Miłość nie zazdrości…
Muszę to mieć! Za wszelką cenę! Po trupach, ale muszę! Kariera,
pieniądze, władza… drugi człowiek. Samochód lepszy od toyoty
kolegi z pracy, smartfon droższy od nowego galaxy kumpla ze
szkoły, płaszcz ładniejszy niż ten sąsiadki. Jeśli chcę -
zdobędę! A jeżeli nie uda mi się, to i tak nie pozwolę, żeby
komuś wiodło się lepiej! Sprawiedliwość musi być!
…hola, hola! Sprawiedliwość? A kto dał ci prawo do stanowienia o
tym, co dobre, a co złe? Jesteś królem, żeby osądzać takie
rzeczy? Ależ tak… jesteś królem! - Dawidem, który uważał, że -
jako władcy - wszystko mu się należy: bogactwo, siła, a nawet
żona dzielnego żołnierza. Dawidem, który chcąc ukryć jeden
grzech, dołożył do niego kolejny. Dawidem, którego zaślepiła
zazdrość tak, że przestał szanować prawa człowieka żyjącego obok
- podwładnego, ale zarazem sąsiada.
„Gdy nas nie stać na miłość, stać nas zawsze na zazdrość” -
jakże prawdziwe to słowa. Jednak serce pozostaje wtedy
niespokojne. Popatrz w swoje wewnętrzne „lustro”. Posłuchaj
głosu, który - podobnie jak kiedyś głos proroka Natana w sercu
króla - dziś w tobie próbuje pokonać zasłonę z egoizmu i
zazdrości. A potem - wraz z Dawidem - odmów Psalm 51:
Zmiłuj się nade mną, Boże, w swojej łaskawości,
w ogromie swego miłosierdzia wymaż moją nieprawość!
Stwórz we mnie serce czyste
i odnów w mojej piersi ducha niezwyciężonego.
ms