,

„NAZWAŁEM WAS PRZYJACIÓŁMI”

„Już was nie nazywam sługami, […] ale nazwałem was przyjaciółmi.”

Zatrzymanie się nad tymi słowami jest naprawdę kojące i uzdrawiające. Czy może być coś wspanialszego niż to,
że sam Bóg chce mieć we mnie przyjaciela?

Przyjaźń to cudowny dar. Wielu twierdzi, że to najwyższa forma miłości. „Największa z wszystkich łask” zaśpiewa
„La Pallotina”. To dar, którym trzeba się opiekować.

Nie bez powodu jako jedna z wielu relacji opisywanych w Piśmie Świętym nazywana jest skarbem - „Wierny bowiem przyjaciel potężną obroną, kto go znalazł, skarb znalazł” (Syr 6). Przyjaciel to ktoś, kogo dopuszczamy do najgłębszych zakamarków naszego serca, które przed innymi są ukryte. Wzajemność w takiej relacji czyni ją tak piękną, bo spotykamy się serce w serce. To czysta miłość. Doświadczenie takiej miłości, takiej przyjaźni, takiej relacji to coś najpiękniejszego,
co w życiu może nas spotkać.

„Przyjaźń karmi się obecnością” (ks. K. Freitag SAC) i Pan Jezus wspaniale nam to pokazuje. Kilka dni przed Męką spotkał się w Betanii ze swoimi wiernymi przyjaciółmi, by ostatnie chwile ofiarować właśnie im. To piękne spotkanie jest bardzo wymowne, że dla Jezusa tak bardzo ważni byli Jego przyjaciele.

Podobnie po Zmartwychwstaniu. Najpierw ukazuje się Marii Magdalenie i kobietom przybyłym do grobu, później Apostołom. Łagodzi ich ból, gdy są w żałobie po okrutnej śmierci Zbawiciela.

Przyjaciel to ktoś, kto podnosi, kto ze względu na dobro drugiego, na miłość do niego nie pozwala mu pozostać samemu
w cierpieniu. I choć przyjaciel zawsze chce naszego dobra, szkoła przyjaźni pokazuje, że to także – może zabrzmi to okrutnie – gotowość na zranienie. Jezus – najwspanialszy Przyjaciel – gotów był dać się zranić za każdy grzech, niewierność, egoizm… I z miłości do swoich przyjaciół (i nieprzyjaciół również) pokonał śmierć i zło, by dać im nieoceniony dar – Odkupienie.

Spróbuj to dziś usłyszeć w swoim sercu: „…nazwałem was przyjaciółmi.” I po dziś dzień nie zmienił zdania. Alleluja!




ws

do góry