Ksiądz Włodzimierz Osica SAC ma za sobą 24 lata kapłaństwa, 16 lat
pracy duszpasterskiej na Ukrainie. Przez kilka ostatnich lat w
ramach pracy w „POMOŚCIE” organizował pomoc duchową i materialną dla
katolików na Wschodzie.
Od końca sierpnia został kierownikiem jadłodajni dla ubogich w
naszej parafii oraz duszpasterzem. Posługuje również Wspólnocie
Jezusa Zmartwychwstałego „Galilea”.
Emilia Siek – Cichoń: Bardzo cieszę się, że możemy
porozmawiać w takim pięknym czasie, gdy Bóg przyszedł na świat jako
maleńki człowiek. Na początek prosimy o najpiękniejsze wspomnienie
Świąt Bożego Narodzenia.
Ks. Włodzimierz: Swoją młodość kapłańską przeżyłem
pracując wśród katolików na Ukrainie i pamiętam doskonale pierwszą
Wigilię i Święta. Przyjechałem do Dowbysza w sam dzień Wigilii, 24
grudnia 1997 roku. Już wtedy na Pasterce mogłem zobaczyć co znaczy
wschodnia gościnność. Pięknie ubrany kościół i zimowa aura, która
przykryła szarą prowincjonalną rzeczywistość ukraińską. Głośne
śpiewy kolęd po polsku i po ukraińsku. I zastawione stoły i częste
toasty… bo to przecież narodziny samego Jezusa. Tego nie da się
zapomnieć.
E. S-C.: Skąd Ksiądz pochodzi? Czy często odwiedza
Ksiądz swoje rodzinne strony?
Ks. Włodzimierz: Pochodzę z Mazowsza, z Otwocka.
Ponieważ mój dom rodzinny stoi niedaleko trasy na Lublin, zawsze
po drodze na Wschód zajeżdżałem do rodzinnego domu… i tak jest do
dziś. Moi rodzice żyją i często ich odwiedzam.
E. S-C.: Jak Ksiądz odkrył swoje powołanie i jaka
była reakcja najbliższych na taką decyzję?
Ks. Włodzimierz: O kapłaństwie zacząłem myśleć
podczas pieszych pielgrzymek do Częstochowy organizowanych przez
pallotynów. Spotkałem tam ks. Eugeniusza Leśniaka SAC, który
prowadził wtedy postulat i wiele mówił o powołaniu.
Tak to się zaczęło. Decyzję o wstąpieniu do Stowarzyszenia
Apostolstwa Katolickiego podjąłem w ostatniej klasie technikum w
1990 roku. Już we wrześniu byłem w Domu Okresu Wstępnego (nowicjatu)
w Ząbkowicach Śląskich,
a po roku przeszedłem do Ołtarzewa. Wtedy też jako kleryk zacząłem
wyjeżdżać na Ukrainę na praktyki pastoralne
i zrodziło się we mnie powołanie do pracy w tym kraju.
Moi najbliżsi cieszyli się z mojej decyzji. Ponieważ byłem
ministrantem i byłem zaangażowany w życie Kościoła, to nikt się temu
nie dziwił. Mam trzech młodszych braci, więc i dla rodziców oddanie
najstarszego syna na służbę Bogu i ludziom było wręcz wielką
radością i zaszczytem.
Święcenia kapłańskie otrzymałem 10 maja 1997, a w końcu roku
wyjechałem już do pracy na Ukrainie. Posługiwałem głównie w diecezji
kijowsko-żytomierskiej, w której jest wiele parafii i katolików
mających często polskie korzenie. Czas ten wspominam dobrze, wszak
były to moje młode lata kapłaństwa i lata wielkiego zaangażowania w
odrodzenie wiary
na tych terenach. Wierni byli bardzo wdzięczni, szczególnie osoby
starsze, które wiele lat czekały na możliwość swobodnego wyznawania
wiary katolickiej, co nie jest takie proste pośród dominującego
prawosławia.
E. S-C.: Co uważa Ksiądz za najpiękniejsze w
kapłaństwie?
Ks. Włodzimierz: Myślę, że najpiękniejsza jest
posługa głoszenia Słowa Bożego. Już od początku mego kapłaństwa
miałem możliwość wygłaszania kazań, głoszenia rekolekcji, różnych
konferencji i katechez. Przez wiele lat wygłosiłem wiele serii
rekolekcji, misji, różnych kazań, zarówno na Ukrainie jak i w
Polsce. Przy okazji zwiedziłem wiele miejsc i parafii w obu tych
krajach. Mogę powiedzieć, że to swoista przygoda mojego kapłańskiego
życia.
E. S-C.: Czy czasem nie czuje się Ksiądz samotny?
Jak sobie Ksiądz z tym radzi?
Ks. Włodzimierz: Samotność jest bardzo wpisana w
posługę i życie kapłana. Choć otacza go grono wiernych i przyjaciół,
to jednak, często pozostaje sam. Pamiętam, jak mieszkałem cały rok w
ogromnym klasztorze podominikańskim na Ukrainie. Byliśmy we dwóch:
ja i proboszcz niewiele starszy ode mnie. Wtedy był to zaledwie
drugi rok mego kapłaństwa. Proboszcz często wyjeżdżał, zostawałem
sam. Wszędzie daleko i ten pusty remontujący się klasztor. Pewnego
wieczoru zrobiło mi się smutno i wtedy zadzwonił telefon. Dzwoniła
parafianka, pani Olga, i mówi: „Pewno jest tam Ksiądz sam, zapraszam
do nas, zrobiłam pizzę, wiem że ksiądz lubi”. Wtedy człowiek
odzyskuje wiarę.
E. S-C.: Czy ma Ksiądz ulubiony fragment Pisma
Świętego?
Ks. Włodzimierz: Są to słowa św. Pawła, które
umieściłem na obrazku prymicyjnym: „Nie dał nam Bóg ducha bojaźni,
ale mocy i miłości” (2 Tm 1, 7).
E. S-C.: Każdy z nas ma ulubionego Świętego. Jaki
Święty jest najbliższy Księdza sercu i dlaczego?
Ks. Włodzimierz: Myślę, że Święta Siostra Faustyna
Kowalska, gdyż miałem tą łaskę towarzyszyć w peregrynacji obrazu
Jezusa Miłosiernego po różnych parafiach i wtedy wczytywałem się w
Dzienniczek Siostry Faustyny. Tak stała się ona
dla mnie bliska. Mogłem poznać jej życie i miejsca, gdzie żyła i
pracowała. Miałem okazję sprawować Mszę świętą
w kaplicy w Wilnie, gdzie był malowany obraz Jezusa Miłosiernego i
to jeszcze bardziej przybliżyło mnie to tej Świętej.
E. S-C.: Co się Księdzu najbardziej podoba w
Radomiu?
Ks. Włodzimierz: Pracując na Ukrainie musiałem
pokonywać wiele kilometrów, jeździłem do Wspólnot, które nie były
tak liczne jak w Polsce. Tu w Radomiu nie muszę już tak wiele
jeździć, a wiernych i pracy nie brakuje. Zatem to już dla mnie
wielki plus. Lubię też miasta, może dlatego, że dużo posługiwałem w
małych miejscowościach i wioskach. Radom położony jest w centrum
Polski i dobrze skomunikowany. To plus. Widzę jak to miasto się
rozwija. Cieszę się, że nasza pallotyńska Wspólnota jest liczna i
nie muszę być w parafii w pojedynkę, jak to zdarzało mi się w
przeszłości.
E. S-C.: Co lubi Ksiądz robić w wolnym czasie?
Jakie są Księdza pasje?
Ks. Włodzimierz: Dużo w życiu spędzałem czasu
jeżdżąc w różnych sprawach po Polsce i Ukrainie. Wtedy słuchałem
wiele książek - audiobooków. W wolnym wakacyjnym czasie jeździłem
trochę po świecie. Więc: podróże, nowe miejsca i ludzie. Poza tym
lubię spacery, przyrodę, las. Wiele oglądam filmów, często bywam w
kinie. Czasami uda mi się wyskoczyć do teatru.
E. S-C.: Jest ksiądz opiekunem Wspólnoty Jezusa
Zmartwychwstałego „Galilea”. Co mógłby Ksiądz powiedzieć o tej
Wspólnocie? Czy znalazł Ksiądz w niej coś dla siebie?
Ks. Włodzimierz: Zawsze lubiłem spotykać się z
małżeństwami i modlić się z nimi. To właśnie odnajduję w tej
Wspólnocie. Z tego bardzo się cieszę. Myślę, że to mnie ubogaca, jak
również mogę podzielić się swym doświadczeniem z innymi.
E. S-C.: Czym jeszcze Ksiądz zajmuje się w naszej
parafii?
Ks. Włodzimierz: Głównym powodem mojego przyjścia
do Radomia była prośba mojego Przełożonego, Księdza Prowincjała, bym
zajął się prowadzeniem kuchni dla ubogich, która funkcjonuje wiele
lat przy parafii. Po rozeznaniu zgodziłem się tym zająć,
jednocześnie podjąłem inne obowiązki jako kapłan w naszej
pallotyńskiej parafii. Zatem sprawuje Msze święte, spowiadam, głoszę
kazania, prowadzę uroczystości pogrzebowe, pomagam w kolędzie i
wykonuję wiele innych posług zleconych przez naszego Księdza
Proboszcza.
Emilia Siek – Cichoń: Dziękuję za rozmowę i życzę
owocnej pracy w naszej parafii oraz dużo radości ze spotkań z
ludźmi.
Ks. Włodzimierz: Również bardzo dziękuję.