ŚNIEŻYSTA BAŚŃ - TĘCZOWY SEN O ZIMIE

A dziś, nocą marca śnieżystą
miałam sen kolorowy, tęczowy...
We śnie tym, ciemną nocą ujrzałam
wielkie mnóstwo spadających z bielutkiego nieba
śnieżysto białych płateczków śniegowych.
Były takie niewinne, cichutkie
Wirowały w jakże mroźnym powietrzu
W przecudownym swym tańcu śnieżystym
Przy czym, chociaż jak już wcześniej wspominałam
tych śnieżynek całe krocie tańczyły
To różniły się od siebie diametralnie
Każda z nich (a były ich miliony)
Była tak niepodobna do innych...
Koroneczki śniegowe tych płatków
Układały się w baśniowe wzory
Jakżeż pięknie! To wyrazić trudno
Lepiej trwać w zachwyconym milczeniu...
Nagle - białe do tej chwili niebo
stało się błękitne niczym w maju;
Na nieboskłon wypłynęło Słońce
rozświetlając zimową scenerię
a tym samym każdy płatek z osobna.
Śnieżyneczki zajaśniały złociście,
dzwoniąc cichym, specyficznym śmiechem...
Las sosnowy, który patrzył na śnieżki
Zachwycony tym ich tańcem przepięknym
bił im brawo, wołając radośnie:
- Chodźcie malcy, usiądźcie, spocznijcie
na tej oto, wiekowej już, sośnie!
Lecz śnieżynki jakby na coś czekały
I po chwili, z błękitu, hen z góry,
najpierw wolno, potem coraz szybciej
niezliczona ilość piłeczek bardzo małych,
o cudownych, świetlistych kolorach:
bzu, róż, bratków no i innych kwiatów lata
wypływały z niebiańskiej otchłani
i, o dziwo! Rozpoczęły swój taniec tęczowy, wesoły
łącząc się w nim z bielutkimi śnieżynkami
Och, w jak piękny obraz zmienił się zimowy świat!
Stał się po prostu w tym śnie cudownym Rajem.
Wirujące płateczki śniegowe
i tańczące różnobarwne piłeczki
To był widok godzien obejrzenia...
Lecz jak każdy sen i ten dobiegł kresu
A wspomnienie o nim pozostało.
Cóż poradzić... Tych kolorowych snów wesołych
jest zbyt mało. Stanowczo za mało...

Katarzyna Wilczyńska