To był wyjątkowy czas uwielbienia Boga. W niedzielę, 4 czerwca 2017
roku, w pięćdziesiątym dniu po Zmartwychwstaniu Jezusa, nie bez
obaw, ale i z pewnym zaciekawieniem, wybrałam się wraz z grupą
przyjaciół na „Dobry Wieczór Chwały”, jaki odbył się w warszawskim
klubie studenckim „Stodoła”.
W atmosferę spotkania wprowadził nas chrześcijański zespół rockowy
„La Pallotina”, założony w 2005 roku przez ks. Andrzeja Daniewicza
SAC. Nie trudno się domyśleć, że nazwa zespołu pochodzi od św.
Wincentego Pallottiego, włoskiego kapłana jakże dobrze znanego w
naszej parafialnej Wspólnocie. „La Pallotina” zagrała z pazurem, z
wielce profesjonalnym nagłośnieniem, bogatą grą świateł, głosząc z
całą mocą, że Bóg jest w sercu KAŻDEGO człowieka i w żaden sposób
nie da się Go stamtąd wypędzić. Pięknym prezentem dla publiczności
był utwór, który ma znaleźć się na nowej płycie, która – jak Bóg
pozwoli – ukaże się jesienią. Utwór był o tym, jak wielkim,
dostępnym dla nas, skarbem jest zwykły uśmiech.
Podczas „Dobrego Wieczoru Chwały” nie obowiązywały żadne konwenanse
ani strój od Gucciego. Nikt też nie sprawdzał tożsamości licznie
zebranych chętnych do uczestnictwa w tym modlitewnym spotkaniu.
Czemu więc pełna skrupułów cichutko stałam w kącie niepewna, czy
powinnam być tu i teraz w tej sali po brzegi wypełnionej młodzieżą?
(Byłam chyba najstarszą uczestniczką Wieczoru).
Myślą przewodnią spotkania były słowa zaczerpnięte z psalmu 150:
„Wszystko, co żyje, niech chwali Pana”. Organizatorzy spotkania
gwarantowali Boże działanie i tak było. Był czas na świadectwa i
czas głoszenia Bożej chwały. Wielbiliśmy Boga poprzez muzykę, śpiew
i taniec – jakże bliskie mojemu sercu formy wyrażania miłości
naszemu Stwórcy. Wreszcie i ja uległam urokowi chwili i dałam się
porwać do tańca Duchowi Świętemu – wszakże to był Jego dzień, nie
mogłam odmówić. Czułam się wybranką losu, najszczęśliwszą istotą na
ziemi, kochaną i było mi wszystko jedno, co inni myślą o moich
tanecznych wygibasach. Zewsząd dobiegały mnie słowa uwielbienia
Boga. Bawiłam się świetnie i zrozumiałam, dlaczego musiałam znaleźć
się w tym miejscu i w tym błogosławionym czasie. Zrozumiałam też, że
muszę przełamać stereotyp, nieco staroświeckie spojrzenie na
dzisiejszą młodzież. Są cudowni. Widziałam ich pełne entuzjazmu,
radosne wielbienie Jezusa Chrystusa w mocy Ducha Świętego w
ramionach Ojca Stwórcy. Widziałam w ich oczach miłość i pragnienie
Boga. Ojczyzna nasza nie zatraci chrześcijańskich korzeni dopóki
„wszystko, co żyje, chwali Boga”.
Jadwiga Kulik