„ALE TO NUDNE!” – ROZMOWA O RÓŻAŃCU

— Ciociu, tylko szczerze… Różaniec nie jest trochę nudny?
— Szczerze? Dla mnie kiedyś też był. Myślałam, że to tylko powtarzanie tych samych słów. Aż zrozumiałam, że to coś znacznie więcej.
— Ale przecież to w kółko to samo – „Zdrowaś Maryjo…”, dziesięć razy, znowu, i znowu...
— To wyobraź sobie, że jesteś zakochany. I mówisz komuś: „Kocham Cię.” Czy raz wystarczy?
— No nie…
— Właśnie. Bo miłość lubi powtarzanie. Różaniec to nie jest mantra. To rozmowa serca. To oddychanie miłością. Każde „Zdrowaś” to jak pocałunek dla Maryi. A Ona bierze Twoją modlitwę i zanosi ją do Jezusa.
— A co mam sobie wyobrażać, jak odmawiam?
— Każda dziesiątka to obraz z życia Jezusa i Maryi. Możesz sobie wyobrazić, że jesteś tam z nimi – przy narodzinach Jezusa, pod krzyżem, przy pustym grobie. Jakbyś oglądał film, tylko że sercem.
— A to coś daje?
— Różaniec to jak lina rzucona z nieba. Kiedy życie boli, kiedy jesteś zagubiony, smutny, zmęczony – on naprawdę podnosi. Maryja działa. W ciszy, ale konkretnie. Tylko trzeba zacząć. Choćby jedną dziesiątkę. Nawet szeptem. Nawet
z błędem. Ona nie patrzy na styl. Ona słucha serca.
— Czyli… nawet ja mogę spróbować?
— Właśnie Ty. Właśnie teraz. I wiesz co? Zrób to po swojemu. Narysuj tajemnice. Odmów z mamą. Ułóż różaniec
z guzików. Albo po prostu… usiądź w ciszy i zacznij: „Zdrowaś Maryjo…”

Różaniec to nie modlitwa dla starszych pań.

To broń. To pomoc. To rozmowa.

To coś, co może zmienić Twoje życie – tylko daj mu szansę.



ws

do góry