BÓG DAŁ NAM SWÓJ ODDECH

Dobrze, że każdy czas w roku życia Kościoła ma swój kolor. W Wielkim Poście (i Adwencie) króluje fiolet.

Oto 22 lutego mamy znowu Środę Popielcową, którą rozpoczynamy okres czterdziestodniowego przygotowania
do najważniejszych chrześcijańskich uroczystości - Świąt Paschalnych.

W tym dniu w Kościele panuje powaga, skupienie i zaduma nad słowami wypowiadanymi przez księdza, podczas posypywania na znak pokuty głów popiołem: „Pamiętaj, że jesteś prochem i w proch się obrócisz” lub „Nawracajcie się
i wierzcie w Ewangelię”.

Może bez tego corocznego posypania głowy popiołem zapomnielibyśmy w ogóle, że jesteśmy prochem i wpadlibyśmy
w pychę nie do uniesienia.

Właśnie dlatego w Środę Popielcową pochylamy głowy w kościele, bo wierzymy, że kiedyś staniemy się prochem.

Rozumiemy modlitwę naszego poety:
„Czymże ja jestem przed Twoim obliczem?
- Prochem i niczem;
Ale gdym Tobie moją nicość wyspowiadał
Ja, proch, będę z Panem gadał”.

Pan Bóg nasze ciało uczynił z prochu ziemi, do której wrócimy po śmierci. Ale nie cali umrzemy, bo dał nam Swój oddech, Swoje życie i dlatego jesteśmy nieśmiertelni.

W popiołach są resztki ognia, które mogą rozniecić wielki pożar. Dobre ziarno, zanim wypuści źdźbło, samo musi się rozsypać w popiół. A kiedyś z popiołów wszyscy zmartwychwstaniemy.

To dobrze, że po karnawale jest Wielki Post. Bo choć żyjemy w ciągłym pośpiechu, to właśnie w tym czasie zatrzymamy się na chwilę, zastanowimy, przeżyjemy rekolekcje wielkopostne, a wszystko po to, aby stać się lepszymi.

Jakże trudno jest coś zmienić w naszym życiu, jak trudno jest uwierzyć radykalnie w Ewangelię. Wielki Post, to zaproszenie, by przemienić swoje serce.

Wielki Post to nie tylko Nabożeństwa Gorzkich żali, czy Drogi krzyżowej. To przede wszystkim szczera spowiedź, wyrzeczenia, umartwienia, żal za grzechy i prawdziwe nawrócenie.

 

Ela

do góry