Dziś (24.04.2016r.) praktykę duszpasterską w
naszej parafii kończy dk. Wiesław Rychter SAC. Zadaliśmy mu kilka
ważnych pytań.
Księże Diakonie, jakie jest Księdza rodzinne miasto?
Moim rodzinnym miastem jest Poznań. Tam się urodziłem i wychowałem.
Kocham to miasto. Z Poznaniem wiążę wiele wspomnień zarówno z
dzieciństwa jak i z młodości.
Jak kształtowało się Księdza powołanie?
Tak naprawdę pragnienie, a właściwie fascynacja kapłaństwem zaczęła
się w 6 roku życia. Później była I Komunia święta i właśnie wtedy ta
fascynacja zaczęła się formować na coś głębszego. Zacząłem pomału
zdawać sobie sprawę, czym jest kapłaństwo, dla kogo jest kapłaństwo.
Potem to kształtowało się przez podstawówkę, gimnazjum… Pragnienie
bycia kapłanem nie znikało. W gimnazjum Pan Bóg postawił mi na
drodze również wspaniałych kapłanów, którzy nakierowywali mnie na
życie duchowe, pomagali mi w życiu duchowym. W liceum było małe
zawahanie, kiedy to sam chciałem uciec od powołania; zaprzeczyć;
powiedzieć, że może kapłaństwo to jedna wielka pomyłka, chociaż
wiedziałem, co tak naprawdę czuję głęboko w swoim sercu i
wiedziałem, że jeśli nie pójdę drogą kapłaństwa będę bardzo
nieszczęśliwym człowiekiem, że będę robił coś przeciwko temu, co
czuję, czego pragnę. Więc po liceum podjąłem decyzję, że wstąpię
tam, gdzie spotkałem wspaniałych kapłanów, czyli do pallotynów, choć
pierwotnie chciałem iść do dominikanów. Jednakże spojrzałem w
przeszłość, zobaczyłem jakich ludzi Pan Bóg stawia mi na drodze, na
jaką parafię trafiłem, jakie autorytety pallotyńskie poznałem i
stwierdziłem, że to chyba jasny znak od Opatrzności Bożej, że to
mają być pallotyni. To też mi pokazało, że nie można wszystkiego tak
po ludzku zaplanować sobie.
Jak wspomina Ksiądz seminarium?
Seminarium wspominam jako wspaniały czas. Co rozumiem pod słowem
wspaniały? Te chwile piękne, radosne, ale również chwile bardzo
trudne. Idąc do seminarium, nie można powiedzieć, że się będzie
księdzem. Seminarium to czas rozważania. Tak też je traktowałem –
jako czas rozeznania. Jest to czas utwierdzenia, że Chrystus wzywa,
albo rozeznania, że kapłaństwo to nie to. Czas seminarium jest
wspaniałym czasem nauki, refleksji. Natomiast duchowo bywało różnie.
Miałem momenty radosne – odpoczynku duchowego, cukierków duchowych,
ale były również takie momenty, gdzie miałem przed sobą stromą
ścianę i nie
raz myślałem, że spadnę. Nie raz mówiłem Panu Jezusowi, że nie dam
rady. To nie znaczy, że to nie moja droga, bo czułem bardzo mocno
kapłaństwo. Natomiast duchowe zmagania były czasem tak silne, że
wydawało mi się, że tego nie przetrwam, że może lepiej byłoby
odejść. To, że zostałem, zawdzięczam łasce Bożej i moim
przyjaciołom, i kapłanom, i wszystkim, którzy się za mnie modlili.
Modlitwa za mnie, która była, jest i – mam nadzieję – będzie,
sprawia, że można przejść zwycięsko przez te ciemne doliny. Tak
właśnie wspominam czas seminarium.
Jak wyobraża sobie Ksiądz posługę kapłańską we współczesnym
świecie?
Możemy planować i zakładać, że zdobędziemy cały świat. Natomiast
wewnętrznie czuję, aby poprzez pragnienie zdobycia świata nie
zatracić Chrystusa, nie stracić Jego głosu. Musimy nauczyć się
odnajdywać Chrystusa w naszych codziennych, małych sprawach. Posługę
wyobrażam sobie przede wszystkim tym, co dostaje od Pana, czyli
sprawowaniem sakramentów świętych. Czasami po ludzku szukamy jakiś
abstrakcji, ekstremalności, natomiast nie widzi się, że Chrystus
daje mi władzę odpuszczania grzechów, daje mi możliwość wypowiadania
Jego słów moimi ustami. Tak więc posługę wyobrażam sobie tak, aby
wpierw wykonywać to, co do mnie należy jako kapłana, a potem –
jeżeli wolą Bożą będzie dać mi coś więcej, powierzyć jakąś misję –
to wtedy się jej podjąć.
Jak Ksiądz będzie wspominał Radom?
Bardzo dobrze będę wspominał Radom i nie mówię tego tylko dlatego,
że udzielam wywiadu. Ale dlatego, że spotkałem się tu z ogromną
życzliwością. Na początku muszę wspomnieć o osobach, które były na
samym początku od mojego przyjazdu, czyli o moich Współbraciach.
Wspólnota – miejsce wspólnej modlitwy, pracy i współpracy – jest
bardzo ważna. I tu spotkałem się przede wszystkim z ogromnym
szacunkiem, życzliwością i zaufaniem. Bardzo dobrze jest mieć
wsparcie w tych, których również Pan Bóg powołał. Natomiast, idąc
dalej, spotkałem się także z ogromną życzliwością Parafian. Mówię tu
o ludziach, z którymi miałem najbliższy kontakt, czyli z:
ministrantami, lektorami, Scholą Pallottiego. Muszę przyznać, że
jest to bardzo dobre doświadczenie i za każdego z Was Panu Bogu
dziękuję i za każdego również się modlę.
Jakie są Księdza zainteresowania?
Może zacznę od tych sportowych, chociaż ich nie widać. Lubię biegać,
pływać, jeździć na rowerze. Z takich naukowych, to bardzo lubię
czytać o tym, co mnie pociąga, czyli duchowość, ale i historia
filozofii. Lubię słuchać muzyki, jak chyba każdy. Taką pasją u mnie
jest też odkrywanie drugiego człowieka, dostrzeganie, że każdy jest
jak galaktyka. My sami
siebie nie znamy i kontakt z drugim człowiekiem, z jego
usposobieniem, zdaniem – choćby było inne od mojego – jest zawsze
powodem do fascynacji. Szukanie Boga w drugim człowieku, to jest
zadanie na całe życie.
Osoby żyjące w celibacie, szczególnie zmagają się z samotnością.
Jak Ksiądz z nią sobie radzi?
Najważniejsze jest mieć pragnienie, żeby to Jezus wypełniał moje
serce, porządkował moje sprawy, prowadził mnie i wypełniał moje
„bycie samemu”. Osoba duchowna musi mieć również głęboką duchowość
Maryjną, musi spełnić testament z krzyża: „od tej godziny uczeń
wziął Ją do siebie”. Maryja naprawdę potrafi wypełnić każdą pustkę,
potrafi uchronić przed wieloma zagrożeniami. Jeżeli tylko Jej
zaufamy, chwycimy za różaniec i z sercem go odmawiamy (nie klepankę
kolejną urządzać), to wtedy Maryja przychodzi z wielką mocą i
wydobywa z wielu pokus, z wielu natrętnych myśli. Wydobywa z bólu i
daje zapewnienie: „Pan jest przy tobie i nic ci się nie stanie”.
Myślę, że tu jest klucz.
Co najważniejszego może dać dziś ludziom kapłan?
Myślę, że swoją obecność. Bo wtedy stajemy się świadectwem o
Chrystusie. Kapłan musi dać swoje życie, swoją obecność, nawet
często milczącą. Jeżeli żyję w zażyłej więzi z Jezusem, to
rzeczywiście Go doświadczam, czuję Jego obecność. Dlatego myślę, że
nawet, gdy jest kapłan milczący, to Jezus i tak będzie przez niego
działał, tylko musi on być z ludźmi. Uważam, że świat, który od
początku jest poraniony przez grzech… czego on szuka? Szuka
bliskości, czułości. Dzisiaj ludzie chcą mieć kapłana. Może nie chcą
nawet idealnego kapłana, ale chcą go mieć. I dopiero, kiedy będziemy
między ludźmi, stajemy się kanałem Ewangelii, stajemy się kanałem
Bożego miłosierdzia, jak powiedział Jezus św. Siostrze Faustynie.
Jeżeli moje słowa o Chrystusie nie będą adekwatne do moich czynów –
ludzie szybko zobaczą, że kapłan jest Judaszem, a nie Piotrem, czy
Janem – umiłowanym uczniem Jezusa. Jeżeli natomiast zobaczą, że moje
życie jest adekwatne do tego, co głoszę z ambon – Jezus ma wtedy
szansę działać. Najpierw trzeba być człowiekiem, bo to jest
najważniejsze. Potem już Jezus sam zacznie działać przez moje
kapłaństwo.
Serdecznie dziękujemy za rozmowę.
Wywiad przeprowadził
Adrian Gawor