TAK SAMO

- Mamusiu? Czy kochasz mnie bardziej niż moje siostry?

Takie mniej więcej pytanie usłyszałam od swojej sześcioletniej córki podczas krojenia warzyw na sałatkę. Wybita z rytmu tej wymagającej koncentracji czynności, niemal okrasiłam warzywa matczyną krwią.

- Nie, Skarbie, nie kocham Cię bardziej.
- Nie? – buzia w podkówkę i smutne oczy nie wróżyły nic dobrego.
- Nie, kocham Cię TAK SAMO mocno jak Twoje siostry.
- Na pewno?
- Z całą pewnością! Kocham Was wszystkie i potrzebuję każdej z Was w równym stopniu.

Najwyraźniej proces myślowy dokonujący się w zwojach mózgowych Sześciolatki doprowadził ją w końcu do zadowalających wniosków, skoro rozmowa nie trwała dłużej i Mała wróciła do absorbującej czynności szorowania lalce głowy.

Porównywanie się…

Od chwili przyjścia na świat jesteśmy porównywani i oceniani. Najpierw, tuż po urodzeniu, wsadzani w sztywne ramki punktów Apgar oceniającej nas położnej. Im więcej tym lepiej.

Potem ramki centyli. Mieścimy się w normie czy nie? W przedszkolu oceniały nas panie przedszkolanki pod kątem rysowania, śpiewania, umiejętności logopedycznych i poprawnego zachowania. W szkole nauczyciele oceniali nas stopniami i osiągnięciami, wynikami konkursów i olimpiad, czerwonymi paskami lub ich brakiem.

W rodzinach od dzieciństwa porównujemy się z rodzeństwem. Ten radzi sobie lepiej, tamta osiąga więcej…

W dorosłym życiu... Bardzo często porównujemy się fizycznie i emocjonalnie do innych. Obserwujemy osiągnięcia
i kompetencje, miejsca pracy i zarobki, status społeczny i ekonomiczny. Porównujemy osiągnięcia wychowawcze
i rodzicielskie. Wyznaczamy sobie nowe cele… Często zawieszamy poprzeczkę coraz wyżej i wyżej…

Mocniej, więcej, szybciej... I tak bez końca….

Konsekwencje takiego nastawienia są oczywiste. Nieustanne i natrętne poczucie bycia NIEWYSTARCZAJĄCO dobrym…

A wtedy łatwo o przygnębienie, zazdrość, bark radości z tego, co mam… A przede wszystkim brak WDZIĘCZNOŚCI za to,
co mam.

I tu z wielką pomocą przychodzi nasza chrześcijańska wiara.

To X przykazanie mówi o tym, by cieszyć się z tego, co mam. Pan Jezus dał nam też na chrzcie świętym ogromnie ważne zadanie, aby całe życie poszukiwać Prawdy. Prawdy o Bogu, o ludziach, o samym sobie. Poszukiwać Prawdy, to odpowiedzieć na najbardziej podstawowe pytania: Dlaczego żyję? Dokąd zmierzam? Dlaczego kocham? Skąd mam
to wszystko? Jak mądrze być dla innych?

Przez chrzest święty zostaliśmy wszczepieni w wielką Bożą rodzinę. Staliśmy się wszyscy dziećmi Boga, który JEST
źródłem Prawdy; który JEST w samym jej centrum; który kocha każdego człowieka tak samo mocno. Otrzymaliśmy talenty i umiejętności - zaprojektowane i „uszyte” specjalnie dla nas, wszechmocną ręką Boga na miarę nas samych.

Warto - w drugim miesiącu nowego roku i tuż przed Wielkim Postem - przyjrzeć się sobie samym, jak bardzo jesteśmy umiłowani, jak wiele Bóg chce przez nas zdziałać.

 

mf

do góry