ZNAJOMOŚĆ NA POZIOMIE SERC    

„Nie znam tego Człowieka” – krótkie zdanie, a jak wielki tragizm wyraża. To była z pewnością najgorsza chwila w życiu Piotra. Strach, kłamstwo, rozpacz. Jednak… Miłość zajrzała mu w oczy i jednym spojrzeniem skruszyła kamień w duszy. I przypomniała wszystko, co wcześniej poznawał zmysłami, rozumem, a przede wszystkim sercem. Dlaczego Piotr po zdradzie gorzko zapłakał? Bo uświadomił sobie wielki fałsz i krzywdę swoich słów. Znajomość Mistrza przemieniła serce ucznia na tyle, że zapierając się Go czuł, jak przez to zapiera się samego siebie…

Wielki Post jest czasem, w którym uczymy się życia, rozważając takie właśnie sceny, jak opisany wyżej obraz z dziedzińca rezydencji najwyższego kapłana. Patrząc na płaczącego Piotra, spróbujmy zadać dziś sobie kilka pytań: W jaki sposób kogoś się poznaje? Co to w ogóle oznacza? Kiedy mam prawo o kimś powiedzieć: „Znam tego człowieka”?

Nasze postrzeganie rzeczywistości, szczególnie w odniesieniu do drugiej osoby, można porównać do drabiny, której pierwszym szczeblem jest to, co się widzi, słyszy, dotyka. Dość łatwo jest odkryć czyjś ulubiony kolor, sport, danie, film… Piotr chodził z Jezusem przez trzy lata i z pewnością potrafił powiedzieć, jaką potrawę Mistrz lubi albo gdzie odpoczywa po ciężkim dniu. Przypatrywał się uzdrowieniom, słuchał przypowieści, rozdawał chleb podczas rozmnożenia. Chłonął wszystkimi zmysłami, ucząc się, kim jest ów Człowiek, który z każdym dniem coraz bardziej go fascynował. Gdyby jednak Piotr zatrzymał się na tym poziomie poznania, mógłby wygrać quiz dotyczący znajomości Jezusa, jednak chwila z dziedzińca nie byłaby dla niego aż tak istotna.

Jaki jest wiec kolejny szczebel w „drabinie”? To czas, gdy zaczynasz rozumieć... Kiedy widzisz świat drugiej osoby i domyślasz się, jak przeżywa radości albo problemy, potrafisz wytłumaczyć przyczyny smutku lub nawet umiesz w trudnych chwilach doradzić. Dostrzegasz cechy, zachowania, czasem mógłbyś także przewidzieć reakcje. Podobnie jak Piotr, który zdawał sobie sprawę z autentyczności słów Jezusa; wiedział, jak wielką rolę ma Jego misja na ziemi i potrafił przyznać, że On jest zapowiadanym przez wieki Mesjaszem. Można powiedzieć: prawdziwy znawca tematu, w dużym już stopniu rozumiejący „świat Mistrza”…

Jednak „drabina” ma jeszcze jeden szczebel. To właśnie on wywołał łzy po kłamstwie Apostoła. To on wzbudził w sercu wielki ból i żal. Bo jest taki stopień poznania kogoś, który powoduje, że sprawy drugiej osoby stają jakby Twoimi, a budowanie relacji przemienia także Ciebie. Wtedy, w swoistym dialogu serc, zbliżasz się do prawdy o człowieku, czasem poznając ją nawet lepiej niż on sam. Wchodzisz w tajemnicę, której nie oglądasz już w charakterze jednego z gapiów albo kinowego widza, ale bierzesz w niej udział jako żywy uczestnik wydarzeń. Taka forma znajomości może być nazywana zażyłością. Piotr na dziedzińcu, po spojrzeniu w oczy Jezusa, nie tylko wiedział, co Mistrz poczuł, ale współodczuwał razem z Nim. Nie tylko zauważył ból na twarzy Chrystusa, ale przeżywał ten ból razem z Nim. Trzeba mieć odwagę i wielkie zaufanie, by poznać kogoś w taki sposób. Jednak tylko relacja na poziomie serc może sprawić prawdziwą bliskość, której nie będzie w stanie zniszczyć ani czas, ani odległość, ani grzech, ani nawet śmierć. Wtedy życiem, wśród zakrętów i zawirowań, szczerze wypowiada się słowa: „Ty wiesz, że Cię kocham”.

ms
do góry