Rozmyślanie o pięknie Bożego

świata Królewicza Czerwca

Młodziutki Królewicz Czerwiec
opaloną dłonią o złoto – zielony tron Przyrody
się wsparł
i wspaniałym, zwinnym susem, przeskoczywszy
wysokie trawy
na tronie, tym, mięciutkim, pachnącym
wygodnie sobie siadł.
Właściwie teraz, gdy odszedł niedawno
ciepły Maj złoty
Zostawiwszy po sobie takie, mnóstwo kwiatów
Zieleni i przeróżnych aromatów
Nie mam więc tu na ziemi, zbyt dużo roboty,
I kłopoty mnie omijają…
Muszę poprosić tylko Słońce, by grzać
nie przestało,
Bo teraz, choć lato się zbliża,
Tego ciepła, upałów, wciąż mamy za mało…
Tu - Czerwiec nagle się uśmiechnął tak
pięknie, radośnie
I rzekł -: wciąż, myślę o mijającej, niestety
Pani Wiośnie
Ale przecież Ona znów za rok do nas wróci!
Odchodząc zaś teraz nigdy na zawsze
nas nie porzuci
Teraz ja, jak cudownie się na świecie!
Rozkwitną cudowne róże: białe, żółte, czerwone
A nawet – choć to dziwne - czarne oraz
liliowe. Wystrzelą w niebo mieczyków
białe i łososiowe kwiaty
O tak wielkich kielichach i nie mniej
puszystych aromatach
Śnieżyste lilie królewskie obsiądą zielone
zagony
Pachną odurzając zwrócą różowe wnętrza
Ku tęczowemu słońcu..
Tak myśląc, klasnął w dłonie Królewicz
- Czerwiec Młodziutki
A w końcu rzekł do żabek, kwiatów paproci,
biedronek
- Lato wprowadzi niedługie, lecz najpiękniejsze
na świecie
Czy więcej gdyby ode mnie to zależało,
musiałoby trwać na ziemi
Cały okrągły rok!
Dziękuję Ci, Dobry Boże, za cudowny świat
Za wszystkie pory roku, za każdy,
najmniejszy kwiat
Za śpiew, za perliste trele wilg, słowików,
kosów i drozdów
- za piękno Bożego świata, po prostu!

 

Katarzyna Wilczyńska