przed sobą ogromny trud. Po Bożemu – doświadczenie wielkiej radości. Poprosiłam, żeby zaniosła także moje intencje ścieżkami św. Jakuba. Ta dziewczyna pokazała mi, że odwaga wzbija na wyżyny szczęścia i kształtuje ducha.

Dlaczego chciałabym i ja wyruszyć na Camino? Chciałabym „usłyszeć więcej”. Myślę, że taka wędrówka skupia zmysły duchowe i fizyczne. To niezwykła inicjatywa, która pokazuje ludzkie ograniczenia, ale i wielkie możliwości. W ciszy człowiek słyszy najwięcej, a rozważania, które towarzyszą każdej pielgrzymce, pomagają dostrzec i zrozumieć najważniejsze życiowe myśli. Według mnie taki właśnie jest główny cel Camino. Można go nazwać po prostu „poznaniem swojego serca, w którym znajdują się wszystkie ludzkie pragnienia”. Pielgrzymka kształtuje i umacnia, a płynące z niej dobro zostaje w człowieku do końca życia.

Często zastanawiała mnie myśl, jakim szlakiem chciałabym pójść. Doszłam do wniosku, że nie ścieżka, a cel sprawiają, że Camino jest wyjątkowe. Powierzam to więc Panu Bogu i wiem, że On poprowadzi mnie właściwą drogą. W końcu sam nią jest. Przecież Jezus powiedział: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (J 14, 6). W głowie cały czas tkwi mi zdanie
św. Jana Pawła II: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali”. Te słowa mocno pobudzają mnie do działania i pokazują piękno wszystkich podejmowanych inicjatyw. Trzeba tylko założyć „wygodne buty”, bo jak mówił Ojciec Święty: „mamy do przejścia całe życie”. Chciałabym, żeby ta myśl nigdy mnie nie opuściła i nieustannie przygotowywała do Camino. Chciałabym także, aby stała się zachętą dla innych młodych ludzi.

Anita, lat 20

 



/ŚWIADECTWO 4/

„Idźcie naprzód i nie odkładajcie tego, co Duch może w was dokonać!” – tak do młodych zwraca się Papież Franciszek
w Orędziu na XXXVII ŚDM 2022. Dziś w naszym „Cyklu z muszlą” świadectwo Tomka, młodego uczestnika kilku Światowych Dni Młodzieży.

Camino de Santiago jest jedną z tych spraw, o których człowiek nie bardzo pamięta, skąd się dowiedział. Tak przynajmniej jest ze mną.

W zasadzie od dzieciństwa słyszałem to określenie, choć nie potrafiłem jeszcze przypisać go do konkretnego wydarzenia. Po kilku latach, gdy byłem już nieco starszy, bardzo ważna stała się dla mnie idea wędrowania, podążania wyznaczoną drogą. Nieraz zdarzało się, że chodziłem na różne wyprawy, nieobce mi jest spanie pod gołym niebem. W ciszy, która stanowi przeciwieństwo codziennego zgiełku, łatwiej było usłyszeć głos Pana Boga. On zaprowadził mnie w pewnym momencie mojego życia do Panamy na Światowe Dni Młodzieży. I to właśnie tam, na dzień przez powrotem do Polski,
pojawiła się w mojej głowie myśl, że kolejnym miejscem, do którego wzywa mnie Pan Bóg, jest właśnie Santiago de Compostela. Tak zaczął kiełkować pomysł podjęcia pielgrzymki Drogą św. Jakuba.

Cel jest jeden, choć wiedzie do niego wiele ścieżek. Dla mnie osobiście najpiękniejsza z nich to Szlak Północny (Camino del Norte), na którym można podziwiać przepiękne klify, towarzyszące wędrowcom przez większość podróży.

Fizycznym celem drogi jest oczywiście Grób św. Jakuba. Ale co ja postrzegam jako mój osobisty cel wędrowania? Dlaczego w zasadzie chcę wybrać się na Camino?

Cóż, wydaje mi się, że właściwe pytanie powinno nie tyle brzmieć: „Dlaczego chcę iść?”, lecz „Dlaczego Pan Bóg chce, abym poszedł?”.

On posyła, On wzywa, On powołuje. I to w Nim zamierzam szukać ostatecznego Celu, bo to ON sam jest Drogą
(por. J 14, 6).

Dokąd mnie tym razem zaprowadzi? Czas pokaże...

Jako odpowiedź na dziś, chciałbym zacytować słowa z „Władcy Pierścieni” Tolkiena, w którego twórczości często przewijał się motyw drogi: „Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu”.

Tomek, lat 22

do góry

 

do góry

 

do góry