,

SZTUKA PIĘKNEGO ŻYCIA

To nie był Wielki Post, o którym mogłabym powiedzieć, że coś mi się udało, coś w sobie skutecznie zmieniłam, coś przezwyciężyłam. Wręcz przeciwnie. Poddałam się.

I bardzo dobrze…

W Środę Popielcową uczestniczyłam we Mszy świętej w miejscu zupełnie dla mnie nieoczekiwanym. Dzisiaj jaśniej widzę,
że to ja byłam tam oczekiwana… Moja wrażliwość na sztukę, na muzykę była tego dnia szczególnie poddawana duchowym poruszeniom, ale momentem, który naznaczył mój tegoroczny Wielki Post był obrzęd posypania głowy popiołem, podczas którego wybrzmiewała pieśń: „Tak mnie skrusz, tak mnie złam, tak mnie wypal, Panie, byś został tylko Ty, jedynie Ty”. Kiedy podniosłam głowę, przed ołtarzem zobaczyłam leżący prosty bochenek chleba. W tamtym
momencie, wracając na miejsce z tym obrazem i tą pieśnią, pojawiło się we mnie pragnienie „Panie, zrób tak ze mną”.

Do dziś nie wiem czy to była bardziej odwaga czy bezsilność, ale wiem, że to najlepsze, co możemy w swoim życiu duchowym zrobić. Po prostu się poddać… Jemu.

„Dlatego zwabię ją i wyprowadzę na pustynię, i przemówię do jej serca” (Oz 2, 16). Nie obiecuję, że jest to najprzyjemniejsze doświadczenie, które może nas spotkać, ale to najbardziej życiodajna pustynia, na którą naprawdę warto się udać. Pustynia, bo możemy tam ujrzeć ogrom naszej biedy, naszego grzechu. Możemy ujrzeć to, co zbudowaliśmy na sobie, co nie jest dobre, święte. Możemy ujrzeć wszystkie niezagojone rany zadane przez innych, zaniedbania siebie, swoich najbliższych… Życiodajna, bo jest tam On. Jezus.

Po ludzku można poczuć ogromną pustkę, samotność, bezsens. Wydaje się, że zawala się wszystko, ale ta pustynia to właściwe miejsce, by zacząć od nowa. W chwilach największych trudności czujemy się kruszeni i łamani przez życiowe wyzwania, ale tak naprawdę to właśnie one mogą sprawić, że odnajdziemy prawdziwą pełnię życia, że nadzieję możemy odnaleźć w Chrystusie. On sam przeszedł przez cierpienie, zwyciężył śmierć i stał się dla nas pokarmem.

Ten obraz chleba, który wydaje się być taki zwyczajny, powszedni, przypomniał mi słowa, które kiedyś usłyszałam od bliskiej mi osoby – „Bądź prosta”. Kiedyś tego nie rozumiałam, ale może właśnie nie chodziło o to, żeby to rozumieć, ale żeby to praktykować. Tak samo w chwilach radości, co (a może tym bardziej) w trudach i cierpieniach.

Tegoroczny Wielki Post jest dla mnie lekcją stawania w prawdzie. Przypomnieniem o tym, że sztuka pięknego życia tkwi
w prostocie. Zachętą, by stawać się jak chleb – sycący, dostępny, dobry… Nadzieją, że każda pustynia i każde wypalające nas doświadczenie prowadzą do głębokiego duchowego wzrostu…

Tak mnie skrusz, jak chleb w dłoniach z czułością łamany.
Tak mnie złam, jak kromkę z miłością dzieloną.
Tak mnie wypal, jak bochenek w piecu wypiekany.
Byś został tylko Ty - Miłość pod Chleba osłoną.




ws

do góry