,

CZOŁGI I WARKOCZYKI

Jestem Marysia i w tym roku pierwszy raz przyjęłam Pana Jezusa do swojego serca.

Była to piękna sobota, 13 maja, a ja nie mogłam się doczekać tego Dnia! Już od stycznia zaznaczałam sobie na kalendarzu, ile dni zostało do mojej Pierwszej Komunii świętej.

Od lutego robiłam sobie rachunek sumienia, pisałam swoje grzechy na ściśle tajnej kartce i chowałam ją pod szafkę. Potem się ich uczyłam, żeby nie zapomnieć na spowiedzi.

Po pierwszej spowiedzi i Komunii świętej czułam się bardzo radosna. Jakbym była w rękach Boga. I naprawdę w maju czułam te Jego pełne miłości dłonie.

Kiedyś usłyszałam, jak siostra katechetka mówiła takie zdanie: „Kto pierwsze piątki odprawi jak trzeba, nie umrze
w grzechu, lecz pójdzie do nieba”.

Bardzo chcę iść do nieba, dlatego już od czerwca zaczęłam chodzić z mamą i bratem na spowiedź i Mszę świętą w I piątki miesiąca, żeby przez 9 miesięcy przepraszać Pana Jezusa za swoje grzechy, grzechy mojej rodziny i grzechy wszystkich ludzi na świecie, szczególnie tych, którzy bardzo dawno nie byli u spowiedzi świętej.

W pierwszy I piątek byłam w naszej parafii.

Drugi I piątek był za to w Jarnołtówku. Byłam tam z moją mamą na wakacjach, w sanatorium. Jechało się tam bardzo długo, bo aż 5 godzin. Moja mama była wtedy na diecie dr Dąbrowskiej. To bardzo trudna dieta, ponieważ je się same warzywa przez wiele dni. Na początku bardzo boli głowa i jest ciężko. Ale warto! Dla zdrowia ciała i duszy!

W pierwszy piątek poszłyśmy wieczorem na Mszę świętą. Przyszłyśmy pół godziny wcześniej, żeby spokojnie się wyspowiadać. W tamtym kościele był tylko jeden kapłan… Musiał wszystkich wyspowiadać i dopiero potem mogła rozpocząć się Msza święta. A przed jej rozpoczęciem czytane były jeszcze wypominki za zmarłych. Było tak wiele imion
i nazwisk, że ich wymienienie zajęło ze 25 minut… Do Mszy świętej służyło dwóch chłopców bliźniaków i… dwie dziewczynki. Jedna miała czytanie, a potem razem zaśpiewały psalm. Ministrantki, lektorki i psalmistki – dziewczyny są wszechstronne!

Na koniec Mszy świętej ksiądz podpisał mi książeczkę pierwszopiątkową i zapytał, czy w Radomiu robią czołgi? Tak słynna jest nasza Fabryka Broni.

Wróciłyśmy z mamą do sanatorium i zjadłyśmy kolację szczęśliwe, że Pan Jezus jest w naszych sercach w tak ważnym dniu – dniu Jego Męki, która przyniosła zbawienie i wolność od grzechu każdemu człowiekowi.

Trzeci I piątek miesiąca przypadł oczywiście w sierpniu i znów byłam w naszej parafii. Uwielbiam te rozmowy z księżmi po spowiedzi. Tym razem nie pytano mnie o czołgi ani nawet o to, czy nad Godowem jest korytarz powietrzny na nasze lotnisko. Ksiądz opiekujący się Wspólnotą, w której są moi rodzice, zapytał, kto mi zrobił takie fajne warkoczyki?

W sierpniu w naszym kościele było bardzo gorąco i było mało osób, bo wiele dzieci wyjechało na wakacje…

A kolejny I pierwszy piątek miesiąca oznaczał już – o nie!!! – koniec wakacji.

Gdy 1 września szłam do kościoła, wspominałam dzieci, które 84 lata temu, zapewne szykowały ładne ubrania do szkoły,
a z nieba zaczynały lecieć bomby na naszą Ojczyznę… Strasznie się na pewno wtedy bały... Płakać mi się chce, jak o tym myślę… Bardzo dziękowałam Panu Jezusowi w pierwszy piątek września, że mamy pokój w Polsce. Dlatego nie marudzę już, że muszę chodzić do szkoły, tylko dziękuję i cieszę się, że żyję w wolnej Polsce i że mogę chodzić do bezpiecznej szkoły.

W I piątek października może do spowiedzi przyjdzie wielu studentów. Im to dopiero jest smutno, że tak długie wakacje też mają swój kres. Podczas różańca będziemy modlić się o pokój dla Ukrainy i całego świata, a potem - na zakończenie spotkania w świątyni - przyjmiemy Komunię świętą wynagradzającą za grzechy nasze i całego świata.

Ciekawe, o co zapyta mnie kapłan dając mi już piąty podpis w pierwszopiątkowej książeczce?

Obstawiam, że o to, kto mi pomógł napisać taki piękny artykuł! To mój pierwszy artykuł w życiu! Dziękuję Ci,
Panie Jezu, który tyle dla nas wycierpiałeś na krzyżu, że małymi kroczkami i ja mogę coś zrobić dla innych – służyć
w Redakcji i w naszej pięknej młodzianowskiej Parafii!

 

Maria

do góry