POMAGAMY MAI

Jak dalej żyć, kiedy córeczka jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie? Jak się podnieść i walczyć, kiedy maleńka istotka, której poświęciłaś niemal każdą minutę swego życia, musi iść na wojnę i walczyć o swoje życie? W takiej chwili matka umiera z rozpaczy, ale ze złamanym sercem wstaje i błaga o pomoc, o ratunek.

W zeszłym roku byłam najszczęśliwszą mamą najwspanialszego dziecka. Od rana do wieczora z miłością opiekowałam się Mają, ciesząc się z każdego jej postępu, z każdego kroku, gestu, spojrzenia. Dziś siedzę przy jej łóżeczku, płaczę, kiedy śpi
i czekam, aż przestanie kapać chemia, aż ten koszmar minie i nigdy nie wróci!

Jeszcze niedawno było normalnie. Sceny, które teraz mam przed oczami znałam jedynie z telewizji. Rzeczywistość zupełnie obca wypełniła nasze życie w kilka chwil. Maja jest po pierwszej chemii, śpi, jest spokojna, a w mojej głowie myśli chcą eksplodować.

Złośliwy nowotwór – ciągle w uszach mam tę straszną diagnozę. Muszę walczyć, choć czuję się najsłabsza w życiu. Obowiązkiem matki jest walczyć o życie dziecka!

Maja rozwijała się książkowo, napawając nas szczęściem i dumą. Pierwsze wymarzone dziecko, oczko w głowie, sama radość. Potem przyszedł ten dzień, od którego rozpoczął się dramat, w którym tkwimy do dzisiaj.

Mai drżały oczka, był to pierwszy symptom tego, że dzieje się coś bardzo złego. Podczas zwykłej zabawy zauważyliśmy, że Mai drgają oczy. Jak dzwoneczki, bez przerwy. Instynkt rodzicielski podpowiadał, że dzieje się coś niedobrego. Zaniepokojeni tym faktem zaczęliśmy szukać pomocy u lekarza pierwszego kontaktu, potem u okulisty. Jednocześnie ciocia Mai, która jest położną, starając się odnaleźć pomoc i wytłumaczenie objawu (uznanego przez innych za „rozwojowy”), pokazała nagranie neurologom, wtedy usłyszała od lekarzy: to dziecko wymaga pilnej hospitalizacji!

Tego samego dnia Maja znalazła się już na Oddziale Neurologii w klinice dla dzieci w Warszawie w celu diagnostyki. Ilość zrobionych badań była ogromna. Przy większości badań Maja musiała być uśpiona. Żadne z badań nie wskazywało, że podejrzenia o neuroblastomie zostaną potwierdzone.

W międzyczasie u Mai pojawiły się nowe, coraz bardziej niepokojące objawy. Drżenie całego ciałka. Kiedy Majeczka zaczęła tracić równowagę, a finalnie przestała chodzić było już bardzo niebezpiecznie.

Czas zaczął przyspieszać. Niestety. Lekarzom ukazał się guz okolicy przykręgosłupowej, oplatający tętnicę nerkową. Biopsja potwierdziła najgorsze przypuszczenia – nowotwór, neuroblastoma – w dodatku usytuowanie wykluczyło natychmiastową operację.

Przytulny pokoik zamieniliśmy na metalowe łóżeczko, zabawki na rurki, igły i wenflony. Cierpienie przekracza granice, bo żaden rodzic nigdy nie będzie gotowy na cierpienie własnego dziecka. Zaplanowano 4 cykle chemioterapii, która jeśli zacznie działać, umożliwi przeprowadzenie operacji. Po operacji kolejne chemie i co dalej?

W Barcelonie i Tubingen są najlepsi specjaliści od neuroblastomy. Jednak leczenie tam jest bardzo kosztowne. Rozpoczęliśmy wyścig z czasem i poszukiwania najlepszego dostępnego leczenia.

W zeszłym roku byliśmy normalną, szczęśliwą rodziną. Teraz walczymy o życie najważniejszego jej członka – naszej córeczki Mai.

Jeśli możesz nam pomóc i ocalić życie naszego dziecka, to nie ma słów, by opisać naszą wdzięczność. Dziękujemy, że jesteś i pomagasz nam przejść przez ten onkologiczny koszmar.


 

za: www.siepomaga.pl/maja-bialczak

do góry