PAŹDZIERNIKOWA JESIEŃ

Kiedy już wstało październikowe słońce
otworzyły się kolczaste baryłeczki
I na świat ten Boży - choć jesienny, lecz piękny
mnóstwo lśniących kulek kasztanów wyjrzało!
Miały wielką ochotę, psotniki
już pożegnać się z zielonymi, kłującymi domkami
I zatańczyć w złotym, jeszcze ciepłym powietrzu
piękny taniec z liśćmi klonu, brzozy, kasztanowca.
Właśnie o tym, o ruchu w błękicie
Rozbawione dzieci kasztanowca
Jeszcze nocą gwieździstą myślały...
Stary kasztan, co przycupnął przy drodze
kilka łez żywicznych uronił, myśląc z żalem:
To już jesień, mój Boże! Któżby teraz ten czas ziemski dogonił.
A dopiero niedawno tak było, że krzyczałem ze szczęścia, kwiatami,
które w słońcu płonęły jak świece.
Tak kremowo, różowo, złociście;
A me czarne prastare konary zieleniły się puszkiem delikatnym,
bo pokryły je, wiosną pachnące, mięciutkie, ach, jakżeż czarujące
młodziutkie, szmaragdowe liście.
Jestem stary, niejedno widziałem - tyle wiosen i lat kolorowych
i jesieni purpurowo złocistych;
Zimą zaś pod srebrno - błękitną pierzynką śniegu
swe niemłode już kości wygrzewałem
Taak... zamyślił się kasztanowiec głęboko
otarł z oczu łzy pachnące, żywiczne
Po czym spojrzał pod swe stopy na ścieżkę,
gdzie kasztanki śmiejąc się perliście
swą jesienną piosenkę śpiewały
i zanosząc się śmiechem radości
jakąś swą kasztanową poleczkę
na piaszczystej ścieżce tak rytmicznie,
tak wesoło tańcząc - wystukiwały!
No i stało się na świecie radośnie
Słońce złotą twarz uśmiechem rozjaśniło...
Świat pojaśniał; stało się tak miło.
Roztańczyły się w powietrzu złoto - purpurową ulewą
niemal wszystkie spadające z drzew liście.
Jesień tyle piękna ma w sobie... Tyle chwil złotych
Z babim latem, z ogniskami, z zadumą...
Póki trwa w takich pysznych, wręcz cudownych kolorach,
Nie ma sensu wciąż rozmyślać o wiośnie
Dobry Pan Bóg to sprawi, że ona wróci -
- chyba to rozumiesz?

Katarzyna Wilczyńska

 

do góry