Temat egzorcyzmów w ostatnim czasie stał się
dość popularny. Może ze względu na pewne kontrowersje, jakie
budzi w niektórych ludziach; może trochę przez mgiełkę
tajemniczości; klimat strachu, jaki wokół tych modlitw próbuje
się stworzyć. Takie podejście jest dość płytkie i przypomina
raczej film grozy. To zagadnienie posiada wymiar wieloaspektowy.
Dlatego warto mu się dokładniej przyjrzeć.
Należałoby zacząć od samej osoby Diabła. Jest to Anioł, który
zbuntował się przeciw Bogu uważając, że może się z Nim równać.
Musiał opuścić niebo i utracił bezpowrotnie możliwość
przebywania z Bogiem. Jest pełen pychy, która nie pozwala mu
oddać chwały Stwórcy. Cechuje go upór, który każe trwać w tym
buncie. Zżera go nienawiść, która powoduje, że zemściłby się na
Bogu, gdyby tylko mógł Go dosięgnąć.
Szatan nie jest w stanie uczynić najmniejszego choćby zła samemu
Bogu, zatem robi wszystko, aby skrzywdzić człowieka, którego Bóg
umiłował. Czasem mu się to niestety udaje. Diabeł pragnie, aby
człowiek zgrzeszył i w ten sposób oddalił się od Źródła Miłości.
Pociąga do grzechu przez kuszenie, a potem pierwszy domaga się
potępienia dla grzesznika.
Oddziaływanie Szatana można podzielić na trzy grupy...
Oddziaływanie Szatana można podzielić na trzy grupy. Pierwsza,
to kuszenie. Dotyczy ono praktycznie każdego człowieka. Nawet
Chrystus doświadczył kuszenia.
Drugi sposób oddziaływania Diabła, to zniewolenie. Ma miejsce
wtedy, kiedy człowiek staje się niewolnikiem jakiegoś grzechu,
zwłaszcza ciężkiego. Często są to nałogi np. alkoholizm czy
narkomania, a także grzechy związane z życiem płciowym. Człowiek
zniewolony doświadcza kuszenia ponad miarę i zły duch często
podsuwa mu myśli mówiące o tym, że nie zasługuje na Miłosierdzie
Boże. Demon próbuje wmówić, że Jezus nie dla niego umarł na
krzyżu, że już nic mu nie pomoże i czeka go wieczne potępienie w
piekle. To doprowadza do myśli samobójczych, a w wielu
przypadkach do samobójstwa. Niektórzy ludzie mogą doświadczać
niezawinionego
dręczenia. Bóg dopuszcza do takich sytuacji ze względu na
udoskonalenie i uświęcenie człowieka. Przykładem może być tu św.
Jan Maria Vianney, czy św. o. Pio. W tym wypadku wystarczy
modlitwa o uwolnienie, którą poprowadzić może każdy kapłan.
Trzecim, najmocniejszym rodzajem oddziaływania złego ducha jest
opętanie. Szatan wchodzi
w ciało człowieka i jest w nim, używając analogii, jak ręka
lalkarza wewnątrz pacynki. Porusza tym ciałem, posługując się
nim jak swoją własnością. W tym trzecim przypadku potrzebna jest
pomoc egzorcysty i egzorcyzmów.
Kto to jest egzorcysta? Jest to kapłan, który od biskupa
diecezjalnego otrzymał pozwolenie na odprawianie egzorcyzmów
bądź na stałe, bądź do jednego, konkretnego przypadku. I tylko
taki ksiądz może bezpiecznie sprawować ten obrzęd, i tylko w
diecezji, dla której został ustanowiony. Egzorcystą jest też z
mocy sakry biskupiej każdy biskup.
Egzorcyzm jest to sakramentalium, czyli znak, który podobny do
sakramentu, nie będąc jednak nim, wskazuje na pewne duchowe
dobra. W tym wypadku owym duchowym dobrem jest uwolnienie
człowieka od dręczenia szatańskiego, które w skrajnej postaci
stanowi opętanie. Są tam przewidziane specjalne modlitwy o
uwolnienie i formuły rozkazujące Szatanowi przez moc Imienia
Jezusa, aby odstąpił od dręczonej osoby. Najczęściej nie kończy
się na jednym egzorcyzmie, lecz trzeba go powtarzać nawet i
przez wiele lat. Tak więc uwolnienie, to pewien proces, w którym
następuje nawracanie się osoby dręczonej.
W moim przypadku Ksiądz Biskup wyraźnie zaznaczył w dekrecie, że
mam swoją posługę egzorcysty pełnić w porozumieniu z
psychologami i psychiatrami. Nierzadko bowiem mamy do czynienia
raczej z problemami o podłożu psychicznym i zanim egzorcysta
podejmie modlitwę, musi sprawę dokładnie zbadać.
We wprowadzeniu teologicznym i pastoralnym do nowego Rytuału
egzorcyzmów jest napisane: „Egzorcysta niech nie przystępuje do
celebracji egzorcyzmu, jeśli wpierw nie nabierze moralnego
przekonania, że osoba, nad którą ma go sprawować, jest naprawdę
opętana przez diabła.” Osobiście staram się kierować
sceptycyzmem i raczej nie dowierzać, niż wierzyć zbyt łatwo.
Przed przystąpieniem do modlitwy pytam o powody, dla których
cierpiąca osoba zdecydowała się zwrócić o pomoc egzorcysty.
Nigdy nie podejmuję się egzorcyzmu wbrew woli osoby opętanej.
Opieram się na wolności człowieka, której nie można deptać. Sam
Bóg tego nie czyni i, choć nie chce, aby człowiek grzeszył,
jednak dopuszcza możliwość popełnienia grzechu. Można jednak
zakładać, że jeśli ktoś już przyszedł, to chce uzyskać pomoc.
Egzorcyzm się jednak nie uda, jeśli opętany nie pragnie zerwania
z grzechem. Rytuał ten ma nie tylko uwolnić od przemocy
diabelskiej, ale także prowadzić do nawrócenia. Potrzebna jest
zatem współpraca osoby dręczonej z egzorcystą, jej walka o
przylgnięcie do Boga. Mimo stanu, w jakim się znajduje, może ona
i powinna podjąć tę walkę.
Egzorcyzm, to nie magia, nie działa automatycznie, ale przez
wiarę i modlitwę Kościoła oraz przez osobiste nawracanie się
osoby doświadczającej opętania.
Człowiek opętany może funkcjonować w społeczeństwie całkiem
sprawnie i przez pewien czas nawet nie zdawać sobie sprawy, że
jest zniewolony przez złego ducha. Diabeł pragnie się ukryć, bo
zdemaskowany staje się mniej groźny. Dlatego nikt naprawdę
opętany nie przyjdzie i nie powie: „Proszę, aby mnie ksiądz
egzorcyzmował, bo mnie opętał diabeł.” Jeśli tak mówi, to
najprawdopodobniej potrzebuje pomocy lekarza. Dlaczego zatem
przychodzi? Bo trudno się modlić, bo jakieś lęki mu towarzyszą,
bo zauważył, że od pewnego czasu pojawiają
się myśli samobójcze i ludzie od niego stronią.
Trzeba zatem sprawę zbadać. W tym celu przeprowadzam z
zainteresowaną osobą rozmowę, w czasie której chcę się
dowiedzieć, możliwie najdokładniej, jaka może być przyczyna jej
cierpienia. Najbardziej przekonującym argumentem za tym, że ktoś
jest zniewolony przez demona lub opętany, jest jego stan
duchowy. Pytam więc, o to
kiedy zainteresowany był u spowiedzi, czy nie ma jakiegoś
silnego przywiązania do grzechu ciężkiego, czy modli się, czy
nie czuje nienawiści do innych ludzi, czy nie boi się patrzeć na
krzyż, czy nie boi się wchodzić do kościoła itp. Pytam także o
sytuację rodzinną, czy np. nie ma wśród bliskich jakiegoś
poważnego konfliktu, niezgody, nienawiści. Czy może
zainteresowana osoba była ofiarą przekleństwa? Bardzo często, a
nawet prawie zawsze, przyczyną problemów duchowych są grzechy
przeciwko pierwszemu przykazaniu, które określamy jako
bałwochwalstwo. Są to grzechy związane z okultyzmem (czary,
wróżby, magia), spirytyzmem
(wywoływanie duchów) czy praktykami, które wprost odwołują się
do religii Dalekiego Wschodu lub ideologii New Age.
Wielkim niebezpieczeństwem czasów obecnych jest: odchodzenie od
mądrości Bożej, nauki Kościoła, Pisma Świętego; brak ufności
Jezusowi, a zwracanie się ku wróżbitom i różnego rodzaju
bioenergoterapeutom, którym wierzy się bardziej niż Bogu; życie
w grzechu ciężkim (mam tu na myśli chociażby sytuacje wspólnego
mieszkania mężczyzny i kobiety bez sakramentu małżeństwa).
Można zaobserwować również wzrost zainteresowania różnymi
amuletami, talizmanami (takimi jak np. pierścień atlantów), czy
wręcz znakami wprost satanistycznymi, których coraz więcej
w przestrzeni publicznej. W sercach i umysłach wielu ludzi
następuje jakieś przedziwne pomieszanie pojęć. Zło nazywa się
dobrem, a dobro złem. Antykoncepcja to lekarstwo na ciążę;
zdrada małżeńska to skok w bok; złodziejstwo to inaczej
umiejętność kombinowania; homoseksualizm to druga, równoprawna
forma aktywności seksualnej; obrażanie Boga; drwienie z symboli
religijnych i narodowych to dowód na wolność słowa. Przykłady
można mnożyć…
Jeszcze kilkanaście lat temu nie do pomyślenia było publiczne
znieważenie Pisma Świętego.
A dziś, pewien muzyk rwie naszą świętą Księgę i rozrzuca kartki
wrzeszcząc „żryjcie to g...”. Czy spotyka go za to jakaś kara?
Nie – to działanie uznano za pewną formę wypowiedzi
artystycznej, a sam muzyk w mediach kwitnie jako celebryta
przybrawszy wygląd niewinnego „misia”, jest popularny i ma się
świetnie.
Kolejnym zagrożeniem jest Internet. Oczywiście, jako narzędzie
jest on bardzo przydatny, stanowi łączność ze światem i jest
kopalnią informacji. Ale w tym garnku znajdują się zatrute
grzyby: pornografia, strony satanistyczne (wśród nich są i
takie, które powodują zniewolenie już po pierwszych
„odwiedzinach”), porady okultystyczne itp. Trzeba więc
umiejętnie z niego korzystać. Ważne, aby rodzice orientowali się
na jakie strony wchodzą ich pociechy, w jakie gry komputerowe
grają. Wiele z nich naszpikowanych jest satanistyczną symboliką,
a fabuła krąży wokół zagadnień magii i okultyzmu.
Można by jeszcze podawać wiele przykładów zagrożeń duchowych.
Trzeba pamiętać, że diabeł jest przebiegły i nigdy nie kusi nas
wprost. Nie mówi zrób to, bo to jest złe. Grzech przedstawia nam
jako coś dobrego, co przyniesie nam jakiś pożytek. Kusi zatem
bogactwem, sukcesem, nawet odzyskaniem zdrowia. Przecież te
rzeczy same w sobie są dobre. Lepiej odnieść sukces niż porażkę,
lepiej być bogatym niż biedakiem, zdrowym niż chorym. To sprawa
oczywista. Problem jednak leży w tym, jakimi metodami do tego
dochodzimy. Czy wzbogaciłem się uczciwą pracą, czy też za pomocą
machlojek, oszustwa, a może przez pakt z diabłem? (Tak, tak,
takie rzeczy mają miejsce). Czy zdrowie odzyskałem przez to, że
byłem u lekarza, przyjmowałem lekarstwa, czy przez to, że byłem
u bioenergoterapeuty? Uzyskane w ten
sposób korzyści w konsekwencji zawsze obracają się przeciw
człowiekowi, chociażby przez to, że powodują oddalenie od Boga.
Po wizycie u wróżki czy uzdrawiacza jakiś czas jest dobrze.
Tylko potem, nie wiedzieć czemu, między małżonkami coraz
częściej dochodzi do sprzeczek, kłótni, dziecko zaczyna mieć
koszmary w nocy, czegoś się bać… Nagle znajomi zaczynają unikać
kontaktów… Pojawia się niechęć do modlitwy, coraz częściej
zdarza się opuścić niedzielną Mszę świętą, jakoś tak trudno na
krzyż popatrzeć… Czy to tylko zbiegi okoliczności?
Diabeł nie jest wszechmocny. Pamiętajmy, że jest tylko
stworzeniem. Lucyfer od św. Michała Archanioła różni się tym,
czym zdeprawowany człowiek różni się od świętego.
Przez to, że należymy do Boga, mamy ogromną opiekę wypływającą z
łaski chrztu świętego. Gabriel Amotrh, watykański egzorcysta,
twierdzi, że w środowisku chrześcijan opętania zdarzają się
zdecydowanie rzadziej niż wśród ludzi oddalonych od Boga.
Ktoś porównał szatana do psa szczekającego na łańcuchu. Jest
groźny i trzeba się go bać. Jednak, jeśli nie podejdę zbyt
blisko, ten pies nie jest w stanie wyrządzić mi krzywdy. Gdy
zmniejszę odległość na długość łańcucha, wtedy może mnie ugryźć.
Podobnie jest z szatanem. Jeżeli człowiek wierzący nie próbuje z
diabłem się „zaprzyjaźnić”, ten nie może mu szkodzić. Lecz jeśli
zaprosi go do siebie, wtedy może być nieszczęście.
Jak wobec tego ustrzec się przed przemocą złego ducha? Dla nas,
chrześcijan, odpowiedź jest prosta: żyć wiarą, w przyjaźni z
Jezusem Chrystusem, systematycznie korzystać z sakramentów
świętych – pokuty i Eucharystii, starać się być zawsze w stanie
łaski uświęcającej, czyli bez grzechu ciężkiego i pamiętać o
wspaniałym zawołaniu św. Michała Archanioła: „Któż jak Bóg!”
ks. Tomasz