ŚWIĄTECZNA BAŚŃ BOŻONARODZENIOWA

Na świecie na dobre już rozgościła się sroga, śnieżysto biała zima i jej trzej synowie: błękitny grudzień, biały styczeń i srogi luty… Silny wiatr wciąż wiał, wzbijając w niebo olbrzymie tumany bielutkiego śniegu. Było pięknie, chociaż tak mroźno…

Dzień grudniowy chylił się ku zachodowi i pomarańczowoczerwona kula słońca stopniowo coraz bardziej skłaniała się ku ośnieżonemu horyzontowi ziemi. Zimowa noc w grudniu przychodzi bardzo szybko, więc i tego dnia zaspane i zmarznięte nieco słońce skryło się szybciutko w swoim zimowym pałacu. Świat spowiła gęsta ciemność!

Lecz niebo było tego dnia piękniejsze, niż jeszcze dwa dni temu. Jego ciemny granat niczym baldachim nisko pochylał się nad ziemią. Całe to grudniowe niebo było gęsto utkane malutkimi, srebrnymi gwiazdeczkami, które śmiejąc się radośnie, o czymś tajemniczo szeptały…

Wtem, wśród uroczystej ciszy zajaśniała na rozgwieżdżonym niebie jeszcze jedna gwiazda, ale jakże inna, niż wszystkie pozostałe! Była ogromna, złota, z długim iskrzącym ogonem. Jakże wyraźnie odbijała się na tle granatowego nieba!

A z pobliskiej szopki, gdzie lśniło tylko małe światełko, rozległ się nagle głośny płacz Maleńkiego Dzieciątka. Tak, to właśnie Najświętsza Maryja Panna w tej błogosławionej chwili narodziła Jezusa – Mesjasza Wszechświata.

I od tego momentu na świecie stało się jakby cieplej, milej, a już na pewno – radośniej. Ze wszystkich stron zaczęli zbiegać się pasterze, pilnujący nocą swych owiec i bydła, jacyś wieśniacy i inni mieszkańcy ziemi. Wszyscy, jak urzeczeni, patrzyli z zachwytem na cudownie uśmiechniętą Maryję – Najświętszą Pannę, Jej Oblubieńca – Józefa, a przede
wszystkim na Nowonarodzone Dzieciątko, które leżąc na sianku w żłobie, pięknie i radośnie śmiało się, patrząc na wszystkich zgromadzonych.

Nagle pobudziły się wszystkie leśne ptaszki: gile, sikorki, jemiołuszki i rozpoczęły swój przepiękny ptasi koncert na cześć Nowonarodzonego Jezusa oraz Maryi Przenajświętszej i świętego Józefa. Kiedy ptaszki skończyły śpiewać, usiadły na brzegu żłóbka, aby ogrzać uśmiechnięte, prześliczne Dziecię.

A po chwili całą stajenkę wypełniły dźwięki przepięknych kolęd. Najpierw „Bóg się rodzi”, a potem „Cicha noc, święta noc” i jeszcze kilka innych równie pięknych. Wszyscy mieli łzy szczerej radości w oczach… Przecież śpiewali ukochanemu Mesjaszowi, na którego świat czekał z takim utęsknieniem! Dwaj aniołowie o przepięknych śnieżystych skrzydłach zatrzymali się w locie nad ośnieżoną strzechą stajenki.

A okrągły, pyzaty, złoto – srebrny księżyc patrzył na to wszystko z wysoka ze ślicznym uśmiechem żałując, że nie może zejść na ziemię. Przesyłał tylko Maleńkiemu Jezusowi srebrne, powitalne promienie. O dziwo i one były gorące i ogrzewały Dzieciątko znakomicie! Cała zimowa przyroda śpiewała: Hosanna, Hosanna Jezusowi, który się nam narodził i który nas wszystkich zbawi!

Witaj nam Dzieciątko Przenajświętsze!

Katarzyna Wilczyńska