Szczęść Boże wszystkim czytelnikom parafialnej
gazetki!
Jest to już pewnym zwyczajem, iż parafianie patrząc na nowego
księdza w swojej parafii; chcieli by wiedzieć jak najwięcej o swoim
„duszpasterzu”. Dlatego też pragnę nakreślić w tym skromnym
wywiadziku kilka słów o tym:, skąd, dlaczego i po co.
Pochodzę z pięknej Zamojszczyzny i z jeszcze piękniejszego
miasteczka turystyczno - uzdrowiskowego jakim jest Krasnobród. Ze
względu na swoje centralne położenie na Roztoczu Środkowym,
Krasnobród nazywany jest często „Sercem Roztocza".
Jak spędzałem czas w swoim miasteczku?
Otóż latem bardzo często dane mi było kąpać się do woli w
Krasnobrodzkim zalewie, lub w przepływającej przez miasteczko rzece
Wieprz. Ponadto robiliśmy ze znajomymi wyprawy kajakowe po rzece,
lub rowerowe po pięknych lasach roztocza; czasem dość
niebezpiecznymi ścieżkami rowerowymi. Najpiękniejsze w tym wszystkim
były wakacyjne wieczory z wędzonym pstrągiem i frytkami na molo –
polecam!
Zaś zimą której nie znoszę - tak na marginesie, to było dość często
zdobywanie Góry Chełmowej - 336m n.p.m. przez miejscowych nazywana
Księżą. Na której to poddawałem się szaleństwom narciarskim.
Pamiętam że w czasie ferii zimowych bardzo często uśmiechałem się
na przemian do Babć Zosi i Anastazji aby mnie wspomagały drobnym
datkiem, który z kolei trwoniłem na przejazdy wyciągiem na
wspomnianą górkę. Bo tak po każdym zjeździe nie chciało się iść i
iść na samą górę ( ok. 40min), by później oddać się cztero minutowej
rozkoszy dość szybkiego zjazdu.
Czy ma ksiądz rodzeństwo?
Oczywiście że mam i Dzięki Bogu i Rodzicom za ten dar. Tak na
marginesie współczuje jedynakom. Ale wracając do pytania.
Może zacznę od rodziców. Moi kochani rodzice to Eugeniusz i Teresa z
domu Budzyńska. Moi rodzice pochodzą z przylegających do Krasnobrodu
sąsiednich wioseczek. Tato z Majdanu Wielkiego a Mamusia z
Zielonego. (Zawsze wszyscy się podśmiewali, że na Zielonym jest
zawsze zielono). Po zawarciu małżeństwa w Sanktuarium Matki Bożej
Krasnobrodzkiej rodzice zamieszkali na początku w bloku w
Krasnobrodzie, a później w jednorodzinnym domu. Moje rodzeństwo idąc
od najstarszych to: Marcin, Agnieszka i Kamil.
Jest ksiądz moderatorem naszej oazy, co się księdzu podoba a co
ksiądz chciałby zmienić?
Podobają mi się przede wszystkim uczestnicy oazy, którzy noszą
w sobie niespożyte pokłady energii i radości, które na pewno
pochodzą z bliskiej i intymnej relacji – z twórcą i dawcą
radości. Czyli od samego Boga. Bo smutny święty, to żaden święty.
A co bym chciał zmienić?
hmmmm, trochę jeszcze za wcześnie na wprowadzanie
rewolucyjnych zmian. Ale na pewno chciał bym aby to ludzie świeccy
byli motorem napędowym życia i działania, a nie ksiądz. Bo ksiądz
kiedyś odejdzie. A nie chciał bym aby wraz z księdzem zamarło życie
w danej grupie. I to jest bardzo ważne aby odpowiednio ustawić życie
i działanie każdej grupy. Ponadto na pewno będę się starał kłaść
nacisk na wspólną modlitwę, rozważanie ewangelii czy też adorację
Najświętszego Sakramentu w ciszy. Aby poprzez modlitwę uczyć się
nasłuchiwać, co mówi Jezus do każdego z nas.
A księdza hobby?
Nie mam jednoznacznej odpowiedzi. Dużo zależy od nastroju. Może
powiem co lubię robić w czasie nazwijmy to wolnym:
Lubię poczytać dobrą powieść chrześcijańską, posłuchać Céline Dion
czy Norah Jones, pograć w piłkę nożną – choć przez ostatnie lata
seminaryjne taka niemalże piłka mi urosła na brzuchu. Ha ha….
dziękuję
Redakcja