Ze wzruszeniem wspominamy, w jakich okolicznościach przyszedł na
świat Syn Boży Jezus Chrystus. Czy na pewno wiemy kiedy się urodził?
Biblia nie udziela dokładnej odpowiedzi na to pytanie. Pierwsi
chrześcijanie nie przywiązywali większej wagi ani do miejsca ani do
daty narodzin Jezusa. Dla nich liczył się tylko fakt, że Bóg stał
się Człowiekiem.
Datę narodzin Jezusa próbował ustalić w 525 roku rzymski kanonista i
chronograf Dionizy Mały. Wg niego był to 754 rok od założenia Rzymu,
czyli 1. rok naszej ery. Po wnikliwych badaniach naukowców na
przestrzeni wieków wiemy, że Dionizy Mały w swoich obliczeniach
pomylił się.
W Ewangelii wg św. Mateusza czytamy, że Jezus urodził się „w
Betlejem w Judei za panowania króla Heroda”. Ewangelista pisze, że
Herod zmarł, kiedy Jezus jako dziecię wraz z rodziną przebywał w
Egipcie. Na podstawie tego świadectwa można przyjąć, iż narodziny
Jezusa miały miejsce tuż przed, bądź w roku 4 p.n.e.. Także,
przybliżoną datę narodzin Jezusa możemy ustalić, cofając się o ok.
30-33 lata od daty Jego śmierci, która nastąpiła wiosną, w Dniu
Paschy, 14. dnia miesiąca nisan ok. 30 roku n.e.. Św. Łukasz
opisując narodziny Jezusa w Ewangelii, wspomina o spisie ludności.
Według historyków, takowy w ojczyźnie Jezusa przypadłby na ok. 8-7
rok p.n.e..
Dlaczego na obchody Bożego Narodzenia wybrano 25 grudnia? Niektóre
apokryficzne pisma mówią o przekonaniu chrześcijan, że poczęcie
Jezusa dokonało się na wiosnę, 25 marca, zatem Jego narodzenie winno
mieć miejsce dziewięć miesięcy później, czyli 25 grudnia.
Jest także wielu zwolenników tezy, że chrześcijanie w III wieku
chcieli obchodzonemu 25 grudnia w Rzymie pogańskiemu świętu narodzin
boga Słońca, ustanowionemu jako święto państwowe, przeciwstawić
narodzenie Boga-Człowieka, Jezusa Chrystusa, który w Biblii jest
nazywany: „Słońcem sprawiedliwości”, „Światłością świata”, „Światłem
na oświecenie pogan”.
Może wydawać się dla nas trudnym do zaakceptowania fakt, że ten
pełen światła dzień, w którym Bóg stał się Człowiekiem, ginie w
mrokach dziejów. Jednakże w owej tajemnicy tkwi i piękno i głęboki
sens. Oto Ten, który jest Panem czasu i w czasie zaistniał uznał za
stosowne postawić człowieka, koronę stworzeń, w sytuacji, w której
ten zachłyśnięty dzisiaj potęgą swego intelektu, nie jest w stanie
wystawić swemu Stwórcy metryki urodzenia. Czy problem tkwi tylko w
niekompletności źródeł? Może to lekcja pokory dla nas...
Już od początku listopada media i markety tworzą dla nas klimat
Świąt. Jeszcze nie do końca zniknęły nagrobne znicze ze sklepowych
półek, a już mikołaje (?) [jakże często w przykusych spódniczkach]
usiłują nam wcisnąć bożonarodzeniowe błyskotki…
Ale ja poczekam na wigilijny wieczór, na Gwiazdę Betlejemską. W jej
blasku znajdę drogę do Jezusa. Zasięgnę porady u Trzech Dostojników
rodów królewskich. Oni dokładnie wiedzą, kiedy i gdzie urodził się
nasz Pan i Zbawiciel – Jezus Chrystus.
Nie wolno nam zapomnieć, że Chrystus to Syn Boga. A jako Bóg nie ma
swojego początku w czasie. Zatem świętujmy dzień narodzin Jezusa
zgodnie z zasadami naszej wiary. Niech dla nas, jak dla pierwszych
chrześcijan, liczy się tylko fakt, że „Słowo stało się Ciałem i
zamieszkało między nami”.
opr.
Jadwiga Kulik
do góry