WYWIAD Z KS. TOMASZEM STEFANOWSKIM SAC

9.10.2010

Na początek chcielibyśmy, aby Ksiądz powiedział nam kilka słów o sobie.

Pochodzę z Zambrowa. Jest to miasteczko w diecezji łomżyńskiej, w województwie podlaskim. Tam się urodziłem i wychowałem. Mam dwie siostry i brata. Kiedy mieszkałem jeszcze w Zambrowie, to związałem się z harcerstwem. Najpierw było to ZHP a potem ZHR. Działaliśmy we współpracy z księżmi z naszej parafii. W drużynie byłem kilka lat. Pierwszą placówką, w której służyłem jako ksiądz była parafia św. Wojciecha w Ostrołęce, potem Kraków i znów Ostrołęka. Wróciłem do Ostrołęki, ponieważ pracowałem jako kapelan w Zakładzie Poprawczym, a w tamtej parafii w Ostrołęce jest poprawczak. I muszę powiedzieć,
że lubiłem tę pracę. Teraz jestem tutaj z woli Księdza Prowincjała.

Był Ksiądz kiedyś w Radomiu? Podoba się Księdzu tutaj?

Zaraz po święceniach byłem tutaj na zastępstwie na miesiąc. Radom nie specjalnie mi się podoba – rozkopane ulice, objazdy, z którymi sobie nie radzę, blokowisko – na mnie wychowanym w małym miasteczku sprawia to wrażenie nieco przytłaczające.

Jak odkrył Ksiądz swoje powołanie?

Hmm, Pan Bóg powołał mnie i tyle. Pragnienie bycia księdzem pojawiło się w trzeciej klasie liceum (wtedy liceum było czteroletnie). Wahałem się dość długo, nie wiedziałem, czy dam sobie radę, ale zdarzyło się coś, co odczytałem jako znak od Boga. Miałem poważny wypadek samochodowy. Auto było kompletnie rozbite, a mnie się nic nie stało. Milicjanci (wtedy była to milicja, a nie policja) orzekli, że to był cud. Pomyślałem sobie, że skoro Pan Bóg darował mi po raz drugi życie, to chce, żebym Mu służył... Nie chciałem iść do seminarium diecezjalnego.
Z zakonnikami spotkałem się w Łomży. Jako harcerze jeździliśmy do łomżyńskiego klasztoru ojców kapucynów na Msze św. Jednak jakoś nie czułem powołania do noszenia brązowego habitu. O pallotynach nic nie wiedziałem. Zdarzenia mające wpływ na moje powołanie układały się same – po latach zobaczyłem, że nie były przypadkowe. Pierwszy ksiądz, z którym poważnie rozmawiałem o powołaniu był pallotynem, pierwsza książka religijna, która zapadła mi w pamięć napisana była przez pallotyna, pierwsze religijne czasopismo, które wpadło mi w ręce
to „Królowa Apostołów” wydawana przez pallotynów. I tak zostałem pallotynem.

Ma Ksiądz jakieś szczególne zainteresowania?

Tak, moim hobby jest fotografia przyrodnicza. Lubię też dobrą muzykę od jazzu po chorał gregoriański.

Czym będzie się Ksiądz zajmował w naszej parafii ?

Dostałem zadanie stworzenia grupy dorosłych ministrantów, mam nadzieję, że się uda. Poza tym katechizuję w liceum na ul. Grzecznarowskiego i mam obowiązki takie, jak każdy ksiądz na parafii – odprawianie Mszy św., spowiedź, chrzty, śluby, pogrzeby…

Słyszeliśmy, że interesuje się Ksiądz Mszą Trydencką  i chcieliśmy zapytać, co w niej jest fascynującego i czy będzie ona odprawiana w naszej parafii?

Zaczęło się od przeczytania książki papieża Benedykta XVI, wtedy jeszcze kardynała „Duch liturgii”, która zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie. Potem były jeszcze inne lektury i poszukiwania. Co mnie w niej pociąga? Stałość, niezmienność... Liturgia umownie mówiąc „trydencka” rozwijała się organicznie wraz z Kościołem na przestrzeni wieków. Nie ma ona, w odróżnieniu od nowej konkretnych autorów. W nowej liturgii coraz to się coś zmienia. Jeszcze dwadzieścia lat temu nie do pomyślenia było, żeby do komunii przystępować na stojąco. Dziś w wielu parafiach jest to normą, nie mówiąc już  o przyjmowaniu Ciała Chrystusa„na rękę”. W tradycyjnej Mszy św. podoba mi się też to, że nie ma tam miejsca na komentarze, własne wstawki celebransa. Tu wszystko – od początku do końca jest jasno określone. Również to, że ksiądz i wierni, stojąc po tej samej stronie ołtarza, zwracają się wspólnie w jednym kierunku i stanowią – jak pisze papież we wspominanej przeze mnie książce – wspólnotę wychodzącą na spotkanie Zmartwychwstałego. Wydaje się też, że „stara” liturgia pełna skłonów, przyklęknięć i gestów czci wykonywanych przez celebransa i asystę lepiej oddaje podniosły charakter tego, co dzieje się na ołtarzu. Ktoś może uznać, że to przerost formy nad treścią, ale człowiek potrzebuje wyrażać się także poprzez formę. A to, czy w naszej parafii będą odprawiane te Msze zależy od Księdza Proboszcza i wiernych. Wg papieskiego dokumentu zatytułowanego „Summorum Pontificum”, żeby taka liturgia mogła mieć miejsce, wierni powinni o nią poprosić. Inicjatywa musi wyjść zatem od świeckich, a nie od księdza.
Dziękujemy za wywiad.

 

rozmawiali: Renata i Jacek