OBOK

Cuda się zdarzają. Można przeżyć Adwent, ani razu nie będąc w M1, Galerii Słonecznej ani żadnym innym miejscu, w którym wszystko krzyczy: „kup, kup, kup, promocja jest, kup”. A to wszystko w klimacie prześlicznych choinek, robiących bardzo pozytywne wrażenie kolorowych światełek, aniołków i bogatych w prezenty mikołajów (celowo litery nie są wielkie, bo Aniołowie i Mikołaj, to inna „bajka” – są w niebie, a nie w M1 i przychodzą z nieba, naprawdę).

No dosyć miło jest w centrach handlowych. I trzeba tam czasem zajść. Jak się ma wiele osób do kochania, to zakupy robić trzeba. Chyba, że się tak ustawi w życiu, że zrobi to ktoś inny. Tyle tylko, że sklepy siłą rzeczy muszą być obok tego, co najważniejsze w grudniu. Jak można
z pasją robić zakupy i prezenty, a bez pasji prosić Boga, by w naszym życiu narodziła się prawdziwa miłość?

Centra handlowe często nazywa się „świątyniami naszych czasów”. Jest tam trochę z religii – są wyjątkowe okazje. Do ćwiczenia się w moralności. Siedzi się czasem godzinami, żeby pogadać, pojeść, pobudować z kimś wspólnotę... Cierpliwie się czeka w kolejce… Uczy się wyrozumiałości, jak np. cena przy kasie jest inna niż na półce… Karpie, było
napisane w reklamie, że po 10 zł, a okazuje, że po 13 zł, bo – przekonuje pani ekspedientka – akurat te po 10 zł nie dały się w tym roku złowić… Bóg chce zawsze być tam, gdzie są ludzie. Tylko, czy zmieścimy Go w naszym sercu, gdy zapchamy je: kurczakami, pizzą, hamburgerami, wystrzałowymi sukieneczkami, lodami, kawą, najnowocześniejszymi tabletami, super tanią nową skórzaną kurtką… a nie nakarmimy go małym, białym Komunikantem?

Już jutro ten wyjątkowy wieczór. Będziemy czuwać w miłości i przebaczeniu, bo w nocy narodzi się Bóg – Człowiek, Jezus, nasz Pan, Prawdziwy Przyjaciel; ten, który zawsze poręczy za nas, gdy grzech powali nas nosem na ziemię.

Okna umyte? Wszystko kupione? Świetnie. Ale czy potrafisz być obok tego, by być w tym,
co najważniejsze? Postarałeś się tak bardzo, jak przy myciu okien, by relacje z człowiekiem,
z którym żyjesz, który jest obok, były przeźroczyste? Czy „kupiłeś” w sakramentach, na Adoracji, tyle Bożej mądrości, miłości i przebaczenia, by ten, ta obok chciał,
chciała przy Tobie być? Szukając znakomitego prezentu – poszukałeś tak samo Boga?

Adwent i Boże Narodzenie łatwo spędzić byle jak, gdzieś obok, a nie w tym, co najważniejsze. Co jest najważniejsze? Nasze nawrócenie i odnowiona miłość. Jezus się nie patyczkował. Urodził się w śmierdzącej (jak nasze grzechy) stajni, choć obok były kolorowe gospody pełne zapewne beztroskich i rozbawionych ludzi. Ludzi, którzy pewnie zdążyli porobić
zakupy i zarezerwowali sobie nawet zawczasu miejsce w gospodzie. Tacy zaradni. A nie zauważyli, że ktoś obok potrzebuje ich miejsca, ich otwartości, ich obecności. Nie zauważyli, że Bóg przychodzi i ich potrzebuje.

Jezus przychodzi zawsze tam, gdzie jest zapraszany. Nie chce być obok, ale w samym centrum (w centrum handlowym też). Centrum tego, co jest w Tobie – Twoich spraw, radości, kłopotów. Jezus chce narodzić się pośrodku Twojej bezradności i grzechów i sprawić, by grzechi bezradność na zawsze były obok.

xp