I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże.
Boże, dlaczego??? Jak możesz żądać aż takiej ofiary??? To
niesprawiedliwe!
…a serce, które przeżyło dopiero jedenaście lat, bije wolniej i
wolniej. Koniec. Mały Oskar przeszedł bramę do wiecznego życia.
Białe kwiaty, łzy i znicze...
Lecz… ci, którzy powinni płakać najgłośniej, trwają złączeni w
uścisku miłości. Trwają - z nadzieją, pielęgnując w duszach
wspomnienia ostatnich miesięcy, kiedy choroba zdawała się być
jakby „łaskawą” i nie przeszkadzała w przeżywaniu pięknych
momentów. Nazywają ten czas cudem wspólnych chwil.
A jednak musieli przygotowywać swoje serca na ból i cierpienie -
jak Abraham, gdy zabierał Izaaka na wzgórze Moria… jak Sara,
która z pewnością czuła sercem matki, że jej ukochany syn ma
odejść do wieczności. Ileż wątpliwości rodzi się w takim
momencie? Ile żalu pomieścić może zbolała dusza? Jak odnaleźć
sens??? Nie ma odpowiedzi. Głos, który prowadził Abrahama,
umilkł. Sam na sam z cierpieniem.
Tysiące pytań, a w pewnym momencie cisza. Ciemność. Jedyne, co
zostało, to krzyk z dna serca: Jezu, ufam Tobie! I to jest
właśnie wyjście. Krok odwagi przeciw rozpaczy. Znak miłości,
która silniejsza jest niż śmierć.
Jeśli stajesz wobec tak trudnej do zrozumienia sytuacji, nie sil
się na wiele słów. ON przecież
rozumie. Sam patrzył, jak Jego Dziecko umiera na Krzyżu. Miłość
mierzy się termometrem cierpień, a te trzy słowa, zawarte w
obrazie Miłosiernego, są najpiękniejszą modlitwą
i największym aktem miłości. Wtedy mimo niezrozumienia,
przyjdzie pokój i światło. Przyjdzie, bo w blaskach Promieni
wszystko zyskuje sens.
ms