,

MACIERZYŃSTWO /4/

Kiedy myślę Maryja – wiem, że Pan Bóg tak ułożył Jej historię życia, by wszystkie kobiety na świecie widziały w Niej cząstkę siebie.

Ona zaskoczona ciążą nie w porę, jak miliony kobiet.

Ona zajęła miejsce pomiędzy nami, zwykłymi dziewczynami, aby swym życiem, decyzjami, pokazać, jak my mamy reagować, ufać.

Bóg wiedział, że będziemy Jej bardzo potrzebować. Tej prostej Nastolatki z Nazaretu zaskoczonej Bożym planem.

Ale to dzięki Jej postawie możemy czerpać. Z Nią rozmawiać w długie bezsenne noce. W Jej życiu zobaczymy swoje – złączone cichą solidarnością, jaką znają tylko kobiety doświadczone życiem.

Kiedy Józef nie mógł kompletnie pojąć zaistniałej sytuacji, co Ona zrobiła? Przekonywała? Przepraszała? Przerażona wpadła w rozpacz? Co zrobiła Kobieta tak silna i wolna?

Ona ruszyła w drogę. Ruszyła sama, bez męża, przyjaciółki…

Sama, bo w pewnym momencie życia każda z nas staje się samotna. Doświadczamy samotności z powodu choroby, cierpienia, bezradności, niezrozumienia…

Ta pospieszna wędrówka Maryi, Jej górska droga, uczy mnie, by w chwilach właśnie takich kryzysów biec samemu
ku Temu, który JEST. Bo tylko On jest źródłem siły. Nie tylko mąż, rodzice, koleżanki, ale ON.

Kiedyś słyszałam, że ta wędrówka jest alegorią modlitwy, i zaiste uważam, że jest to jeden z najpiękniejszych
obrazów w Piśmie Świętym. Wędrówka/modlitwa samotna, pełna grożących niebezpieczeństw… Nic z piękna, dostojeństwa, królewskiego przepychu... Jest wielki trud! 150 kilometrów drogi, napięcia, zmęczenia, osamotnienia…

Miriam szła, żeby pomóc Elżbiecie, ale może szła również, przynaglona, że czeka tam na Nią znak – potwierdzenie wybrania. Jeśli prawdą jest, co mówił Anioł, to Elżbieta jest w ciąży, a Ona ma narodzić Mesjasza i Bóg się wszystkim zajmie…

Górska droga Maryi to droga jaką przeszło Jej serce. Nie tylko zaufała Bogu, bo to już wyznała mówiąc „fiat”,
ale zrozumiała - widząc ciążowy brzuszek Elżbiety - że wobec tego cudu, które nosi pod sercem może jedynie wykrzyczeć: „Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny!”.

Jej długa wędrówka zakończyła się najcudowniejszą pieśnią, jaką my kobiety powinnyśmy witać nowe życie. Mamy krzyczeć z radości i ufać, że ten mały człowieczek w naszym łonie dokona wielkich czynów.


cdn.

 

 

Ewa Gawor

do góry