UKRZYŻOWANA MALEŃKA MIŁOŚĆ  

Jezus powiedział: „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (J 18, 37).

W maju 1998 roku zorganizowano na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie wystawę ukazującą chrześcijaństwo widziane oczyma dzieci. Wśród prac małych artystów, które wzbudziły największe zainteresowanie, był rysunek pt. „Ukrzyżowanie Dzieciątka Jezus”.

Zwykle Boże Narodzenie kojarzy się nam z radością z przyjścia do nas Syna Bożego. Tymczasem Wcielenie Jezusa Chrystusa, to początek Jego drogi krzyżowej, to w pewnym sensie pierwsza stacja męki Pańskiej. Z miłości do człowieka Bóg stał się dzieckiem. Dzieckiem, dla którego nie było miejsca na tej ziemi. Dzieckiem, które urodziło się w ubogiej stajni i które Herod chciał zabić.

Analogicznie do dziecięcego rysunku brzmi kolęda, jaką wykonuje nasz parafialny chór „Gloria Dei”: „Dziecino święta czemu drżysz i z taką trwogą patrzysz się? Czy już przed sobą widzisz krzyż na purpurowym nieba tle?” Jakimś przerażeniem napawają te słowa, zmuszają do głębokiej refleksji. Śpiewamy ją ze ściśniętym sercem.

Gdyby w poniższym przekazie nie było mowy o cierpieniu Jezusa, mógłby wydawać się nawet ciepły w odbiorze:

„Jednym z przełożonych klasztoru w San Giovanni Rotondo, gdzie mieszkał i posługiwał św. Ojciec Pio, był ojciec Ignazio de Ielsi. W Boże Narodzenie 1924 roku zapisał w swoim Dzienniku: „Pewna pobożna dusza napisała do Ojca Pio życzenia, dodając: „Widziałam Dzieciątko Jezus, które dźwigało krzyż na ramionach. Kiedy podeszło do mnie, położyło mi krzyż na łóżku, mówiąc: „Weź i zanieś go Ojcu Pio, bo ja jestem za mały i nie umiem go unieść”””.

W konkluzji warto zastanowić się nad naszą postawą wobec dzieci i ich losem. Jezus utożsamia się z dziećmi i będzie nas sądził z naszej postawy wobec najmniejszych. Jakże wiele dzieci w naszej parafii, w naszych domach jest głodnych miłości, czułości, poczucia bezpieczeństwa. Pomóżmy dzieciom przychodzić do Chrystusa, Najlepszego Przyjaciela i Wychowawcy. On okazywał szczególną troskę o los dzieci. One miały zawsze dostęp do Niego. Także wtedy, gdy był bardzo zmęczony. Warto, by o tym pamiętali rodzice, którzy zmęczeniem usprawiedliwiają brak czasu dla swoich dzieci, brak czasu dla dziecięcych Nabożeństw w kościele. Niedobrze dzieje się, gdy dzieci w swoich domach, parafii, szkole, okaleczają swoje pragnienia i są zmuszone rezygnować z aspiracji do życia w prawdziwej czystej miłości, świętości, wolności i radości, którą przynosi Chrystus. Nie dopuśćmy, by w 2017 roku w naszych dzieciach Dzieciątko Jezus nadal było krzyżowane.

opr.
Jadwiga Kulik
do góry