,

SPOTKANIA MŁODZIEŻY

- Umówiłam się z koleżanką na challenge z chemii! – taki komunikat usłyszałam od swojej nastoletniej córki licealistki.
– Będziemy tworzyć izomery dodekanu.

Challenge z chemii! Jakby nie można było powiedzieć „wyzwanie”. Z izomerów dodekanu!

Przez chwilę zastanawiałam się, czy to, co usłyszałam nie jest przypadkiem zniewagą wymierzoną w moją stronę i czy powinnam się już obrazić, czy może jednak dać sobie szansę na zrozumienie.

- No i? – dopytywałam przewidując, że będzie ciąg dalszy.
- No i potrzebuję gotówki na sushi.

Czyli jednak. Nastoletnie córki przychodzą albo coś zakomunikować albo po gotówkę. Albo po jedno i drugie.
- A to w restauracji ten challenge?
- No skąd! W domu. Zamówimy z dowozem. A potem będziemy gotować koreańskie jedzenie.

Westchnęłam. Japońsko - koreańska kuchnia ma pomóc w nauce chemii!

- A przy żurku nie można? Albo przy kanapkach z rzodkiewką? - dywagowałam licząc na to, że jednak nie będę musiała uszczuplać zasobów finansowych - Taniej, prościej i bardziej patriotycznie.

- Oj Mamuś. To chyba w Twoich czasach.

Z nostalgią wspomniałam własne czasy. Czasy, w których na porządku dziennym, a na pewno weekendowym były towarzyskie spotkania z rówieśnikami przy drożdżowym cieście lub racuchach mamy. Czasy, w których nie wiadomo było kogo w niedzielne popołudnie wskaże towarzyska ruletka, a człowiek nie był w żaden sposób zdziwiony, kiedy otwierając drzwi widział za nimi osiem lub dziewięć osób. Oraz gitarę. Kilkumetrowy pokój nie był żadną przeszkodą, a każdy centymetr podłogi zajmowali goście, bo przy biurku mieściło się ich niewiele. Nie bardzo przejmowaliśmy się też sąsiadami, którzy, mniej lub bardziej dosadnie, wyrażali swoje niezadowolenie, używając w tym celu kija od szczotki oraz kaloryferów.
Tak! To były inne czasy.

Ale w dobie społecznego wyalienowania i towarzyskiej pustki, w czasach postpandemicznej samotności tak wyraźnie odczuwalnej wśród młodych ludzi – spotkania, w których chcą oni uczestniczyć ciesząc się własną obecnością – są WARTOŚCIĄ samą w sobie. Młodzi ludzie, dla których jedyną formą spotkań było i często jest chatowanie w Internecie, powinni bezwarunkowo powrócić do realnych spotkań z rówieśnikami w realnej czasoprzestrzeni. Jako rodzice musimy zrobić wszystko, by nasze dzieci zaczęły tęsknić za prawdziwą obecnością drugiego człowieka, rówieśnika, kolegi czy koleżanki. Dzieci i młodzież muszą opuścić wirtualny świat, w którym przestają myśleć krytycznie, a zaczynają bezkrytycznie przejmować treści technologii cyfrowych, które zaczynają nami i nimi rządzić, tworząc bezmyślne cyfrowe zombie sterowane przez komputerowe algorytmy.

Konieczność zadbania o młode pokolenie leży po stronie RODZICÓW! To do nich należy obowiązek wyciagnięcia ich
z wirtualnego świata, a pokazania im uroków świata realnego i prawdziwego z jego pięknem, dobrem i wartościami. Nawet za cenę japońskiego jedzenia. Cóż, jakie czasy takie jedzenie!

Badania socjologiczne wskazują, że 18% nastolatków w wieku 12-13 lat obejrzało w tym roku film pornograficzny.
Połowa z nich ma w swoich zasobach gry komputerowe, których treścią jest zabijanie. Żeby było jasne - mowa tu
o piąto – szóstoklasistach! Jest to preludium do przyszłych problemów, z którymi rodzice mogą sobie nie poradzić.

W myśl zasady, że lepiej jest zapobiegać niż leczyć – rodzice powinni dopilnować, by rozwój dziecka przebiegał
w bezpiecznym i dobrym otoczeniu. Istotne jest to, by zapewnić dzieciom i młodzieży prawidłowe warunki do rozwoju fizycznego, emocjonalnego, społecznego i duchowego w RÓWNYCH proporcjach. Powrót do źródeł, w których sami byliśmy wychowani, życia w duchu wiary, niedzielnej Eucharystii, rówieśniczych spotkań, rodzinnej obecności, wspólnych posiłków, pracy i obowiązków – jest JEDYNĄ I SŁUSZNĄ drogą do uniknięcia destrukcji, w kierunku której młode pokolenie niewątpliwie zmierza.

Kierując się dobrem własnego dziecka w końcu sięgnęłam po portfel.


 

mf

do góry