OGRÓD DZIECIŃSTWA

Któregoś ranka zbudził mnie śmiech
I rozum i zmysły powariowały
Pośrodku lata z nieba spadł śnieg
I głosy dzieci wołały z oddali
Wyszedłem w piękny słoneczny dzień
I było wszystko co wyśniłem
Ogród przecudny i pełen lśnień
Chłonąłem oczami niemy w zachwycie
Pośrodku ogrodu źródło nadziei
To źródło światła nigdy nie gaśnie
Drobina ciepła w białej zamieci
I bukiet kwiatów pachnących majem
I piłem z innymi ów napój radości
I czułem jak staję się dzieckiem na nowo
I byłem jak dziecko tak czuły i prosty
A życie było dziecinną zabawą
To jest ogród dzieciństwa

 

Stefan Suwała