ŚMIERĆ NIE WYMAZUJE ŻYCIA

W kościele kapucynów w Palermo na Sycylii znajduje się wyjątkowy „cmentarz”. To katakumby, w których od XVI
do początków XX wieku składano ciała zmarłych. Najpierw zaczęli spoczywać tam zakonnicy, potem dołączali do nich świeccy – bogaci kupcy, zamożne mieszczanki, dzieci. Prawie tysiąc osób spoczywa tam w niszach lub trumienkach. Niektóre ciała wiszą na ścianach. Co ciekawe – ciała zmarłych są zachowane w całości. Są zmumifikowane. Wszystko dzięki przede wszystkim suchemu sycylijskiemu klimatowi.

Pośrodku tego wyjątkowego „cmentarza” w szklanej trumience spoczywa „Śpiąca Królewna Sycylii” – 2-letnia dziewczynka, ostatnia z mumii tego miejsca, balsamowana w 1920 roku przez mistrza chemii, który zatrzymał czas w jej ciałku. Gdy się na nią patrzy - serce ściska: nie straszy, nie przeraża. Przypomina. Że śmierć, nawet ta najbardziej niespodziewana, nie wymazuje życia. Że te zamknięte powieki kryją wspomnienia śmiechu, pierwszych kroków, matczynego pocałunku. Dziewczynka wciąż patrzy na świat z niewinnym spokojem. Jest ubrana w białą sukieneczkę, wygląda jak uśpiona lalka. Delikatne loki opadają na czoło, powieki są zamknięte, jakby czekała na przebudzenie.

Kim jesteśmy wobec ciszy cmentarzy? Czy jesteśmy do głębi przekonani, że śmierć, to część życia? Czy umiemy prowadzić żywy dialog z przemijaniem?

Dla osób kochających Jezusa śmierć nie jest wrogiem, lecz lustrem. W tej prawdzie kryje się spokój – ten, co pozwala każdego poranka oczekiwać na Poranek Zmartwychwstania. Żyjąc tu na ziemi – każdego poranka oczekiwać na Poranek Zmartwychwstania. Czy to nie piękne?

Czy na cmentarzach otwieramy oczy na kruchość życia? Przecież wszystko przemija – ciało, bogactwo, nawet marmurowe nagrobki. Wszystko – oprócz miłości. Bo życie, to miłość.



opr.

do góry