BRZEMIĘ BLIŹNIEGO, CZYLI:

CZY ZIELONE MOŻE BYĆ BARDZIEJ ZIELONE?

„Jeden drugiego brzemiona noście” – tak napisał św. Paweł w Liście do Galatów (Ga 6, 2). Zastanawiałam się, co to w ogóle oznacza? Jaka jest istota tego cytatu?

Uświadomiłam sobie, że niesienie czyjegoś brzemienia, ciężaru, to niesienie samego bliźniego wraz z jego ciężarem.

No właśnie – bliźniego. A kim on jest?

...złodziej mojego czasu, który pojawia się w najmniej odpowiednim momencie. Przynudza. Zawraca gitarę. Zajmuje ostatnie wolne miejsce w autobusie. Nie ma za grosz gustu i taktu. Słoma mu z butów wychodzi. W kolejce przy kasie liczy i liczy grosze w nieskończoność. Śmieje się z byle czego. Nie rusza po zmianie świateł, jakby zielone miało być jeszcze bardziej zielone. W teatrze komentuje na cały głos. Wydziera się przez telefon. Opowiada po raz kolejny te same żarty. Przerywa w pół zdania. Ma lepsze pomysły i oceny ode mnie. Ludzie go jakimś cudem lubią. Wiecznie się spóźnia. Nie uspokaja wydzierających się w kościele dzieci. Zawsze wszystko wie najlepiej, co gorsze – czasem faktycznie ma racje. Kibicuje nie tym, co trzeba. Nie zamyka za sobą drzwi. Wiecznie wszystkim i wszystkiemu robi zdjęcia. Przychodzi w ostatniej minucie urzędowania. Tłumaczy mi, co jest dla mnie dobre i krytykuje to, co akurat lubię. W kinie szeleści papierkami i wcina kanapki. Nie ma słuchu, ale śpiewa na całe gardło. Hałasuje rano kosiarką do trawy. Gapi się jak sroka w gnat. Rezerwuje miejsce w trzech kolejkach naraz. Siada z brzegu ławki w kościele i za nic nie chce się przesunąć...

Taki jest właśnie nasz bliźni. Nieznośny. Nieznośny, bo inny. Ma inną wrażliwość, inne niż moje poglądy polityczne, inne gusta, przyzwyczajenia. Całkiem inne niż moje. Wszystko inne...

Ale jeśli chcesz mu pomóc, to nie oczekuj, by było po Twojej myśli. Nie uciekaj od jego nędzy, bo się nią nie zarazisz. Wolisz czasem wpłacić anonimowo na fundację, by ukoić swoje wrażliwe sumienie, ale uciekasz od pomocy „bliskiemu”, bo nieznośnemu bliźniemu.

Może i pragniesz pomagać, więc nie bój się bliźniego, jego czasem złości; frustracji; zapłakanych, przejętych bólem oczu. Nie unikaj jego wzroku, choćby cię nim zabijał, bo za tym spojrzeniem kryje się ludzka bieda, przerażenie i niemy krzyk o pomoc.

Tak, brzemię bliźniego ciąży, ale inaczej nie byłoby brzemieniem. Jeśli nie czujesz, że niesiesz bliźniego
swego, to może niesiesz tylko puste, mało ważące idee niesienia pomocy…

eg

do góry