Refleksje na temat Krzyża Świętego

…Gdy mijam Krzyż przydrożny
z Chrystusem Cierpiącym, myślę:
Jakiż On Biedny…
Moknie w jesiennym deszczu;
narażony na ostre promienie palącego słońca,
wichry, burze, szarugi
- a dzień - zimą krótki, latem - zbyt długi…
A przecież - 
Ten Krzyż to wizerunek Boga Najwyższego,
a ściślej - Jego Syna
za nas, za nasze grzechy
bestialsko na Golgocie Ukrzyżowanego.
Jezus - jak niewinny Baranek
dał się zakatować, (kiedyś,
tak dawno przecież to było)
ale za ciebie, za mnie…
gdy od zagłady wiecznej móc nas uratować!
Żal szarpie moją duszę, kiedy o tym myślę
I jakieś ogromne współczucie
rodzi się w mym umyśle
dla Tego, co bez słowa oddał życie swoje
na szorstkim drzewie Krzyża
za wielkie winy moje…
…I chciałoby się przytulić Jego świętą Głowę
- na pośmiewisko “ozdobioną” cierniową Koroną
I taką biedną, przytuloną do serca ludzkiego
gładzić, pocieszać, całować, mówiąc:
Jezu, Kochany, Drogi - chcę dziś za wszystkie, wszystkie
grzechy serdecznie żałować…
Tyś taki Dobry, Boże
przebacz mi wszystko, proszę, czym Cię obraziłem,
bo przecież to ja właśnie
grzesząc tak ogromnie - 
- kiedyś, już dawno temu, 
na Krzyż wzniesiony na Górze
ja - Cię zaprowadziłem…
Dziś już rozumiem wszystko
że Ty nas tak ukochałeś
i drogocenne Swe życie
na Krzyżu, przybity gwoździami
za całą grzeszną ludzkość
bez wahania oddałeś.
Dzięki Ci, za to Boże!
Ma wdzięczność nie zna granic;
Weź moje biedne serce
Bo przecież ja już nie mam nic
Co mogłabym Ci oddać,
Aby Ci wynagrodzić
to, co dla mnie zrobiłeś…
Dzięki Ci, Ukochany Baranku,
Którego Rany dusze ludzkie zbawiły!
Po stokroć dzięki, Panie!
Nie wiem, jak Ci dziękować
Boże! Me Ukochanie!

 

Katarzyna Wilczyńska